venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

prowokacja

2.3K 221 61
By AshOfFawkes

Rozdział 65 

Połowa uczennic uczęszczających na wróżbiarstwo niemal zemdlała na samą myśl, że Firenzo będzie je uczył. Faktycznie, nawet Hesper była wstanie dostrzec urodę centarura, jednak cały ten zachwyt przypominał jej ten nad Lockhartem, czego nie omieszkała wytknąć Pansy. Ogółem Ślizgoni przyjęli neutralną postawę do poczynań Umbridge, nie krytykowali, jednak też nie sprzyjali zbytnio. Założyła ona w międzyczasie Brygadę Inkwizycyjną, która miała mieć uprawnienia równe, jak nie większe od prefektów. Należały do niej dzieci pomniejszych urzędników Ministerstwa, musiały to robić, inaczej pozycja ich rodziców mogła zostać zachwiana, mogli stracić pracę. Było wśród nich kilku Ślizgonów, jednak nie był to absolutnie nikt z jej najbliższego otoczenia. Ślizgoni skrycie gardzili Dolores Umbridge.

Jak zwykle usiedli w sali obrony przed czarną magią całym piątym rokiem. Razem z Draco otworzyli swoje podręczniki. Nawet nie słuchała już Umbridge, dokładnie wiedziała co ma robić. Siedzieć w ciszy i czytać odpowiedni rozdział. Oczywiście, ze go nie przeczytała, nie miała skłonności masochistycznych. Ćwiczyła tworzenie fałszywych wspomnień, akurat tak się złożyło, że wyobrażała sobie tortury jakie zgotuje różowej ropusze. Całkowity przypadek.

- Czy przeczytaliście już rozdział? - zapytała przesłodzonym głosem.

- Tak jest, pani profesor Umbridge - odpowiedziała chórkiem klasa.

To było dość upokarzające, jakby mieli po pięć lat.

- Doskonale - uśmiech satysfakcji był wręcz zbyt bardzo widoczny na jej twarzy - Mam nadzieję, że jego treść dobrze wsiąkła wam w umysły.

Gryfonka, Lavender Brown, podniosła rękę.

- Proszę, panno Brown - udzieliła jej głosu.

- Ten fragment o centaurach, czy to rozsądne, by jeden z nich uczył nas, skoro znane są z brutalnych morderstw? - trzęsła się lekko, ze strachu.

Potter zdecydowała się jednak zajrzeć do treści rozdziału i automatycznie zrobiło jej się niedobrze. Cały był poświęcony rzekomym niebezpieczeństwom jakie wywoływały istoty i zwierzęta magiczne, przesiąknięty ministerialną propagandą. Draco widząc jak jej spojrzenie twardnieje złapał ją za rękę.

- Bardzo dobre pytanie, panno Brown - Umbridge wyglądała jakby wygrała na loterii - Ministerstwo jest zdecydowanie przeciwko, jak już wiecie po lekturze, mieszańcy są bardzo niebezpieczni i dzicy, a obowiązkiem Ministerstwa Magii jest zapewnienie ochrony uczniom.

Firenzo był chyba najspokojniejszą istotą jaką Hesper spotkała, ledwo powstrzymała się od sarkastycznego komentarza.

- Już wcześniej zdarzały się przypadki niebezpiecznych mieszańców na stanowiskach nauczycieli, dyrektor tej placówki naraził was na niebezpieczeństwo sprowadzając tu wilkołaka.

Mówiła to specjalnie, co jakiś czas spoglądając na Hesper. Gotowało się w niej, miała ochotę wprowadzić w życie plan tortur na tej kobiecie.

- Na szczęście tamten osobnik już was nie uczy, mam nadzieję, ze macie pełną świadomość, że podczas pełni mógł zabić każdego z was. Obawiam się, że i teraz istnieje takie prawdopodobieństwo. Ministerstwo już pracuje nad tym by zakończyć tą niedorzeczną sytuacje.

Umbridge jawnie spojrzała się na Hesper, co spowodowało, że oczy każdego ucznia były dokładnie na niej. Połowie na pewno przeszły ciarki po plecach. Hesper emanowała nienawiścią, pod stołem niemal miażdżyła rękę Draco.

- Jakiś problem? - zapytała Umbridge słodkim głosikiem.

To przelało czarę goryczy, mimo, że doskonale wiedziała, że została sprowokowana. Nikt nie miał prawa obrażać Remusa. Był dla niej kimś w rodzaju ojca. Przez to, że Hesper nigdy nie miała nikogo i musiała liczyć na siebie, teraz broniła swoich jak lwica, jak na ironię.

- Bynajmniej. - wycedziła.

Umbridge miała na twarzy paskudny uśmieszek.

- Bynajmniej, proszę panią- poprawiła ją.

Hesper zanim się powstrzymała, otworzyła swoje usta.

- Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pani, pani profesor.

W klasie zapadła absolutna cisza. Ślizgoni mieli idealny czas na naukę ukrywania swoich emocji, ukrywali uśmieszki, Gryfonom to szło o wiele gorzej. Dolores Umbridge wyglądała jak wyjęta z wody.

- Bezczelność! - krzyknęła. - Całkowity brak ogłady! Och, jeśli zostało się wychowanym przez mieszańca...

Wyrwała rękę z uścisku Draco, który usilnie próbował jej przekazać, by nie wdawała się dalej w dyskusję.

- ... i przez przestępcę. Razem. Takie związki są wysoko niebezpieczne, Ministerstwo niezwłocznie powinno się tym zająć.

Wstała zamaszyście, opierając się na ławce obiema rękoma. Krew jej szumiała w uszach, najchętniej coś by jej zrobiła, chyba resztka samokontroli ja przed tym powstrzymywała.

- Jakby pani żabi móżdżek nie zarejestrował Syriusz Black został oczyszczony ze wszelkich zarzutów i prawdziwym przestępcą jest Peter Pettigrew. Nie wiedziałam również, że bycie przyjaciółmi jest już nielegalne i bardzo niebezpieczne, co następne, dekret o niebezpieczeństwie wszelkich kontaktów międzyludzkich? Chociaż, dla pani nie byłoby chyba zbytniej różnicy...

Każde jej słowo wysyczane z największą pogardą. Umbridge nerwowo wyjęła z torebki różowy pergamin i naskrobała jakąś wiadomość. Podeszła do niej i uśmiechnęła się fałszywie, próbujac zamaskować złość.

- Dzisiaj o osiemnastej szlaban, a teraz marsz do dyrektora. Podaj mu ten pergamin.

Hesper zacisnęła usta w wąską kreskę, zebrała swoje rzeczy i wyszła trzaskając drzwiami.

- Jebana szmata - przeklęła na tyle głośno, by Dolores Umbridge usłyszała o tym w klasie.

...

Chcąc nie chcąc powędrowała wprost do gabinetu dyrektora. Umbridge trafiła we wszystkie jej słabości, byłą na siebie zła, że dała się sprowokować, mimo, że zrobiła to z pełną świadomością. Musiała ponieść konsekwencje tego. Poszła dłuższą drogą, tak, by ochłonąć przed spotkaniem z Dumbledorem Oczywiście, że Umbridge musiała wybrać sobie akurat dzień, w którym Snape był nieobecny. Stanęła przed chimerą, oczywiście, że nie znała hasła. 

- Zostałam odesłana do dyrektora.

Powiedziała na głos, mając nadzieję, że zadziała. O dziwo, pojawiły się przed nią schody i bez większych problemów dotarła pod same drzwi. Nie zdążyła zapukać, same się otworzyły. Gabinet nie zmienił się od ostatniego czasu gdy w nim była, jej uczucia również, tak samo chciała stamtąd uciec.

- Och witaj Hesper! - powitał ją uśmiechnięty starzec, siedząc za biurkiem. - Usiądź, tutaj masz krzesło.

Podążyła za jego poleceniem i podała mu różowy pergamin. Oczywiście, że miała ochotę nie zastosować się do poleceń, jednak miała w pamięci to, że jest prefektem i mogła bardzo szybko wylecieć z tego stanowiska. Dumbledore uśmiechnął się.

- Widzę, że i ty zdążyłaś podpaść drogiej Dolores - mówił wesoło - Jasno mi przekazała, że ją obraziłaś.

Wzięła głęboki oddech.

- Broniłam jedynie Firenzo, nazwała go niemalże mordercą 

To było dość sprytne, w końcu obrona nauczyciela była dość szlachetnym czynem. Nie mógł mieć do niej żadnych pretensji.

- Ach tak... Dolores jest odrobinę uprzedzona do magicznych stworzeń. - nadal się uśmiechał - Nie powinnaś się tak do niej zwracać.

Hesper kiwnęła głową, choć osobiście uważała, że powinna się do niej zwracać jeszcze gorzej, tak jak zasługiwała.

- Z resztą... co ja będę mówił... do Jamesa też można było mówić... A on na drugi dzień robił inny żart...

W oczach Dumbledora błyszczało coś dziwnego.

- Och Hesper... Mamy niebezpieczne czasy... - przybrał taką pozę, jakby nad czymś rozmyślał - Musisz jednak powstrzymać swój temperament godny Jamesa...

Zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co Dumbledore'owi chodziło.

- Jak wiesz już zapewne z lekcji Dolores Ministerstwo nie chce słuchać ani mnie, ani ciebie. Bagatelizuje zagrożenie śmierciożercami, jak i Voldemortem, który zapewniam cię, że powrócił.

Nie mogła wymyślić, do czego mógł zmierzać.

- Nie chcesz chyba, by to zagrożenie zostało zbagatelizowane, prawda moja droga?

- Nie - pokręciła głową - Oczywiście, ze nie. Z tego co mi wiadomo Ministerstwo próbuje ich wytropić, tylko nie dają znaku życia.

Podejrzewała, że na tym skończy się tak rozmowa, między innymi dlatego nie chciała tutaj być.

- Może herbaty? - spytał - Dropsa?

- Nie, dziękuje - grzecznie odmówiła, wolała nie wiedzieć, czym mógł naszpikować je.

- A szkoda - kolejny raz się uśmiechnął - bardzo dobre.

Zamilkł, jego twarz jakby spoważniała, zapatrzył się na okno. Oczy portretów dyrektorów spoczywały dokładnie na niej, w tym te należące do Fineasa Blacka. Znała go, gdyż miał swój portret na Grimmaund Place, jednak był nie aktywny, co oznaczało, że Fineas nie mógł go odwiedzić. On szczególnie się jej przypatrywał.

- Och, doprawdy, Hesper zadziwia mnie twoja wiara w ludzi - powiedział, nadal przypatrując się oknu - Muszę cię jednak rozczarować, Ministerstwo nic nie zrobi w sprawie śmierciożerców. Dlatego, musisz być ze mną szczera.

Spojrzała na niego zaciekawiona.

- Tamtej październikowej nocy, gdy Voldemort upadł, ty nabyłaś tą specyficzną bliznę. Przez lata próbowałem rozwiązać jej zagadkę, niestety nigdy nie dowiedziałem się dlaczego takową otrzymałaś. Czy.. ona w jakiś sposób daję się we znaki? Boli? Może jest coś innego?

Zaprzeczyła głową.

- Właściwie zawsze tylko mi przeszkadzała wizualnie, nigdy nie odczułam jej istnienia. A powinna?

Skłamała mi kolejny raz w twarz. Poczuła kogoś obecność w umyśle. Powstrzymała się przed wyrzuceniem, nie mogła tego zrobić. Powoli patrzyła jak Dumbledore ogląda wspomnienia szkolne, podsunęła mu jak przechodziła obok profesora Quirella i nic się nie działo.

- Profesorze? - zagadnęła go na głos - Powinno się z nią coś dziać?

Dumbledore wycofał się z jej umysłu i uśmiechnął w swój charakterystyczny sposób. Był niesamowicie zadowolony, dziewczyna mimo przebywania wśród Ślizgonów, nie potrafiła bronić umysłu, miał wspomnienia jak na talerzu. Nie były one co prawda zbyt przydatne, potwierdziły jedynie słowa dziewczyny, z drugiej strony oznaczało to, że nie oszukała go.

- Och nie, nie.. - powiedział jakby zamyślony - To dobrze, oznacza to, ze wasza więź wcale nie jest tak silna jak mi się wydawało.

Pokiwała głową i spojrzała na zegarek.

- Wybaczy profesor, ale za godzinę mam szlaban...

- Ach no tak! - wykrzyknął - Miło się z tobą rozmawiało Hesper, mam nadzieję, ze następnym razem spotkamy się w przyjemniejszych okolicznościach.

Wstała z krzesła i podeszła do drzwi.

- Do widzenia, profesorze.

- Do widzenia, moja droga.

Musiała po wyjściu wziąć na prawdę parę głębokich oddechów, by jej ciałem nie zawładnęła panika. Jebany, bezczelny Albus Dumbledore właśnie użył na niej legilimencji.

...

W końcu przemogła się, by zapukać do gabinetu Dolores Umbridge, zrobiła dokładnie to samo co przed wejściem do komnaty tajemnic, oczyściła umysł z emocji.

 - Proszę! - odezwał się cichy, słodki głosik.

Gabinet wyglądał dokładnie tak, jak mogła go sobie wyobrażać. Cały różowy, obwieszony zdjęciami kotów.

- Dobry wieczór, Potter.

Miała na sobie kwiecistą suknie, która zlewała się z serwetą na stoliku.

- Dobry wieczór, pani profesor - jej głos był całkowicie wyprany z emocji.

- Usiądź, dzisiaj sobie trochę popiszemy - na twarzy miała triumfalny uśmieszek.

Podała jej pergamin i czarne, ostro zakończone pióro.

- A atrament? - zapytała.

- Nie będzie ci potrzebny - głos stał się jeszcze bardziej irytujący, o ile się tak dało - Nie będę obrażać autorytetu Dolores Umbridge. Aż wsiąknie.

Przyłożyła więc pióro do pergaminu, Umbridge odeszła na drugi koniec gabinetu, by zabrać się za sprawdzanie wypracowań. Pierwszy raz, atrament był czerwony, syknęła z bólu, jej ręka piekła. Kolejne powtórzenia, jej lewa ręka piekła coraz bardziej, nie wydała jednak z siebie żadnego dźwięku. Umbridge patrzyła się wprost na nią. Jej żabie usta były rozciągnięte w uśmiechu.

- Tak? - zapytała.

- Nic nie mówiłam, pani profesor - odparła chłodno.

Czekała, czekała na oznakę jej słabości. Nie wiedziała jednak jednego, Hesper była w pewnym stopniu odporna na ból, przez lata praktykowała sztukę nie wydawania pojedynczego dźwięku gdy jej żebra były łamane lub robiono jej jakąkolwiek inną krzywdę. To nie tak, ze go nie odczuwała, po prostu inaczej na niego reagowała.

Nie wiedziała ile tak pisała, na zewnątrz zrobiło się już ciemno. Jej ręka była cała czerwona. Hesper odszukała w głowie, choć była zamroczona bólem, rozmowę z bliźniakami, w której mówili jej o istnieniu Krwawych Piór. Oryginalnie służyły one do podpisywania paktów własną krwią i były surowo zakazane. Za ich posiadanie można było trafić do Azkabanu. Postanowiła to wykorzystać, gdy Umbridge nie patrzyła rzuciła parę zaklęć niewerbalnych.

- Podejdź tu. - powiedziała w końcu.

Wstała i podążyła za jej rozkazami.

- Ręka.

Ujęła jej smukłą dłoń, w swoją ohydną, napuchłą, z mnóstwem zzieleniałych pierścionków ściskających jej palce.

- Oj chyba jeszcze dostatecznie się nie wchłonęło, powtórzymy to jutro.

Hesper odeszła od niej i wzięła do ręki czarne pióro. To na prawdę było głupie ze strony nauczycielki. Zaczęła się nim bawić.

- Mam rozumieć, że Rada Nadzorcza Hogwartu i Wizengamont wie, że jest pani w posiadaniu nielegalnego, czarnomagicznego artefaktu i używa go na uczniach? - zapytała sztucznie kurtuazyjnym tonem.

Umbridge milczała.

- Jeszcze raz go użyjesz i się dowiedzą - ciągnęła dalej.

TRZASK. Złamała pióro, Umbridge była oburzona.

- Już i tak się pani nie przyda, pani profesor Umbridge. - powiedział słodkim tonem - Dobranoc.

Wyszła, kulturalnie zamykając za sobą drzwi. Umbridge nie wiedziała jednej rzeczy, prawdziwie pióro znajdowało się w kieszeni Hesper, wraz z resztkami krwi każdej z ofiar.

______________________________________

1922 słów

Ojoj się porobiło... 

Continue Reading

You'll Also Like

41.9K 1.6K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
14.4K 1K 18
Altostratus Crack to chłopak o wielkiej mocy i mrocznej przeszłości. Co się stanie gdy w Hogwarcie(do którego uczęszczania zostaje zmuszony) spotyka...
12K 420 5
Kornelia Pevensie, to czarownica ucząca się w Szkole Magii i Czarodziejstwa-Hogwart. Ma 4 rodzeństwa: Zuzannę, Piotra, Edmunda oraz Łucję. Tak napraw...
12.4K 264 22
Córka Elronda - Elendila jest wolną duszą, od uczt odbywających się w pałacu woli bieganie po lesie i walkę. W wolnych chwilach czyta książki. Jej ma...