- Neville to przecież Ślizgonka! - Granger nie dawała za wygraną - Zaatakowała mnie i Rona na początku tego roku! Co się z tobą dzieję?
- To było tam nie iść! - warknął Longbottom - Mówiłem wam, że on nie są głupi, zorientują się. Co by zrobił na przykład Ron gdyby się dowiedział, że Potter z Malfoy'em nas podsłuchują?
Hermiona fuknęła w złości.
- Jeszcze trzymasz jej stronę! Nie widzisz, że profesor Dumbledore ma rację?
- W czym niby?
- On ma wielką wiarę w ludzi, ale powiedział mi... znaczy usłyszałam, że powiedział, że na Potter źle wpływa Slytherin i boi się o nią, że jest podatna na wpływy Sam - Wiesz - Kogo!
- Hermiono, błagam nie zaczynaj tego tematu. Sam słyszałem jak Potter zakazała Malfoy'owi nazywać źle mugolaki. Czy jakiś Ślizgon nazwał cię tym najgorszym słowem?
Granger milczała chwilę, w końcu znowu jęknęła sfrustrowana.
- Właśnie o to mi chodzi Neville! Bronisz tej...
- Nie bronie! - zaprzeczył chłopak - Po prostu patrzę racjonalnie!
- Nie wiadomo co dokładnie się stało na tym cmentarzu, może tak na prawdę był tam Sam - Wiesz - Kto? Może już jest śmierciożerczynią? Podobno przeżyła Cruciatusa prawie bez szwanku, do tego na pewno trzeba umieć czarną magię! Czytałam o tym!
Hesper zaciekawiona postawą Longbottoma, jak i zirytowana postawą Granger weszła do klasy, głośno otwierając drzwi.
- Och oczywiście Granger, że co weekend chodzę na herbatki do Voldemorta i razem torturujemy mugoli - jej głos był do cna nasiąknięty ironią.
Ich zaszokowane twarzy zwróciły się wprost na nią.
- Podsłuchiwałaś! - oskarżyła ją zszokowana dziewczyna.
- Nie musiałam, wydzieracie się na pół szkoły - prychnęła - Dla twojej informacji przez kilka dni po zaklęciu musiałam pić eliksir niwelujący jego skutki, czasami użyj mózgu Granger, podobno go masz, nie?
Dziewczyna milczała, wpatrując się nienawistnie w czarnowłosą.
- Z tego co wiem, to masz niedługo patrol, idź sprawdzić, czy Weasley nie obmacuje Brown gdzieś w kącie. Z tego co widziałam wyjątkowo uwielbia wpychać swój język do jej gardła, a jego ręce dosyć często lądują pod bluzką Brown. Swoją drogą to nieco przykre, ty go tak walecznie bronisz, a to Lavender klęczy przed nim po kątach, a nie ty...
- Przestań! - wrzasnęła z żalem, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Wybiegła z klasy, zostawiając ją sam na sam z Longbottomem. Hesper prychnęła.
- Nie patrz się tak na mnie, słyszałam waszą rozmowę o mojej osobie.
Longbottom wpatrywał się w nią z zaciekawieniem. Machnęła różdżką by zamknąć drzwi, potem kolejny raz by zapobiec podsłuchiwaniu.
- Przejrzałeś na oczy, przynajmniej częściowo... - mruknęła Hesper opierając się o jedną z ławek.
Neville zmarszczył brwi skonsternowany. Czasami na prawdę nie rozumiał Hesper Potter. Kiedyś jej się zwyczajnie bał, bywała na prawdę przerażająca. Nadal gdzieś mu ten respekt pozostał, w końcu udało jej się ujść cało ze spotkania z śmierciożercami, przeżyła wszystkie zaklęcia niewybaczalne i cały Turniej Trójmagiczny. Było w niej coś elementarnie niepokojącego. Spojrzał swoimi orzechowymi oczami na jej bliznę, wyglądającą jakby ta Avada Kedavra została w jej ciele. Zawsze, mimowolnie przechodził go dreszcz gdy to wyblakło - zielone spojrzenie spoczywało na nim.
YOU ARE READING
venus • tomarry ♀️
FanfictionHesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuja, traktowana jak służaca. Do świata czarodziejskiego wchodzi jako straumatyzowana, pragnąca zemsty dziewczyna z czarnym humorem. W kim zdob...
złote lwy
Start from the beginning