- Zwariowałeś? - syknęła do niego

- Samemu będzie mi się nudzić... - odpowiedział jej na to wąż

Posłała mu wszystko wiedzące spojrzenie i zmniejszyła go. Przed wyjściem wręczyła Antares jeszcze list do Pansy gdzie zapewniała ją, że kuruje się. Kruk od razu poleciał w podanym przez Potter kierunku. Była już gotowa.

...

Aportowała się wśród pokrytych śniegiem krzaków i niemal natychmiast ruszyła do drzwi domu. Zapukała w nie. Czekała dość krótko, otworzyły się. Przywitała ją ta sama skrzatka co poprzednio.

- Och pan nic nie mówił, że ktoś przyjdzie, ale Śnieżka go zawoła, proszę wchodzić.

I zniknęła. Hesper zamknęła drzwi za sobą. Wypuściła Cruxa, by mógł popełznąć w tylko sobie znaną stronę. Czekała chwilę, aż w końcu razem ze skrzatką przyszedł Voldemort w czarnej, codziennej szacie.

- Hesper? - zapytał dość zdziwiony - Nie miałaś przypadkiem odpoczywać po ataku?

- Już wystarczająco wypoczęłam, od tygodnia nie dali mi wyjść z pokoju - prychnęła na to - w dodatku rana jest już praktycznie zagojona.

Voldemort jedynie pokręcił głową i gestem zaprosił ją do środka. Zdjęła wierzchnią szatę, w tym czasie Lord wydawał ciąg poleceń swojej skrzatce. Przeszli do dobrze znanego jej salonu, kanapa wróciła na swoje miejsce, jednak Lord prowadził ją dalej, do drugiego pomieszczenia. To była jadalnia. Urządzona w podobnym, choć odrobine bardziej nowoczesnym stylu niż Grimmauld Place

- Miałem właśnie jeść urodzinową kolację - powiedział jej i odsunął krzesło - Na szczęście Śnieżka jeszcze nie zaczęła gotować, zrobi dla nas obojga.

Stół był dla sześciu osób, jednak oni siedzieli tuż obok siebie, tak zarządził Voldemort. Hesper postanowiła, że chce mieć to już za sobą. Ze swojej torebki wyjęła małą, brązową szkatułkę.

- Wszystkiego najlepszego, jesteś jedyną osobą, która zrobi z tego odpowiedni użytek.

Voldemort z zaciekawieniem otworzył szkatułkę. Jego czerwone oczy się rozszerzyły. W blasku ciepłego, klimatycznego światła stojących w kątach lamp błyszczał bordowy Kamień Filozoficzny.

- Czy to jest to o czym myślę? - zapytał z błyszczącymi oczami.

- Tak, to kamień, który... wzięliśmy pod kuratele. - odparła Hesper lekko.

Voldemort, zaskakując tym Potter jedynie prychnął pod nosem.

- Mam rozumieć, że dwójka trzeciorocznych i jedna pierwszoroczna po prostu ukradła sobie Kamień Filozoficzny? Ja wiem, że te przeszkody były dziecinnie łatwe, jednak... Dumbledore jest naprawdę idiotą.

Hesper zachichotała.

- Celowo mnie naprowadzał, ciebie pewnie też, na jego trop. Chyba chciał doprowadzić do konfrontacji. Nie jesteś... zły, że ci odrobinę popsuliśmy plany?

Voldemort się zastanowił chwilę.

- Uznajmy, że wybaczę wam to ze względu na młody wiek i sterujące wszystkim palce Dumbledore'a. - powiedział w końcu - O wiele lepiej, że kamień był w twoich rękach niż w tych Dumbledore'a.

Hesper kiwnęła głową, dalsza dyskusja została przerwana przez Śnieżkę, która postawiła przed nimi dwa talerze z makaronem.

- Coś do picia? - zapytała skrzatka.

Voldemort zażyczył sobie wina, Hesper jednak pokręciła głową, dając znać, że ona nie chce.

- Herbaty, poproszę - Śnieżka zniknęła, Voldemort patrzył się na nią z uniesioną brwią - On pił, praktycznie zawsze po pracy. A potem...

venus  • tomarry ♀️Where stories live. Discover now