tchórz

2.2K 219 29
                                    

Rozdział 66

Następny dzień był katorgą. Ręka straszliwie piekła, nie mogła się na niczym skupić. Oczywiście, że wieść o jej szlabanie dotarła do bliźniaków, Umbridge cały dzień chodziła z różowymi włosami, a nauczyciele nie kwapili się, by wskazać winnych. Nie powiedziała nikomu o tym co dokładnie wydarzyło się w gabinecie ropuchy, jak prawdziwa Ślizgonka zamierzała trzymać to do odpowiedniego momentu. Na jej nieszczęście mieli eliksiry, które robili osobno. Jej lewa ręka się tak trzęsła, że nie była w stanie nic poprawnie zrobić. Snape zdawał się to ignorować, w ogóle był dość cichy. Jednak Hesper musiała się z nim spotkać, chociażby z powodu Dumbledore'a. Nie miała jak, Snape odmówił Dumbledore'owi spotkań prefektckich z Hesper, na pokaz oczywiście, a zwykłe pójście do gabinetu znienawidzonego profesora byłoby zbyt podejrzane. Jedyna możliwość to był szlaban, tylko nie wiedziała jak mu przekazać informację. Chwilę poudawała, że coś robi, krojąc powoli jakiś składnik. Odwrócił się. Bingo. Wyjęła potajemnie różdżkę i wcelowała wprost w Snape'a. Wypowiedziała w głowie odpowiednią formułkę. Weszła do jego umysłu.

Muszę z panem pilnie porozmawiać

Tak brzmiała krótka wiadomość jaką mu przekazała, potem wycofała się. Natychmiast spojrzał się na nią, w tym czasie wrzuciła do kociołka krzywo pokrojone składniki. Zdążyła się tylko uchylić przed smolistym kłębem dymu, który buchnął z kociołka.

- POTTER!- ryknął Snape - Czy ty chcesz nas wszystkich zabić!? - warknął.

Jego oczy ciskały gromy. Gryfoni uśmiechali się z satysfakcją, zawsze tak było gdy to Hesper stawała się obiektem drwin Snape'a. Milczała, czyszcząc swoje stanowisko.

- Szlaban, jutro o osiemnastej! Poszorujesz sobie blaty i kociołki, może ci się przypomni jak nie doprowadzać do wybuchu! Do końca lekcji twoje stanowisko ma ślnić.

Wstał i zaczął się przechadzać po klasie, krytykując pracę. Udawała, że szoruje, nie była głupia. Gdy tylko profesor odwracał głowę, by sprawdzić kogoś eliksir, ona rzucała zaklęcie czyszczące, w ten sposób został jej jeszcze kwadrans. Otworzyła podręcznik i udawała, że się pilnie uczy. Gdy zakończyła się lekcja, z ulgą wyszła z lochów.

- Ty nigdy nie wysadziłaś kociołka. - rzekł Dracon - Co ci się stało?

Fakt, eliksiry Hesper bywały mniej lub bardziej udane jednak były w ogólnym rozrachunku przyzwoite. Draco był spostrzegawczy, wiedziała też, że nie może mu powiedzieć prawdy, od razu uruchomiłby całą machinę ze swoim ojcem na czele.

- Źle pokroiłam te chwasty - prychnęła - Nie doczytałam przepisu.

Draco wiedział, że coś jest absolutnie nie tak, jednak postanowił nie drążyć. Doszedł do wniosku, że to przez Umbridge i jej szlaban. Wiedział jedno o Hesper, jeśli nie chciała czegoś powiedzieć, to za nić nie dało jej się przekonać, by to zrobiła. Była chyba najbardziej upartą osobą jaką znał.

...

Nadszedł dzień szlabanu, Hesper ubrała szaty robocze, wiedziała, że Snape nie odpuści jej od tak wysadzenia kociołka. Lewa ręka nadal bolała, choć na noc owinęła ją bandażem z wywarem ze szczuroszczeta. Na lekcje musiała go odwinąć, nikt miał się na razie nie dowiedzieć.

- Wejść! - jak zwykle powitał ją chłodny głos u wrót gabinetu Snape'a.

Tym razem czekała na nią sterta kociołków, jednak wskazał jej miejsce tuż przed nim. Rzucił parę zaklęć, zapewne zapobiegającym podsłuchaniu.

- Mógłbym się łaskawie dowiedzieć, co sprawiło, że postanowiłaś podjąć się próby wysadzenia całej mojej sali? - jego głos był jedwabiście zimny, dawno nie słyszała u niego takiego tony gdy byli sam na sam.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz