venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

więzy przyjaźni

2.3K 188 41
By AshOfFawkes

Rozdział 43

Drugiego dnia świąt Hesper zniknęła gdzieś w połowie dnia. Zniknęła w łazience prefektów, korzystając z tego, że raczej nikt inny by nie wpadł na tak absurdalny pomysł, by kąpać się tuż po obiedzie. W dodatku łazienkę prefektów było widać na Mapie Huncwotów. Weszła więc do tego drogo zdobionego pomieszczenia, pełnego witraży, kojarzących się jej z kościołem, który odwiedzali w szkole i białej, kamiennej armatury. Zaczęła powoli sciągać z siebie szaty, aż wleciała Jęcząca Marta.

- Chcesz zrobić to co ten przystojny Cedric Diggory? - zapytała swoim piskliwym głosem.

Podskoczyła.

- Marto nie nauczyłaś się czegoś takiego jak prywatność? - wycedziła Hesper.

Duch się tylko zaśmiał i podleciał do góry.

- Nikt nie chce być w moim towarzystwie... - zachlipiała.

Hesper parsknęła.

- Przynajmniej to wiesz. Tak się zastanawiam... Czy słyszałaś pewne... plotki, które krążyły na mój temat z półtora roku temu...

Marta zbladła, o ile duch może to zrobić i z rykiem wyleciała z łazienki. Hesper osiągnęła swój cel, pozbyła się natręta. Dokończyła rozbieranie się, przy okazji wpuszczając wodę do wielkiej wanny, była wielkości sporego basenu. Weszła do ciepłej wody, jazem ze złotym jajem. Woda sięgała jej do ramion, tworząc nieprzyjemne wrażenie jakoby tonęła. Fakt, nie była zbyt wysoka, pięć stóp z kawałkiem, jednak nadal jej się to nie podobało. Wychyliła się po jajo. Trzymając je w jednej dłoni, a drugą trzymając się brzegu wzięła głęboki oddech i zanurzyła się. Cedric mówił coś o syrenach, więc uznało to za logiczny ruch. Otworzyła jajo, i faktycznie zamiast krzyku usłyszała śpiew.

Szukaj nas tam tylko, gdzie usłyszysz nasz głos,
Nad wodą nie śpiewamy, taki już nasz los,
A kiedy będziesz nas szukała, zaśpiewamy tak:
To my mamy to, czego tobie tak brak.
Aby to odzyskać, masz tylko godzinę,
Której nie przedłużymy chociaż o krztynę.
A to, czego tak szukasz, nigdy już nie wróci

Wynurzyła się, zaczerpując głęboki oddech. Odłożyła jajo i usiadła w wodzie na podeście. Zagadka nie była trudna, sam Diggory jej dużo podpowiedział. Mugolskie syreny, a w magicznym świecie trytony, to właśnie je mieli pokonać. Mieli spędzić godzinę pod wodą, szukając czegoś dla nich cennego, którego prawdopodobnie trytony będą strzec. To było podejrzanie łatwe, a przy okazji ekstremalnie trudne. Bo Hesper Potter nie potrafiła pływać.

...

Wyłapała bliźniaków nieudolnie próbujących dogonić Ludona Bagmana. Bez słowa zabrała ich wprost do biblioteki. Przedstawiła im sytuację, łącznie z jej poważnym problemem.

- Na prawdę nie umiesz pływać? - zapytał Fred zanim się zastanowił.

Spiorunowała go wzrokiem. To była jedna z wielu rzeczy jakiej nie miała okazji się nauczyć przez Dursley'ów. Oczywiście potrafiła się nie utopić, jednak z poruszaniem się było gorzej.

- Nie, taki żart - powiedziała ironicznie.

Fred zasępił się, a potem wyszczerzył.

- Nauczę cię pływać -oświadczył - W jeziorze, będziemy pływać razem z ulubieńcem Ronalda. Może zacznie zazdrościć?

Hesper parsknęła śmiechem.

- Dzięki, Fred, ale znam lepsze miejsce do pływania - powiedziała z uśmiechem - Łazienka Prefektów.

Fred wytrzeszczył oczy.

- Skąd masz hasło? Nam to się nie udało nigdy.

Potter tylko się uśmiechnęła tajemniczo.

- To wy się zajmiecie romantycznym basenem co dwa dni, a ja wykombinuje jak masz przetrwać pod wodą.- oświadczył George - Mam pewien pomysł, musze tylko podpytać taką jedną ofermę czy to wypali.

Hesper uniosła brew zaciekawiona.

- Ty chyba nie mówisz o DZ? - zapytał się retorycznie Fred.

- Dokładnie mówię o DZ. - potwierdził George.

Spojrzała się na nich jak na skończonych kretynów. 

- Długozad - oświecił ją Fred - Brzmi trochę jak Glizdogon. I ma podobny charakter.

Na samą wzmiankę o szczurze Hesper się skrzywiła.

- Czemu chcesz się pytać o cokolwiek Longbottoma? - zapytała dość chłodno.

George prychnął.

- Bo tylko on jest na tyle tępy by mi pomóc.

Z ust Hesper wydobył się szyderczy śmiech.

- Skoro nawet właśni przyjaciele mają go w dupie, to szuka akceptacji wszędzie.

- Nie bądź nie miła dla DZ! - obruszył się Fred - To najlepszy kolega Georga!

George spiorunował go wzrokiem.

- Wrobiłem go, by napisał mi prace na zielarstwo i przyczepił się jak rzep psiej dupy.

- Albo zada - zaśmiał się Fred.

Hesper pokręciła głową. Gdyby ktoś powiedział jej zgorzkniałej dziesięcioletniej wersji, ze będzie się kiedyś przyjaźnić z takimi osobami to kazałaby mu wbiegnąć pod najbliższy pociąg, by mu się odpowiednio naprostowało w głowie.

...

Następnego dnia do swojego gabinetu wezwał ją Snape, co było bardzo przewidywalne. Posadził ją na przeciwko siebie i patrzył się zjadliwie, czyli tak jak zawsze.

- Czy ty za każdym razem musisz robić wokół siebie show, Potter? - zadał pytanie, raczej retoryczne.

Hesper tylko się uśmiechnęła w odpowiedzi. Nie lubiła sławy, ani bycia w centrum uwagi, ale skoro już i tak miała jedno i drugie to dlaczego by się nie pobawić. Pójście z Pansy było swego rodzaju buntem, a ona lubiła bunt. Snape wypuścił powietrze ze świstem.

- Jeszcze kiedyś się na tym sparzysz, Potter. - wycedził - Obecne elity nie tolerują tego typu... zachowań.

Wyprostował się i z neutralną miną zmienił temat.

- Jak ci idzie ze złotym jajem?

Hesper poszerzyła uśmiech.

- Zagadka rozwiązana - oświadczyła  - I jestem w połowie drogi by zdobyć środki, by przeżyć zadanie.

To było lekkie naciągniecie prawdy, bo George był w trakcie weryfikowania swojego pomysłu, a pierwszą lekcje z Fredem miała wieczorem. Snape uniósł brew.

- Mógłbym wiedzieć, jakie?

Ton miał cały czas obojętny, jednak było widać, że chciał pomóc. Hesper się lekko zmieszała. Postanowiła nie okłamywać Snape'a zbytnio.

- George sprawdza czy jego pomysł zadziała. To jakaś roślina.

Snape wyglądał na sceptycznego.

- Nie zauważyłem by pan Weasley przykładał jakaś szczególną uwagę do roślin, w każdym razie nie w pierwszych latach.

Hesper się uśmiechnęła.

- Pamięta pan ubiegłoroczny prezent dla profesor Sprout?

- Ten, który wydaje specyficzny... zapach gdy Dumbledore chociażby obok niego przejdzie? - zapytał kąśliwie.

Hesper zrobiła teatralnie zmartwioną minę.

- Chyba coś musiało nam źle pójść.... - powiedziała niewinnie - Ale George miał P z zielarstwa i coś tam wie.

Snape nie wyglądał na bardzo oburzonego działaniem rośliny.

- W takim razie mam nadzieję, ze tym razem nie dojdzie do... pomyłki. - stwierdził tylko.

- Nie dojdzie - zapewniła go Hesper.

...

Przerwa w zajęciach się skończyła i z nowym trymestrem nadeszły zmiany. Przez artykuł Rity Skeeter o tym, ze Hagrid jest półolbrzymem zmienił im się nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami. Profesor Grubbly - Plank była o niebo lepsza od Hagrida, bardzo było widać to, że była nauczycielką z prawdziwego zdarzenia. Po jej zajęciach Hesper nie powiedziała nawet słowa w obronie Hagrida, gdy Draco zaczepiał złotą trójce. Nie dlatego, że uważała, że należało kogokolwiek dyskryminować ze względu na rasę, po prostu nie mogła zaprzeczyć, że Hagrid nie nadawał się na nauczyciela. Pokazał to już na swojej pierwszej lekcji, dopuszczając ich do hipogryfów. Cały Slytherin podzielał jej opinie, Pansy była zachwycona jednorożcami, nawet duża część Gryfindoru się zgadzała z tą opinią. Oczywiście oprócz Złotej Trójcy. Oni zawsze musieli się czymś wyróżnić i nie przyjmowali do wiadomości oczywistych faktów.

Zawczasu zapisała się, że jedzie do domu na ferie wielkanocne. Bliźniacy też to zrobili, oświadczyli swoim rodzicom, że nie mają nic do gadania w tej kwestii. Hesper zaprosiła ich do siebie, do Syriusza i Remusa. Mieli swój cel w tym. Od początku roku stali w miejscu ze sprawą odrodzenia Voldemorta, więc postanowili poszukać w bibliotece Blacków, a jak tam nie znajdą, to chcieli pójść na ulice Śmiertelnego Nokturnu. Trzecie zadanie zbliżało się nieubłaganie, a Hesper miała przeczucie, że to wtedy stanie się to, co miało się stać.

George również oświadczył jej, że jego teoria się potwierdziła i w dniu zadania dostanie odpowiednią roślinę, która pozwoli jej przetrwać pod wodą. Fred nauczył ją pływać, nie było to oczywiście idealne pływanie, jednak jak na taki krótki czas było i tak świetnie. Do tego George zapewnił ją, że roślina pomoże jej w sprawnym poruszaniu się pod wodą. Uwierzyła mu na słowo, wiedziała, że może polegać na swoich przyjaciołach. W wolnych chwilach czytała o trytonach i uczyła się o zaklęciach, które mogą pomóc jej wygrać z nimi. Hesper znała wiele tarcz, jednak jeśli chodziło o zaklęcia ofensywne to było o wiele gorzej. Nie była to do końca jej wina, nie uczono ich praktycznie wcale o takich zaklęciach, tylko tych podstawowych, a ona i tak znała ich o wiele więcej niż rówieśnicy. Czuła się gotowa na drugie zadanie.

...

W przeddzień turnieju dostała paczkę. Za nic nie dało się jej otworzyć.

Dopiero w szatni reprezentantów.

Tak głosił dopisek. Domyśliła się, że był to strój do zadania. Weszła do dormitorium, zastała tam tylko Traicey. To było dziwne, było już późno.

- Wiesz gdzie jest Pansy? - zapytała.

Dziewczyna spojrzała na nią znad brązowych włosów i odparła tylko.

- Nie wiem.

Jej ton nie był przyjemny, Davis ogólnie nie przepadała za Potter, z wzajemnością z resztą. Davis była po prostu zazdrosna, a Hesper uważała ją za nudną osobę. 

Hesper wyszła z dormitorium, zobaczyła Draco wchodzącego po schodach.

- Hej, wiesz gdzie jest Pansy? - podniosła głos by usłyszał.

Gwałtownie odwrócił się w jej stronę.

- Nie, myślałem, że jest z tobą - odparł zdziwiony.

Hesper zmarszczyła brwi. Pansy nie miała w zwyczaju włóczyć się po nocach. Niestety nie miała przy sobie mapy hucwotów, mieli ją jak zwykle bliźniacy. Crux też odpadał, był w Zakazanym Lesie. Meldował jej się zawsze po obiedzie, że żyje. Cofnęła się więc do dormitorium po pelerynę niewidkę i wyszła. Przechodząc przez pokój wspólny zauważyła Teodora Notta siedzącego w kącie czytając jakąś książkę. Coś ją tknęło.

- Wiesz gdzie jest Pansy? - zapytała.

Uniósł znudzony wzrok.

- Jest u Snape'a, zabrał ją kilka godzin temu. Nie pytaj mnie dlaczego tak długo, widziałem to tylko kątem oka.

- Dzięki - kiwnęła mu głową.

- Powodzenia jutro - mruknął jeszcze - Ludzie widzą.

Zmarszczyła brwi.

- Co widzą? Nie rozumiem...

Nott prychnął.

- Stałaś się dla nich dumą Slytherinu, choć zaczynałaś jako kula u nogi. Wiele z nich po twoim pierwszym zadaniu mówi, że to ty jesteś prawdziwą reprezentantką, że zasługujesz by wygrać. Tak widzą tą patrząc z daleka.

Zrozumiała. Nott usiłował jej przekazać, że starsze pokolenie z Ślizgonów ją zaakceptowało.

- W takim razie się nie zawiodą. - odparła tylko.

Miała już iść do Snape'a, dowiedzieć się co z Parkinson, jednak coś jej nagle przyszło do głowy.

To my mamy to, czego tobie tak brak

To o to chodziło w zagadce, miała uratować Pansy. Uśmiechnęła się pod nosem, to był dość ciekawy wybór, szczególnie, że z Pansy zaczęła się bliżej przyjaźnić dopiero w tamtym roku szkolnym. Poszła więc spać, próbując odgonić od siebie niepokój. Wcale nie należący do niej.

_______________________________________

1741 słów

Wybaczcie za tak długą przerwę!

Continue Reading

You'll Also Like

48K 1.8K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
43.7K 1.9K 16
*rozdziały będą poprawiane w najbliższych dniach* Postać w kapturze, Rina Ostrze Gromu, dziewczyna z wieloma tajemnicami. Na prośbę Gandalfa wyrusza...
217K 9.2K 39
UWAGA!!! Opowiadanie jest stopniowo poprawiane. Rozdziały oznaczone gwiazdką (*) są już poprawione. Trzynastu krasnoludów i jeden hobbit. Niby znana...
12.4K 264 22
Córka Elronda - Elendila jest wolną duszą, od uczt odbywających się w pałacu woli bieganie po lesie i walkę. W wolnych chwilach czyta książki. Jej ma...