- Niezły masz dryg - pochwalił ją - Powinnaś pomyśleć o karierze aurora. Nie powinienem tego robić, jednak pokaże ci coś. Ku przestrodze!

Różdżką przywołał szeroką, jednak całkowicie płaską misę. W jej środku znajdowała się jakaś wodnista, niebieska substancja.

- To Myślodsiewnia. Kilka egzemplarzy na świecie, obecnie w Hogwarcie są dwa. Jeden u mnie...

- Dumbledore - domyśliła się 

- Dokładnie.

Misa na swoim dnie miała wygrawerowane węże, które ją oplatały od spodu.

- Skonfiskowałem jednemu śmierciożercy.- wytłumaczył Moody - Rozebrałem na części pierwsze i złożyłem.

Przyłożył ciemną różdżkę do głowy i tak jak Hesper w Gringottcie wydobył z niej ciemne wspomnienie i odłożył do misy.

- No zanurz głowę 

Spojrzała się na niego sceptycznie. To było dziwne, jednak cała osoba Moody'ego była taka, więc zrobiła, co jej polecił. 

Gdy tylko czubek jej prostego nosa dotknął cieczy zaczęła spadać. Dość długo, aż w końcu wylądowała w sporym pomieszczeniu, które rozpoznała od razu. To była sala Wizengamontu. Wylądowała na siedzeniu tuż obok Dumbledora i Moody'ego.

- Panie profesorze? - zapytała, jednak jej nie odpowiedział.

Przypominało to sytuacje z dziennika Toma Riddle'a, tam też wylądowała w czyimś wspomnieniu. Drzwi się otworzyły, a przez nie w towarzystwie dwóch dementorów wszedł skuty człowiek. Na widok tych istot Hesper zrobiło się odrobine niedobrze, choć było to tylko wspomnienie. Mimo młodszego wyglądu, braku siwizny bardzo dobrze rozpoznała postać skutą kajdanami, którą właśnie sadzano na krześle. To był Igor Karkarow.

- Igorze Karkarow! - rozległ się szorstki głos, gdzieś z lewej strony - Zostałeś sprowadzony tu, z Azkabanu aby złożyć zeznania przed Ministerstwem Magii. Dałeś na do zrozumienia, że posiadasz ważne informację i chcesz nam je przekazać.

To był Barty Crouch. Wyglądał na całkiem zdrowego i rześkiego. Twarz miał młodszą, mniej zmęczoną, a w oczach była tylko urzędnicza kalkulacja. Karkarow wyprostował się, na tyle ile mógł.

- Chcę, panie - służalczy, choć obłudny głos wydobył się z ust więźnia - Chce wyświadczyć Minsterstwu przysługę. Pragnę pomóc. Wiem, że Ministerstwo usiłuje wytropić ostatnich zwolenników Czarnego Pana. Chętnie w tym pomogę... w każdy możliwy sposób.

Rozległ się szmer przyciszonych głosów. Niektóre podekscytowane, inne podejrzliwe. Hesper poczuła silną pogardę dla tego człowieka. W swojej postawie był bardzo podobny do Pettigrew.

- Plugactwo - splunął Moody, który miał jeszcze dwa razy mniej blizn i zwykłe oczy - Crouch za parę nowych nazwisk, chce go wypuścić z Azkabanu. Sześć miesięcy go tropiliśmy...

Dumbledore uśmiechnął się w swój, charakterystyczny sposób.

- Alastorze... - powiedział tonem pouczającym - Barty Crouch wie co robi.

Moody zamilkł. Hesper miała już pewność, że Crouch i Dumbledore blisko współpracowali i ten proces został przeprowadzony nie tylko z inicjatywy tego pierwszego, ale i za co najmniej aprobatą tego drugiego.

- Twierdzisz, że chcesz na podać parę nazwisk, Karkarow - powiedział Crouch - A wiec mów, słuchamy.

- Musicie zrozumieć - rzekł pospiesznie Karkarow - że Ten - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać zawsze działał w największej tajemnicy. Wolał, żebyśmy... to znaczy, żeby jego zwolennicy... teraz bardzo żałuje, że do nich kiedykolwiek należałem...

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz