venus • tomarry ♀️

Autorstwa AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... Więcej

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

tajemnice komnaty

2K 227 47
Autorstwa AshOfFawkes

Rozdział 103

SEKRETY MINISTRA RUFUSA SCRIMGEOURA! CZY MINISTER WYDAŁ BEZPRAWNY WYROK ŚMIERCI NA NIEWINNĄ RODZINĘ? (więcej na stronie 2)

Przez ten nagłówek Proroka Codziennego w Wielkiej Sali zawrzało. Minęło trochę ponad tydzień od wyjawienia przez Hesper haka na Ritę Skeeter, a ta już zdążyła już wysmażyć piękny artykuł z wielomiesięcznego śledztwa, w którym odkrywa, że Rufus Scrimgeour podczas Wojny Czarodziejów, w czasach gdy dowodził oddziałem aurorów,  podczas akcji wyłapania śmierciożerców wydał rozkaz spalenia domu rodziny Wilkesów, mając świadomość, że w nim może być nie tylko śmierciożerca William Wilkes, ale również jego rodzice i niepełnoletnia siostra. To był na prawdę mocny zarzut, po wojnie został po prostu zamieciony pod dywan, jak większość spraw. Spełniał jednak wiele ról. Nie tylko poważnie nadszarpywał zaufanie do osoby Ministra Magii, jak i również do samego Ministerstwa, premiując ciemną stronę. To była tykająca bomba, nasuwało się pytanie co sam minister zrobi wobec tak poważnego kryzysu wizerunku. Należało czekać, Hesper osobiście sądziła, że Scrimgeour będzie walczył do końca, to nie był typ człowieka, który poddawał się łatwo. Nie był też szczególnie głupi, a na pewno był na tyle inteligentny by rozumieć, że to początek upadku ministerialnego stronnictwa. W tym układzie sił politycznych wzmacniała się tylko jedna strona, ciemność. I jeśli Rufusowi Scrimgeourowi życie i wolność były miłe to musiał działać jak najszybciej i najskuteczniej. 

- No to jest... mocne... - skomentował Blaise

- Jakbym miała taką wiedzę jak ty, Draco, to również bym sądziła, że Minister upadnie - przyznała Daphne, która niemal zakrztusiła się kawą gdy dostała w swoje ręce gazetę.

- W ciągu miesiąca będziemy mieli nowego Ministra - rzekła Hesper, spokojnie odkładając gazetę.

Powiedziała to tak pewnie, że wywołała szok u niektórych swoich znajomych.

- Scrimgeour prawdopodobnie będzie próbować to załatwić aurorskimi, topornymi metodami. - rozjaśniła - Zaufanie do ministra jest znikome, ludzie już widzą, że zmiana nie nadeszła.

Kilka osób pokiwało głowami, siedzieli zamyśleni do końca śniadania.

...

Przepowiednie Hesper zaczęły się sprawdzać, już na drugi dzień Scrimgeour wydał oświadczenie gdzie nie przyznawał się do niczego, oświadczał, że śmierciożercy chcą go zniszczyć. Czy ludzie uwierzyli? Raczej niezbyt, tym bardziej, że Rita Skeeter zapowiedziała kolejne artykuły obciążające prominentnych polityków z otoczenia ministra. Warunki dla ciemnej strony były bardziej niż sprzyjające. Od lat, z tego co wiedziała Hesper, zbierali materiały kompromitujące poszczególne persony, część z nich używali do szantażu politycznego. Teraz przez zachwiane zaufanie ludzi do jasności i Ministerstwa mogli wreszcie wykorzystać je publicznie na tyle skutecznie by obalić rząd. Czy to była moralnie dobra zagrywka? Nie, ale Hesper w swojej ocenie niezbyt kierowała się moralnością. Byciem dobrym nie dało się osiągnąć za wiele, Potter miała tego pełną świadomość.

Dni w deszczowym październiku mijały szybciej niż można było się spodziewać, nim się zorientowała już była pierwsza wycieczka do Hogsmede. Nie poszła na nią, jedynie wręczyła Pansy listę zakupów i kazała na siebie uważać Ślizgonom. Zakon Feniksa doskonale wiedział w jakim towarzystwie Hesper obracała się na co dzień, to mogło sprowadzać niebezpieczeństwo również na nich. Sama Potter początkowo miała po prostu poczytać coś w dormitorium, jednak kompletnie nie mogła się na tym skupić. Zadecydowała, że weźmie Cruxa i pójdą do Komnaty Tajemnic, by mogła wyżyć się i poćwiczyć magię. Crux za to będzie miał kolejną historie jaką uraczy Nagini. Wychodząc już z dormitorium Hesper zawahała się, wróciła się po namyśle i wzięła medalion Slytherina. Na wszelki wypadek, jakby wężomowa nie starczyła bazyliszkowi. Skoro miała coś takiego, to dlaczego nie mieć dodatkowego zabezpieczenia.

Korytarze były całkowicie puste, nie było tam nawet ani jednego nauczyciela, więc mogła się poruszać swobodnie i nie miała wielkiego strachu w głowie gdy otwierała komnatę. W środku wszystko było dokładnie takie same jak ostatnio gdy tam ćwiczyła. Manekin stał na swoim miejscu i zaklęcia na niego nałożone nadal działały. Zaczęła trening, a wąż zniknął w czeluściach komnaty. Nie liczyła czasu, ćwiczyła dynamikę i czas reakcji, starała się poprawić jakość jej zaklęć bezróżdżkowych. Z tyłu jej głowy wybrzmiewały słowa Voldemorta, że w jej wieku potrafił już zaklęcia bezróżdżkowe i w dodatku wykonywał je niewerbalnie. Starała się je wykonać, jednak zupełnie jej się to nie udawało, nie była w stanie tak bardzo kontrolować swojej mocy. Być może pomógłby jej krąg magii, odnotowała w głowie, że musiała zacząć go konstruować. Była tym sfrustrowana, jednak nie poddawała się, dążyła do maksimum swoich możliwości. Była po kilku godzinach kompletnie wycieńczona, upadła ciężko na czarną, kafelkową podłogę komnaty. Lekko dysząc zawołała Cruxa.

- Już idę, Mistrzyni! - zawołał wąż - Wiesz Mistrzyni, że tam w środku jest mnóstwo tych... książek jak to nazywasz?

Hesper podniosła się z chłodnej podłogi.

- Książek - mruknęła cicho - Zaprowadzisz mnie tam?

Crux zasyczał w zgodzie i zaczął pełzać w stronę ust wielkiej płaskorzeźby. Był już na prawdę wielkim wężem, większym niż Nagini, Hesper nawet nie mogła sobie przypomnieć kiedy tak urósł. Poszła za nim, z lekkim niepokojem wchodziła do ust płaskorzeźby, był tam okrągły tunel, dość długi. W końcu zobaczyła coś, co na sto procent było bazyliszkiem, śpiącym bazyliszkiem. Widziała go pierwszy raz na własne oczy, nigdy wcześniej nie miała takich tendencji samobójczych by zapuszczać się prosto w jego paszczę. Wizja starych ksiąg Salazara Slytherina wygrała ze zdrowym rozsądkiem i instynktem samozachowawczym. Bazyliszek nie zajmował całego korytarza.

- To znowu ja, Królowo Węży, przyprowadzam moją Mistrzynie dalej, do pokoju- poinformował Crux

Wielki łeb bazyliszka poruszył się, jednak oczy się nie otworzyły.

- Czuję to wężu... czuję... - syknął bazyliszek - To nie dziedziczka... ale podobne odczucie... no nic, odwrócisz wzrok? Chciałabym zobaczyć jaki rodzaj ludzki tym razem posługuje się mową wężów...

Hesper faktycznie się odwróciła, choć to była dość dziwna prośba

- Już

Poinformowała spokojnie. Przez chwilę było na prawdę cicho, Hesper patrzyła się tylko w jeden punkt, bojąc się zabójczego wzroku.

- Nigdy nie widziałam kobiety, która by mówiła naszym językiem - stwierdził bazyliszek zamykając ślepia - Idźcie dalej...

Tak też zrobili mijając wielkie ciało bazyliszka, korytarz był na prawdę długi, tak jak i cały bazyliszek. W końcu doszli do ciemnych drzwi. Były uchylone, Hesper otworzyła je całkowicie. W środku było całkowicie ciemno, rozświetliła go różdżką. Pomieszczenie było ogromne, wszędzie były regały z najróżniejszymi księgami. Musiała się bardzo powstrzymać, by nie rzucić się z impetem w wir książek. Zamiast tego spokojnie przeglądała tytuły. Biblioteka była podzielona na działy, niektóre z tych książek Hesper już miała w swoich zbiorach, inne przeczytała, z kolei niektóre były już nieaktualne z powodu tego, że nauka o magii poszła do przodu. Wyłuskała jednak kilka na prawdę ciekawych. Przetrasmutowała dla nich worek, choć trzymały się w nim raczej na słowo honoru, nie lubiła transmutacji i nie była to jej mocna strona. Podeszła odrobinę dalej i zobaczyła cały dział ksiąg zapisanych dość dziwnym alfabetem. Przypatrzyła się jednak i zrozumiała. To musiała być pisemna transkrypcja wężomowy. Z tego działu też wzięła parę najciekawszych pozycji, traktujących czy o magii samej w sobie, czy o historii magii. Nagle usłyszała za sobą jakiś szmer.

- No - odezwał się męski głos sycząc - Myślałem, że już nikogo nie spotkam z mojego rodu

Odwróciła się w stronę głosu i posłała w tamtą stronę światło z różdżki. Na drugim końcu biblioteki, na kamiennej ścianie wisiał portret. Bardzo podobny do tego, który wisiał jako jeden z licznych w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Przedstawiał smukłego, białowłosego mężczyznę. Po słowach mężczyzny, jak i tym w jakim miejscu wisiał, Hesper rozpoznała w nim założyciela swojego domu.

- Nie jestem z twojego rodu, Salazarze Slytherinie. - odpowiedziała stając z portretem twarzą w twarz.

Meżczyzna znacząco się poruszył w ramach. Zlustrował ją wzrokiem, zatrzymując się na dłużej na zajmującej praktycznie całą twarz bliźnie.

- To dziwne - zadumał się - Nie wyglądasz na Azjatkę, a tylko tam są inni wężouści... Jak się nazywasz, dziecko?

- Hesper Potter - odparła - Nikt z mojej rodziny nie jest wężousty, to efekt pewnego zdarzenia z przeszłości - wyjaśniła

Salazar nadal wodził wzrokiem po jej twarzy. Chwilę milczał.

- Wężoustości nie da się nabyć w żaden ze znanych mi sposobów. Trzeba się z nią urodzić.

Hesper czuła się odrobinę winna Slytherinowi wyjaśnienia, był też po prostu portretem, nie mógł nic zrobić z tą sytuacją.

- Twój potomek mi ją przekazał, całkiem niezamierzenie. Sądzę, że ten rodzaj magii w twoich czasach nie był powszechnie znany na terenach Anglii.

Tak wynikało z jej wiedzy na tamten moment. Salazar jeszcze chwilę mierzył ją wzrokiem.

- Tom? - zapytał, Hesper skinęła mu głową - Jak się miewa? Prawdopodobnie wiele lat minęło od naszego, ostatniego spotkania... Mam nadzieję, że nie popełnił błędu wszystkich Czarnych Panów...

- Jest rok 1997 - poinformowała go rzeczowo - Myślę, że aktualnie miewa się całkiem dobrze, właściwie to można rzec, że jest w trakcie przejmowania władzy... A co do błędu, zależy jak pan go definiuje...

- Pycha, drogie dziecko, pycha i przeświadczenie o własnej wielkości... ślepota na ludzką naturę... niedocenienie przeciwnika... - zaczął wymieniać Slytherin

Hesper nie udało się zamaskować prychnięcia jakie wydobyło się z jej ust.

- Myślę, że popełnił je wszystkie po kolei - przyznała - Ale...w porę się opanował. Powiedzmy, że dostał od losu moment na otrzeźwienie.

- To ciekawe... Sporo o nim wiesz... szczególnie, uwzględniając to, że jak pamiętam Potterowie byli co najmniej neutralną rodziną, a w czasach Toma jasną...

Rozmowa o Voldemorcie nie była czymś, czego chciała w tamtym momencie Hesper, jednak rozumiała ciekawość Salazara.

- Jestem raczej wyjątkowym Potterem... Jestem Ślizgonką i sojuszniczką Lorda Voldemorta... w sensie Toma...

Tu Slytherin zrobił jeszcze bardziej zdziwioną minę.

- Znam ten pseudonim, dziecko, jednak to zaskakujące.... Sojuszniczka Czarnego Pana... Jedyna sojuszniczka... - skinęła głową - To bardzo ciekawe, jeszcze biorąc pod uwagę twój niewątpliwie młody wiek...

Hesper na to wytłumaczyła mu jak po krótce wyglądała kariera Toma Riddle'a po ukończeniu Hogwartu, sprawę przepowiedni, to, że Voldemort zamordował jej rodziców, Salazar na portrecie miał oczy wielkości galeonów słysząc to wszystko. Aż w końcu Hesper dotarła do współczesnych dla niej lat, gdy ciemność praktycznie wygrała. Nie powiedziała o horkruksach wprost, mówiła o zabezpieczeniach przed zwykłą śmiercią i o więzi między nią, a Voldemortem. Podawała jedynie suche fakty.

- Muszę sobie porozmawiać z Tomem... - mruknął Salazar - Co go opętało, by popełniać takie głupie i impulsywne decyzje?

Hesper kolejny raz westchnęła, musząc w pewien sposób obronić Voldemorta.

- Już nie popełni tych samych błędów - odparła pewnie

Po jej opowieści w oczach Slytherina mogła odnaleźć pewien podziw, podziw dla niej. Musiał zrozumieć jak ważną rolę Hesper pełniła w ówczesnym świecie.

- Mam nadzieję, dziecko, mam nadzieję... Poproś go kiedyś, by przyszedł do mnie porozmawiać...

Hesper kiwnęła głową w zgodzie. Wzięła wór z książkami do ręki i postanowiła wracać już z komnaty. Jak już wychodziła zatrzymaj ją jeszcze portret.

- I zapytaj się go czy odnalazł moją własność.

Odłożyła worek, by wyjąć coś, o co najprawdopodobniej chodziło Slytherinowi, jego medalion. Nie przydał jej się jako ochrona, ale przynajmniej mogła oglądać jak na twarzy założyciela jej domu formuję się mały uśmiech.

- Czyli odnalazł... Dał ci ten medalion?

Hesper mentalnie właśnie załamywała się nad swoim brakiem pomyślunku. To było jedno z najbardziej znienawidzonych przez nią pytań.

- Tak, w prezencie.

Nie było sensu kłamać, nic by to nie dało. Na ustach Salazara znów pojawił się uśmiech.

- Czyli faktycznie nie popełnia już tych samych błędów... - mruknął pod nosem - To dobrze dla niego... Według tradycji, którą sam mu opisałem ten medalion mogą nosić jedynie osoby tego godne, musiał cię uznać na tyle godną zaufania i wartościową osobę, byś mogła go nosić... A jeszcze kilkadziesiąt lat temu zarzekał się, że nigdy nie będzie takiej osoby prócz niego samego...

To był kolejny kubeł zimnej wody w ciągu ostatnich dni wylany na głowę Hesper. Nie pomyślała wcześniej o tym w ten sposób, dopiero słowa Salazara spowodowały, że medalion był dowodem, że Voldemort nie chciał się bawić ją, a uważał ją za faktycznie równą samemu sobie. Pożegnała się ze Slytherinem, wzięła wybrane księgi, wyrwała Cruxa z pogawędki z bazyliszkiem i wyszli z Komnaty Tajemnic. Korytarze były jeszcze puste, za pomocą zaklęcia Potter ustaliła, ze jeszcze miała pół godziny, zanim wszyscy wrócą z Hogsmede. Usadowiła się w pokoju wspólnym z książką i zaczęła czytać, a raczej dobrze udawać. Tak na prawdę myślami była przy Lordzie Voldemorcie i przy swoich uczuciach, oraz tym, że słowa Salazara Slytherina po części pokrywały się z tymi Firenzo. Rozejrzała się po Pokoju Wspólnym i mogłaby przysiąc, że portret założyciela jej domu puścił jej oko.

_______________________________________

1970 słów

Następne rozdziały będą dość polityczne, że tak powiem, ale potem akcja się rozkręci i Hesper w końcu pogada sobie z Tomem. Może wtedy moja wena powróci...

Czytaj Dalej

To Też Polubisz

18.2K 2.2K 8
☠️ Severus Snape nie widzi świata poza swoją białą lilią - Lily Evans, która teraz nie chce już go nawet znać. Oddaje się więc służbie Czarnemu Panu...
9.1K 528 26
Kiedy Harry skończył szesnaście lat odkrył, że jest potomkiem czystej krwi wampira i czarodziejki. Razem z poznanymi przyjaciółmi odsunął się od świa...
143K 4.5K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz
12K 420 5
Kornelia Pevensie, to czarownica ucząca się w Szkole Magii i Czarodziejstwa-Hogwart. Ma 4 rodzeństwa: Zuzannę, Piotra, Edmunda oraz Łucję. Tak napraw...