¿guess who's back?

Start from the beginning
                                    

- K-krwi wroga... odebrana siłą... wskrześ swojego przeciwnika.

Zamknęła oczy. Jak mantrę zaczęła powtarzać w myślach.

Uzdrów jego krew.

Przeciął materiał lewego przedramienia, na szczęście różdżkę miała w kieszonce

Uzdrów jego ciało

Glizdogon wykonał jedno, proste cięcie w miejscu, gdzie śmierciożercy mieli mroczny znak.

Uzdrów jego umysł

Uzdrów jego magie

Uzdrów jego duszę

Glizdogon powoli przelewał jej krew do fiolki, a ona zaczęła już nawet szeptać słowa jej intencji. Oczywiście niewyraźnie i niezrozumiale, nie miała sił by mówić. Poczuła pieczenie kręgu, udało jej się! Musiała to zrobić. Dumbledore był zły. Voldemort, nie wiedziała. To co o nim mówił Dumbledore, to były kłamstwa, jednak co było prawdą? Nie wiedziała. Dlatego musiała odrodzić Vodemorta o zdrowych zmysłach, nie mógłby być szaleńcem. Gdyby nim był, Hesper musiałaby zostać Dziewczynką - Która - Przeżyła Dumbledore'a. Otworzyła oczy. Glizdogon właśnie wlewał jej krew do kotła. Eliksir stał się całkowicie biały. Diamentowe iskry strzelały. Pettigrew wił się w agonii. Jej blizna eksplodowała bólem, wrzasnęła z taką mocą, że okoliczne ptaki poderwały się z miejsc. Z kotła buchnęła para. I dokładnie wtedy cały ból ustał. Nadal była osłabiona, jednak już nie bolało. W oparach zamajaczyła jej wysoka, szczupła postać.

- Ubranie - głos miała zimny, jednak już nie piskliwy, a niski, głęboki, ludzki.

Glizdogon, będąc w całkowitym szoku podał w kłęby pary ciemną szatę. Jęczał i skamlał jak to robił. Postać wystąpiła z kotła i spojrzała się na Hesper, a Hesper spojrzała się na nią. Twarz blada, dość wychudła, oczy czerwone. Jednak nie ulegało wątpliwości, że Hesper ją znała. To była twarz starszego Toma Riddle'a. Czarne włosy opadały mu na te czerwone oczy, które przyglądały jej się intensywnie. 

Lord Voldemort odrodził się na nowo.

Przestał patrzeć na nią, zaczął padać własne, odzyskane świeżo ciało. Był zdziwiony, widziała to. Patrzył na swoje blade, lecz ludzkie dłonie, spojrzał też do kotła, eliksir z powrotem miał lustrzaną tafle. Widziała jak uniósł swoją dość grubą brew do góry. Dopiero po tych czynnościach zwrócił uwagę na Glizdogona.

- Panie mój - wycharczał szczur, dławiąc się łzami - panie... obiecałeś... przecież mi obiecałeś...

- Wyciągnij rękę - polecił Voldemort.

- Och panie... dzięki ci panie...

I wyciągnął krwawiący kikut, Voldemort pokręcił głową.

- Drugą rękę.

Voldemort podwinął rękaw Glizdogona. Był tam mroczny znak, praktycznie czarny. Dotknął go swoim długim, białym palcem. Poczuła szarpnięcie w bliźnie. Lekkie. Spojrzała się na Glizdogona z obrzydzeniem.

- Wszyscy go zauważą - oznajmił Voldemort - Pytanie ile z nich ma odwagę stanąć ze mną twarzą w twarz. Ilu okaże się zwykłymi głupcami?

 Zaczął przechadzać się powolnie od kotła do Glizdogona. Spojrzał na nią, wydawało jej się, że dostrzegła na jego twarzy mały uśmiech na jej widoczne obrzydzenie

- Hesper Potter, stoisz właśnie na szczątkach mojego ojca, mugola i przy okazji głupca. Mieszkał w tym domu, tu na zboczu. Moja matka pochodziła z tej wioski. Zakochała się w nim, a on ją porzucił. Nienawidził magii. Wrócił do swojego rodzinnego domu, a moja matka zmarła przy porodzie. Tak wylądowałem w mugolskim sierocińcu... Do czego to doszło, że opowiadam ci rodzinną historię...

venus  • tomarry ♀️Where stories live. Discover now