- Ciemna strona zmniejsza zaufanie ludzi do aurorów - pomruk Moody'ego go otrzeźwił z zamyślenia - Zakon Feniksa powinien zacząć działać.

Z ust Dumbeldore'a zniknął uśmiech.

- Pozwól Alastorze, że sam podejmę to decyzję.

- Oczywiście - ton byłego aurora był wręcz służalczy.

- Jednak masz trochę racji, Alastorze, jest to pewnego rodzaju szansa, choć Tom jest ostatnio strasznie niespójny i nieprzewidywalny w swoich działaniach... Będę musiał to przemyśleć... Och wszystko było łatwiejsze na wojnie...

Jeszcze wtedy nie wiedzieli jakie wakacje zgotuje im Dziewczynka - Która - Przeżyła.

...

Strach powoli przemijał, ludzie wyjątkowo szybko zapominali, lub po prostu chcieli zapomnieć, że tuż za murami szkoły popełniono brutalne, potrójne morderstwo. Zaczęli żyć egzaminami, zbliżał się w końcu koniec roku szkolnego. Ówcześnie największym skandalem, którym żyła cała szkoła było zerwanie Rona Weasley'a i Lavender Brown. Z tego co opowiedziała jej Pansy, Weasley miał zdradzić Brown z Romildą Vane, a potem tłumaczyć się, ze był pod wpływem eliksiru miłosnego. Godne pożałowania. Nie omieszkała jednak opisać całej sprawy ze szczegółami w liście do bliźniaków. W rezultacie pewnego ranka cała szkoła usłyszała skrzek Freda udającego Molly Weasley kpiącego z Rona.

- Synu, ile ty musiałeś błagać by kolejna dziewczyna dotknęła cię Z WŁASNEJ WOLI!? 

Nie tylko Ślizgoni się śmiali, właściwie śmiał się każdy prócz Gryfonów. Dodali jeszcze parę tak obleśnych tekstów, że McGonagall próbowała zniszczyć wyjca, mówiąc coś o tym, że bliźniacy Weasley będą prześladować ją do końca jej dni. Ron był cały czerwony na twarzy, z uszy niemal leciała mu para.

- To ta cholerna Potter - żalił się Hermionie, która triumfowała.

Granger w końcu odzyskała obiekt swoich westchnień. Hesper nie wiedziała jak skończył się jej związek z Krumem, ale uważała, ze to lepiej dla chłopaka. Nie był taki zły w końcu.

- Wybacz mi, Weasley, ale ja tak dobrze nie udaję głosu twojej matki! - odpowiedziała mu kpiąco.

Tak, Hermiona Granger zdecydowanie triumfowała. Obnosiła się z tą odnowioną przyjaźnią, jakby co najmniej zaczęła umawiać się z jakimś celebrytą. Zaczęła też odejmować więcej punktów Slytherinowi, tak by zaimponować obiektowi uczuć. To już było co najmniej żałosne.

Tak samo było na obronie. Snape, jako, że tylko ona i Granger opanowały zaklęcia niewerbalne na przyzwoitym poziomie nakazał im przeprowadzić między sobą pojedynek. Hermiona starała się jak najbardziej, rzucała zaklęcia, o których Hesper nawet nie słyszała. Haczyk był jednak w czymś innym. Granger tylko chaotycznie machała różdżką, nie potrafiła przyjąć dobrej pozycji do pojedynków i szybko się męczyła. Brakowało jej kondycji, instynktu i praktyki. Potter miała wszystkie trzy. Kondycje, jak i świetny refleks zdobywała na treningach Quiddicha. Mimo, że była tylko rezerwową, której absolutnie nie obchodził ten sport to sumiennie trenowała łapanie znicza ścierając się z Draconem. Hesper miała w sobie wrodzony instynkt. Również w przeciwieństwie do swoich kolegów z klasy przez mniej więcej dwa lata intensywnie trenowała pojedynki z bliźniakami, a ostatnio nawet stoczyła prawdziwy pojedynek. I co najważniejsze wygrała go. Dlatego nie byłą zdziwiona jak bez wysiłku, wykorzystując niedoświadczenie Granger powaliła ją najzwyklejszą Drętwotą, omijając skomplikowaną tarczę, jaką rzuciła. Snape zmierzył ją wzrokiem.

- Dziesięć punktów dla Slytherinu - wycedził

Nie musiał ograniczać się z przyznawaniem jej punktów, w końcu one szły na konto domu, a nie na jej osobiste. Każdy wiedział, ze Snape uwielbiał faworyzować swój dom, mało kto rozumiał, ze jest to część wielkiego teatru.

venus  • tomarry ♀️Where stories live. Discover now