- Dracon strzelił focha - wyjaśniła - Przygarniemy go chyba, co?

Bliźniacy zrobili bardzo poważne miny i zaczęli analizować. Szeptali między sobą, żywo gestykulowali. W końcu popatrzyli na Blaise'a.

- Oznajmiamy, że zawsze przyjmujemy zbłąkane węże - rzekli uroczyście.

Blaise prychnął.

- Gryfoński syndrom bohatera? - zapytał.

- Jako mężni rycerze zawsze przyjmujemy damy w opałach - powiedział Fred.

- Od biedy panicze też mogą być. - dodał George.

Hesper zaśmiała się dźwięcznie.

- To specyficzny coming out, chłopcy. - rzuciła lekko, a za chwile dostała lekko po głowie - EJ! - oburzyła się.

I w takim dobrym humorze ruszyli zwiedzać Hogsmede. Bliźniacy za punkt honoru Wybrali sobie jak najlepiej pokazać im wioskę. Byli w Miodowym Królestwie, gdzie chłopcy nakupili sobie różnych słodkości. Hesper też chciała, jednak gdy miała wziąć jednego cukierka na spróbowanie, jakoś odwidziało jej się to. Na Privet Drive nigdy nie dostawała słodyczy, za to Dudley zajadał się nimi na potęge. Doszła do wniosku, że po prostu jej się źle kojarzą i ich nie lubi, wyjątkiem były czekoladowe żaby. Potem byli w kilku innych sklepach, choć tak na prawdę tylko patrzyli co w nich można dostać i wychodzili. Przeszli obok tajemniczej Wrzeszczącej Chaty, razem z bliźniakami ustalili, ze jeszcze w tym roku tam wejdą. Byli w sklepie z magicznymi przyrządami Derwisza i Bagnesa i oczywiście u Zonka, sklepie z magicznymi żartami. Tam spędzili dobre pół godziny robiąc zakupy. Blaise patrzył się na to z politowaniem.

- Sklep cały wykupicie - skwitował.

Na koniec wycieczki poszli do Pubu Pod Trzema Miotłami, gdzie wypili po kuflu kremowego piwa. Gdy tylko Hesper poczuła delikatną woń alkoholu, zamarła. W jej głowie pojawił się pijany Vernon i pijana Margie. Zacisnęła zęby, próbując nie zwrócić na siebie uwagi reszty grupy. W końcu wypiła napój. Był oczywiście prawie bezalkoholowy, jednak to wystarczyło, by Hesper poczuła się niekomfortowo z tym. Mimo swojego dość przyjemnego smaku, zdecydowanie piwo kremowe nie było jej ulubionym napojem.

Przez ten jeden wypad bliźniacy zrobili najlepsza reklamę swojego domu. Blaise, gdy wracali z Hesper do dormitorium Slytherinu, przyznał, że Gryfinndor jednak nie jest taki zły.

- Ten podział jest idiotyczny - odpowiedziała mu wtedy czarnowłosa - Człowiek z każdego domu może być albo gówniany, albo fajny. Ocenianie ludzi przez pryzmat domów jest po prostu debilne - podkreśliła.

Blaise pokręcił głową.

- W sumie to tak, ale to ma swoje źródło. To oni uważają Ślizgonów za źródło wszelkiego zła, wiec nic dziwnego, że Ślizgoni nie lubią ich. To jest przekazywane pokoleniową.

Hesper prychnęła.

- Sami się w ten sposób nakręcacie na siebie. Taki Draco od początku był źle nastawiony do Gryfindoru, więc i Gryfindor jest źle do niego nastawiony. Naprawdę żadne z nich nie ma własnego umysłu? - zapytała retorycznie.

- Ojciec takiego Draco, czy matka Pansy by ich zabili normalnie, gdyby się dowiedzieli, że zadają się z Gryfonami i pewnie w drugą strone to działa tak samo.

Westchnęła.

- Błędne koło - skwitowała.

Blaise kiwnął głową.

- Moja mama jest bardziej tolerancyjna na takie sprawy, chociaż nie lubi Dumbledore'a. Ale większość Ślizgonów ma bardziej rygorystycznych rodziców.

venus  • tomarry ♀️Where stories live. Discover now