venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

przygotowania

2.3K 192 28
By AshOfFawkes

Rozdział 48

W pewien majowy poniedziałek Hesper po obiedzie zamiast udać się z Blaisem, Draco i Pansy do Pokoju Wspólnego Slytherinu, wzięła swoją szkolną torbę i chciała pójść w drugą stronę.

- Moody zaproponował, że mogę przyjść na lekcje szóstego roku owutemową, by sobie popatrzeć - wyjaśniła.

- I idziesz do Moody'ego? - zapytał się sceptycznie Draco.

- Za mniej więcej miesiąc zmierzę się z czymś o czym absolutnie nic nie wiem. - prychnęła - Diggory, Delacour i Krum przerobili już program owutemowy.

Blaise spojrzał się na nią jak na debilkę.

- Hesper ty umiesz trzy razy więcej od Granger i ty się martwisz? - rzekł z uśmiechem.

- Nie porównuj jej do mnie - odpowiedziała mu Hesper.

- Właśnie! - wtrąciła się Pansy - Granger tylko cytuje podręczniki, a Hesper pokonuje dorosłych ludzi w turniejach. Nie tak liga!

Hesper się roześmiała. Coraz bardziej lubiła Pansy i przekonywała się, że bliźniacy bliźniakami, ale jednak ważny był przyjaciel tej samej płci. Mimo, że Hesper nie była dziewczęca zbytnio, to Pansy zdawała się ją czasem rozumieć bez słów, gdzie jej męskim przyjaciołom wychodziło to gorzej. Pożegnała się z przyjaciółmi i ruszyła do sali od obrony. Totalnie nie wiedziała gdzie są bliźniacy, ale podejrzewała, że gdzieś z Gryfindorem. Podeszła więc pod salę i przywitała się po kolei z znanymi jej Ślizgonami: Adrianem Pucey'em, Grahamem Montague, Kasjuszem Worringtonem i Lucjanem Bolem. Byli co najmniej zdziwieni jej obecnością.

- Dostałam możliwość, by uczestniczyć w zajęciach owutemowych - powiedziała zwięźle.

Przyjęli to, bez jakiś zbędnych pytań. Pod salą zaczęli gromadzić się uczniowie Gryfindoru, jednak nie było wśród nich ciemnorudych czupryn. W końcu pod salą znalazł się sam Moody i wpuścił ich bez słowa. Tradycyjnie sala podzieliła się na dwie części, tą Ślizgońską i tą Gryfońską.

- Adrien, gdzie siedzą Fred i George? - zapytała, niezbyt wiedząc gdzie usiąść

- Najczęściej to tam na parapecie - wskazał na parapet okna znajdujący się z tyłu części gryfońskiej - Spóźnili się na pierwszą lekcje, zabrakło ławek u Gryfonów więc usiedli tam i powiedzieli, że czują się oświeceni.

Hesper parsknęła śmiechem. To brzmiało jak bliźniacy.

- Tu jest wolne? - wskazała na cztery miejsca w ślizgońskiej części, na samym końcu, tuż obok ławki Pucey'a i Montague'a.

- Tak - potwierdził Graham - Zamierzasz tu siedzieć z nimi?

Prychnęła i położyła swoją torbę na ławce, by zająć miejsca.

- Głupotą się nie zarazisz, bez obaw - powiedziała uspokajająco - Są oświeceni.

- Spokój - zagrzmiał Moody.

Każdy posłusznie zajął swoje miejsce.

- Kontynuujemy dzisiaj zaklęcia niewerbalne i jak pewnie zauważyliście mamy gościa i będziemy go mieć do końca roku szkolnego. Potter jest na poziomie owutemowym, więc wypadałoby by tak też się uczyła. Dobieraj...

Tu jego wypowiedź została przerwana przez trzask otwieranych drzwi. Fred i George zdyszeni wbiegli do sali, a ostatnim co było słychać zanim drzwi zamknęli był krzyk.

- JESZCZE WAS DORWE WY HULTAJE, HUNCWOTY! - od razu rozpoznała skrzekliwy głos Filtcha.

- Sam pan słyszy, że wróg nie odpuszcza! - powiedzieli poważnie - Ale zachowujemy stałą czujność! Przepraszamy za spóźnienie!

Moody nie wyglądał jakby go to śmieszyło, polecił udać im się na miejsca. Już kierowali się w stronę parapety, gdy zauważyli Hesper. Skierowała ich ręką w właściwie miejsca.

- Ej! My zażywamy oświecenia! - oburzyli się

- Wole was nieoświeconych - mruknęła Hesper.

Ich rozmowa wywołała powszechny śmiech i przerwał go dopiero Moody.

- Jak mi przerwano - zagrzmiał - Dobieracie się w pary i ćwiczycie Expeliarmusa! Komu wyjdzie całkowicie niewerbalny, zgłasza się do mnie, wtedy zaliczamy. Potter, do mnie!

Stanęła na przeciwko swojego profesora.

- Wiesz na czym polegają niewerbalne tak? - przytaknęła - Więc jak ci się wydaje, co jest najważniejsze, by zadziałały?

Zastanowiła się chwilę.

- Intencja i wyobrażenie.

- Rozwiń - magiczne oko Moody'ego ją świdrowało na wylot

- Chcemy wykonać konkretne działanie, skupiamy się na tym, wyobrażamy to sobie. Koncentrujemy się na formule, wykonujemy odpowiedni ruch różdżką.

- Poprawnie - mruknął Moody - Przewaga zaklęć niewerbalnych nad werbalnymi?

- Bierzemy przeciwnika z zaskoczenia, nie spodziewa się ani samego zaklęcia, ani jego rodzaju. 

Moody pokiwał głową z aprobatą.

- Dobra, nie mamy co się męczyć z teorią. Najpierw ja rzucam werbalne zaklęcie, ty starasz się postawić niewerbalną tarcze Protego, gdy to ci się uda, będę rzucał niewerbalnie. Ogarniasz, Potter?

Kiwnęła głową. To co przeszła przez następne dwie godziny było katorgą dla jej organizmu. Moody się nie patyczkował i rzucał zaklęcie za zaklęciem, jednak ona stawiała tarczę, za tarczą. Pierwsze były mniej udane, jednak piętnaście minut przed końcem lekcji obroniła się niewerbalnie przed niewerbalnym zaklęciem.

- Dobra robota, Potter - pochwalił ją - Piętnaście punktów dla Slytherinu.

Przez całą lekcje nikt nie zgłosił się, że jest gotowy jeśli chodzi o Expeliarmusa, Moody rozejrzał się po klasie z dezapobatą.

- Polecam wziąć  - tu chrząknął - w troki i przyuczyć się bo za chwilę będziecie młodszą koleżankę o radę pytać! A wasi wrogowie czają się tuż za rogiem!

Jakiś gryfon prychnął na co Moody trzasnął go niewerbalną Drętwotą.

- STAŁA CZUJNOŚĆ, TOWLER! -zagrzmiał, gdy go odczarował - Wyjść!

Wykonali polecenia nauczyciele, a Heper dowiedziała się, że powodem spóźnienia bliźniaków było całkowicie przypadkowe zamienienie pani Norris w kanarka.

...

Pewnego dnia dostała od Snape'a sowę z wiadomością, że ma się stawić o dziewiątej na boisku do Quiddicha, by Bagman pokazał im co czeka ich w trzecim zadaniu. Więc Hesper dokładnie to zrobiła, zostawiając przyjaciół w Pokoju Wspólnym. Przy wyjściu z Hogwartu, spotkała Cedrica Diggory'ego.

- Jak myślisz, co to będzie? - zapytał - Fleur ciągle opowiada o podziemnych tunelach, że w nich będziemy czegoś szukać.

- Pod ziemią lud nie będzie nas widział - prychnęła Hesper, odrobine gorzko - Był ogień, była woda, coś z powietrzem lub naturą.

Zeszli ciemnym, trawiastym zboczem do stadionu, przez lukę w trybunach dostali się do środka.

- Co oni tu zrobili!? - zawołał z oburzeniem Cedrick.

Gładkie boisko Quiddicha, zmieniło się w pokryte plączącymi się ze sobą murkami.

- To labirynt - powiedziała Hesper - Z żywopłotu.

- Hej tu jesteśmy! - zawołał do nich Bagman, stojący z Fleur i Victorem.

Zaczął im tłumaczyć co ich czekało. Labirynt, tak jak powiedziała wcześniej Hesper z różnymi przeszkodami. Magiczne zwierzęta, zaklęcia do przełamania i inne takie. Miała wejść do niego pierwsza z Cedrickiem, potem Krum, a na końcu Delacour. Ich najważniejszą misją było dotknięcie pucharu i to była dla Hesper informacja kluczowa. Bowiem wszystko składało się w całość. Puchar miał być świstoklikiem, który przeniesie ją w miejsce rytuału. Był to jedyny sposób w jaki dało się to zrobić, ponieważ istniał rejestr świstoklików, który dokładnie pokazywał kiedy, kto takowy stworzył. Do jej szkoleniowych świstoklików nikt by się nie przyczepił, jednak to dalekobieżnego była pewna, że na pewno ktoś by się nim zainteresował. Więc skoro Hogwart miał pozwolenie na Puchar, to nikt by go kilka razy nie sprawdzał przecież.

- W sumie połowa racji twoja, połowa Fleur - zaśmiał się Cedric, wyrywając ją z rozmyślań.

Obdarzyła go dość nerwowym uśmiechem, pożegnała się ze wszystkimi. No może nie ze wszystkimi, Bagman przyczepił się do niej.

- I co jakiś plan? - zapytał wesoło.

Spojrzała na niego z ukosa.

- Raczej nie, szczerze mówiąc myślę, że Cedric wygra. - powiedziała, ukrywając cwany uśmiech.

Bagmana wryło.

- Och, wydawało mi się, że całkiem nieźle sobie radziłaś do tej pory - mruknął - Masz jakieś problemy? Jako sędzia pomagać zbytnio nie mogę, ale coś podpowiedzieć...

Hesper uśmiechnęła się.

- Mówi pan, jakby postawił na mnie fortunę - rzekła żartobliwie - Cedric po prostu zasługuje na wygraną. Zrobiło się już późno, panie Bagman. Dobranoc.

I poszła będąc pewna, że Bagman złapał przynętę.

...

Od tamtego momentu zintensyfikowała ćwiczenia. Po nocach ćwiczyli z bliźniakami na manekinach i na sobie zaklęcia niewerbalne. Według bliźniaków Hesper się mordowała, jednak ona była innego zdania.

- Pamiętajcie z kim tak na prawdę się spotkam -podkreślała.

W dziedzinie zaklęć niewerbalnych po ich ćwiczeniach i lekcjach z Moodym, który też jej nie oszczędzał, na poziomie znacznie przewyższającym szóstoklasistów. W ten sposób również zaliczyła rok na W+ u Filcwicka, który rozpływał się nad jej umiejętnościami do końca roku szkolnego. Uczyła się, a przy okazji robili to bliźniacy, zaklęć mniej popularnych, choć zamierzała wykorzystać tylko te, które były legalne oczywiście.

Chowali się z tym po klasach, a jako, że nie mieli Mapy Huncwotów, to częściej wpadali na ludzi. Podczas pobytu u Moody'ego Hesper dyskretnie zorientowała się gdzie ją trzymał. Za biurkiem, w takim miejscu, że była widoczna, a jednak niedostępna. Śmiała się tam do niej złośliwie.

Wpadli kilka razy na Złotą Trójce, która chyba za punkt honoru wybrała sobie złapać ich na gorącym uczynku. Próbowali ich zbyć polubownie, jednak nie przyniosło oczekiwanych skutków.

- Granger idź rozsiewać wszy gdzieś indziej! - warknęła pewnego razu Hesper, już po prostu zmęczona.

Skończyło się na tym, że musiała się gęsto tłumaczyć McGonagall, ponieważ mugolaczka postanowiła się poskarżyć. Wpadli też kilka razy na Snape'a. Zwykle ostentacyjnie odwracał głowę i szedł dalej. W końcu zatrzymał ją po pewnej lekcji eliksirów i wskazał nieużywany loch, w którym spokojnie mogli ćwiczyć. Robili to całe noce, potem przysypiali na niektórych lekcjach. W końcu kilka dni przed turniejem, gdy miała właśnie wychodzić na ich zajęcia, Pansy zastąpiła jej drogę.

- Nie ma takiej opcji - warknęła.

Hesper, która bardzo nie lubiła jak ktoś kazał jej coś robić, chciała ją przepchnąć.

- Prędzej zemdlejesz na tym turnieju, niż go wygrasz jak tak dalej pójdzie - Parkinson była nieugięta - Spać!

Hesper zrobiła bardzo skwaszoną minę, jednak wiedziała, że Pansy ma rację.

- Czekaj muszę powiadomić Freda i Georga - mruknęła i zaczęła rozglądać się za Hedwig, którą często gościła w dormitorium.

Przypomniała sobie, że rano ją wypuściła i ciężko westchnęła. Pozostawała druga opcja, o wiele gorsza, ponieważ musiała powiedzieć Pansy jeden ze swoich sekretów. Na szczęście Traicey nie było w dormitorium.

- A teraz nic nie widziałaś - zwróciła się do brązowowłosej. - Crux! - zawołała.

Nie zmniejszony, mierzący około siedem i pół stopy, całkowicie czarny wąż, z małym krzyżykiem na łbie wyślizgnął się z pod jej łóżka. Parkinson zamarła.

- Jest niegroźny, rozumie ludzką mowę i większość czasu spędza w lesie. Jest ze ze mną od pierwszego roku- uspokoiła ją.

Pansy nadal była blada.

- Ty masz WĘŻA!? - zapytała - I ukrywałaś go cztery lata!?

Hesper wzięła głęboki oddech.

- Powiedzmy, że posiadanie węży to raczej szara strefa, więc lepiej by mniej osób wiedziało - wytłumaczyła - Na prawdę jest niegroźny.

Pansy nadal nie wyglądała na przekonaną, jednak nie wyglądała też na złą na Hesper. Potter naskrobała wiadomość do bliźniaków i przywiązała do węża. Zmniejszyła go zaklęciem i powiedziała.

- Do Freda i Georga. Wróć potem do mnie i potwierdź.

Wąż skinął głową i wykonał polecenie. Pansy spojrzała się na nią, trochę karcąco.

- Jesteś szalona - oznajmiła - Ale w sumie... niezła Ślizgonka z ciebie, cztery lata ukrywać węża. Powiedzmy, że nie jestem obrażona.

Hesper tylko się roześmiała.

...

Oczywiście, że Hesper musiała zapoznać z Cruxem i Draco i Blaise'a, których reakcja była bardzo podobna do Pansy. Oczywiście nie powiedziała im o wężomowie, nie była na to gotowa. Usłyszała też swego rodzaju pochwałę z ust Draco.

- Dobrze w sumie, że nikt nie wiedział, od razu by cię obwołali Czarną Panią.

- Im wystarczyła dobra znajomość magii do tego - prychnęła, nawiązując do II roku.

Jej przyjaciele, mimo początkowych obaw, już po dniu zachowywali się z Cruxem jak bliźniacy, czyli jak starzy przyjaciele. Hesper musiała na prawdę się postarać, by nie parsknąć śmiechem, gdy Crux komentował każdy element jej przyjaciół.

- Ten blondyn wylał na siebie chyba połowe tego płynu co trzymasz Mistrzyni we flakoniku, tylko jeszcze te jego okropnie śmierdzą.

- Ten ciemny chce chyba godów z tą blondynką - syknął gdy Blaise próbował namówić Daphne, na wspólną naukę eliksirów.

Po tym drugim Hesper nie wytrzymała i dostała nagłego ataku kaszlu, a potem dyskretnie w wężomowie wytłumaczyła Cruxowi, że ci przyjaciele nie wiedzieli, że potrafi jego język. Hesper w takiej atmosferze prawie zapomniała co ją czekało na dniach.

_______________________________________

1973 słów

No to co, trzecie zadanie? Od razu mówię, że będzie podzielone na dwie części, żeby nie było, że Polsat. XD Już napisane obie, nie mogę się doczekać aż opublikuje.

Continue Reading

You'll Also Like

43.7K 1.9K 16
*rozdziały będą poprawiane w najbliższych dniach* Postać w kapturze, Rina Ostrze Gromu, dziewczyna z wieloma tajemnicami. Na prośbę Gandalfa wyrusza...
1.9K 87 14
Ja usnęłam w ciele dorosłej kobiety i obudziłam się w scenie finałowej sagi zmierzch!? Trzej wampirzy królowie na dodatek twierdzą że jestem ich part...
14.5K 704 43
Budapeszt, 2022 rok. Niespełna siedemnastoletnia Viktoria Németh na skutek niecodziennych okoliczności przenosi się w czasie do 1889 roku na słynny...
40K 2K 25
Od wojny z Gają minęły dwa lata. Wszyscy herosi prowadzili spokojne i poukładane życie w obozach. Do czasu gdy zjawiła się ona...