venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

311K 25.4K 6.6K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

idealny plan

2.4K 184 49
By AshOfFawkes

Rozdział 40

Na pisała list do Syriusza i Remusa, by podzielić się z nimi informacjami. Następne kilka dni spędziła na przygotowywaniu się do pierwszego zadania. Wywnioskowała z informacji od Charliego, że prawdopodobnie będą musieli wykraść jaja wysiadującej samicy. W końcu po co innego miały to być właśnie wysiadujące samice. Musiała zatem odwrócić uwagę smoka. Hesper miała na to pomysł, zaczęła go nawet realizować, jednak nie wiedziała, czy był do końca zgodnie z zasadami turnieju. W końcu wyszła z założenia co nie jest wprost zakazane, jest legalne, choć nadal miała pewne obawy. Miała mieć właśnie Zielarstwo, biegła przez korytarze Hogwartu, spóźniona. Snape zatrzymał ją po lekcji, pytając krótko czy ma pomysł na zadanie. Doszły do niej przytłumione głosy.

- No nie wiem stary, powinniście wiedzieć co jest pierwszym zadaniem... - to był jakiś męski głos

- Niby tak, ale wiesz jak nie wie każdy, to jest sprawiedliwe, nie? - to był głos Cedrica.

Hesper nagle sobie uświadomiła, ze wiedzieli wszyscy oprócz Cedrica właśnie. Maxime na pewno powiedziała Delacour, a gdy wracali z Zakazanego Lasu to wpadli na Karkarowa. Hesper nie słynęła z dobroduszności, bardzo rzadko komuś pomagała. Dostrzegła jednak interes w pomocy Diggory'emu. W końcu Puchon będzie chciał się odwdzięczyć. Skręciła w odnogę korytarza, skąd dobiegały głosy.

- Jesteś tego pewien? - zapytała z uniesioną brwią.

Cedric i jego kolega spojrzeli się na nią zdziwieni.

- Czego pewien? - zapytał.

- Jesteś jedynym, który nie wie - stwierdziła lekko Hesper.

- Uczestnicy przecież nie mogą wiedzieć...

Hesper roześmiała się ironicznie.

- Mało o życiu wiesz... - prychnęła - Omiń fretkę, zabierz jej coś cennego.

Cerdic spojrzał się na nią jak na idiotkę.

- Co?

- Pierwsze zadanie.

- Doprawdy śmieszny żart, Potter - syknął kolega Cedrica.

Hesper uśmiechała się ironicznie.

- Cztery z dwunastu, z czterech dostaniesz jednego. - kontynuowała - Omiń, ukradnij i wygrywasz..

Kolega miał znowu się oburzać, jednak Diggory zrozumiał. Spojrzał się na nią w szoku.

- Skąd to wiesz? - zapytał podejrzliwie.

- Mam swoje sposoby - odparła - Jakbym chciała cię oszukać, to był to zrobiła o wiele zabawniej...

Diggory nadal patrzył się na nią z nutą podejrzliwości, ale podziękował.

- Dlaczego mi pomagasz? - zapytał.

- Jak wygrać, to startując z tego samego miejsca, nie? - rzekła - Dla twojej informacji... - dodała wskazując na drugiego chłopca, mającego plakietkę przypiętą do piersi - ... nie jestem reprezentantką Hogwartu.

Cedric się zmieszał, a jego kolega po prostu odszedł.

- Mieli ich nie nosić... Ja... nie sądzę byś to zrobiła...

- Przynajmniej tyle... - mruknęła Hesper.

Usłyszeli stukanie o podłogę. To byłą drewniana noga profesora Moody'ego.

- Diggory zmykaj na lekcje - burknął - Potter za mną.

- Ale ja mam zielarstwo, profesorze - odrzekła Hesper.

- Rośliny poczekają. Proszę za mną, do mojego gabinetu.

Poszła za nim, choć niezbyt jej się to podobało. Gabinet znacząco różnił się od tego, który zajmował w tamtym roku Remus. Wszędzie stały jakieś dziwne urządzenia, a przy samym oknie stał wielki kufer.

- Usiądź - polecił jej Moody, co zrobiła - Podobają ci się moje wykrywacze, co? - zagrzmiał

- Sporo tego - powiedziała - Wykrywają kłamstwa?

- Niektóre. Są tutaj niestety bezużyteczne, zbyt wiele uczniów łga na temat pracy domowej czy innych takich...

Spojrzała się w lustro, które stało przy biurku. Zobaczyła tam nie siebie, a kilka całkowicie czarnych postaci.

- Wykrywacz wrogów. - wyjaśnił Moody - Nie są groźni, dopóki nie widać im białek. Wtedy otwieram kufer.

Hesper wolała nie komentować tego, że widziała białe przebłyski na jednej z postaci.

- A więc, dowiedziałaś się o smokach, tak?

Wyrwało ją to z letargu

- Przypadkiem - odpowiedziała ostrożnie.

- W porządku - rzekł Moody siadając - Oszukiwanie należy do tradycji Turnieju Trójmagicznego.

- Nie oszukiwałam - zaprzeczyła.

- O nic cię nie oskarżam. Od początku mówiłem Dumbledore'owi, że z przestrzeganiem zasad daleko nie zajedzie. Stary Karkarow i Maxime nie będą tego robić na pewno, zrobią wszystko by ich uczestnik wygrał. Chcą pokonać starego Dumbledore'a. 

Zaśmiał się ochryple. Hesper przysięgła sobie, że wygra ten turniej, tylko po to by zrobi na złość Karkarowoi, Maxime, Dumbledore'owi i Voldemortowi.

- No więc... masz już pomysł jak minąć tego smoka? - zapytał Moody.

Hesper spojrzała się na niego oceniająco.

- Tak.

- Jesteś pewna, że się uda?

Hesper westchnęła.

- Jakbym mogła mieć takie czysto teoretyczne pytanie...?

Moody świdrował ją wzrokiem.

- Pomóc nie mogę, ale parę ogólnych rad mogę dać.

- Nie można nic wnosić na arenę prócz różdżki, tak? A można posiadać coś innego na arenie?

Moody roześmiał się ochryple.

- Dobrze kombinujesz, Potter 

...

Nadszedł dzień pierwszego zadania. Nie odczuwała typowego strachu. Raczej niepokój. Gdy rano obudziła się, w głowie kołatały jej słowa wypowiedziane zimnym, wysokim głosem.

W takim razie jest mądrzejsza niż myślałem...

Nie miała ani czasu, ani ochoty się nad tym zastanawiać. Jeszcze przed śniadaniem dostała w paczce od Snape'a swoje szaty na zadanie. Były całkowicie czarne, bluzka i spodnie przylegające do ciała, z grubego materiału. Na to szata wierzchnia, skrojona tak, by nie krępowała ruchów. Pansy zaplotła jej warkocze, bardzo podobne jakie miała w poprzednie Jule. Pomalowała też jej dość długie rzęsy i wyczesała brwi.

- Musisz się jakoś prezentować - stwierdziła.

Hesper nie nosiła makijażu, mimo, że większość jej koleżanek już zaczynała to robić. Wynikało to raczej z lenistwa, niż z czegoś głębszego. Założyła naszyjnik, który dostała kiedyś od Draco. Przed wyjściem z dormitorium uchyliła okno. Snape czekał na nią w Pokoju Wspólnym. Jeszcze przed wyjściem dała Draco mały drewniany krążek, wyglądający odrobinę jak tarcza.

- Połóż go na trybunach, okej? - szepnęła

Kiwnął głową, choć w najmniejszym stopniu nie wiedział o co jej chodziło. Poszła za Snapem, czując jakąś wewnętrzną pustkę. Po prostu jakby nie czuła kompletnie nic, czuła się tak wtedy gdy przychodził do niej Vernon czy jak była w Komnacie Tajemnic. Kompletne wypranie z emocji. Podeszli do polany, tam gdzie wcześniej Hesper widziała smoki, jednak teraz przysłaniał je spory namiot.

- Wejdź tam. - rzekł Snape - Powodzenia.

I odszedł. Hesper posłuchała się opiekuna jej domu. W środku namiotu byli już pozostali uczestnicy. Fleur Delacour siedziała w kacie na drewnianym stołku, bledsza i z niepokojem w oczach. Krum wydawał się jeszcze bardziej gburowaty niż zwykle, a Cedric chodził w tą i z powrotem.

- Hesper! Znakomicie! - krzyknął Bagman - Wchodź, czuj się jak u siebie!

Hesper ze swoim czarnym strojem kontrastowała już z zawodnikami, a co dopiero z Bagmanem, który miał na sobie swój stary strój do Quiddicha, a przynajmniej tak wydawało się Hesper.

- A wiec jesteśmy już wszyscy! Czas na instrukcje! - oznajmił rześkim tonem - Z tego woreczka - wskazał na trzymaną przez siebie purpurową sakiewkę - wyciągniecie model tego, co was czeka. Waszym zadaniem jest zdobycie złotego jaja.

Cedric nieco pozieleniał na twarzy, jednak kiwną głową. Krum i Delacour nie zrobili nic. Po prostu wpatrywali się w Bagmana. Koło namiotu nagle przeszła setka ludzi, a przynajmniej było słychać tupot ich stóp i podniesione głosy. Bagman otworzył woreczek.

- Panie przodem! - rzekł, wyciągając go w stronę Fleur.

Wylosowała bardzo dokładną, małą figurkę smoka walijskiego zielonego i wyglądała na raczej zrezygnowaną.

Krum trafił na chińskiego ogniomiota, nawet nie mrugnął okiem. Hesper posłała Bagmanowi znaczące spojrzenie. 'Panie przodem' wyszło mu raczej kiepsko. Diggory, szwedzki krótkopyski. Hesper wiedząc już, że miała rację wyciągnęła rogogona węgierskiego.

- A więc już wiecie! - rzekł Bagman - Pan Diggory jest pierwszy, potem panna Delacour, następnie pan Krum, a na końcu panna Potter. Ja już muszę iść, jestem komentatorem przecie! Na gwizdek, pan Diggory wchodzi.

Następne chwile były okropne. Najgorsze było czekanie. Widziała jak Fleur z każdą chwilą coraz bardziej dygotała. Gdy wychodziła jednak, to z największą dumą.

- Powodzenia - rzuciła jej na odchodne Hesper.

Odwróciła się tylko na moment by zniknąć za połą namiotu. Krum przez cały czas milczał. Gdy zostali sami to nawet unikał jej spojrzenia. Gdy został wywołany, to poruszył się, jednak machinalnie.

- Powodzenia - rzuciła analogicznie.

- Tobije też - mruknął pod nosem i zniknął.

Została całkowicie sama. Nie słyszała nawet co mówił Bagman. Przypomniała sobie Komnatę Tajemnic, miejsce gdzie musiała działać chłodno i logicznie, miejsce gdzie nie było miejsca na błąd. Wdech, wydech, wdech, wydech. Powtarzała tak w kółko. Usłyszała gwizdek. Jej twarz przestała mieć jakikolwiek wyraz. Jej ręka zacisnęła się na różdżce. Wyszła, unosząc głowę dumnie do góry. Nie zwracała uwagi na głośny tłum. Utkwiła swoje oczy w smoku, który wysiadywał jaja na drugim końcu areny. Mierzyła się z nim wzrokiem, z żółtymi ślepiami.

- Accio drewniany krążek.

Zaczął lecieć w jej stronę. W tym samym czasie wycelowała wprost w smoka.

Conjunctivitis

Użyła zaklęcia od Syriusza oślepiającego smoka. Zgodnie z jej przewidywaniami ruszył na oślep przed siebie, tak, że był niemal na trzy kroki przed nią. Rzuciła krążkiem tak, że był przed smokiem. To nie było zwykłe drewno, to był runiczny krąg ognia, powodujący, ze mogła go kontrolować.

- Accio Błyskawica

Wycelowała różdżkę w krążek.

- Incendio

Smok, będąc daleko od swoich jaj musiał na oślep walczyć z wielkim pożarem. Usłyszała świst, miotła wpadła jej w ręce. Weszła na nią i wzbiła się w powietrze. Ominęła zgrabnie smoka i zanurkowała po jajo.

- Ależ ta dziewczyna lata! - do jej uszu dotarł jakiś przytłumiony krzyk - Widział pan, panie Krum!

Smok jednak ją usłyszał, i zaczął ziać ogniem w jej kierunku. Ona postawiła tarczę, jedną z tych , którą nauczyła się stawiać na zajęciach u Remusa. Była skuteczna, Hesper udało się spośród jaj wyłowić to złote.

- Patrzcie! Zobaczcie! To najmłodsza uczestniczka! - to był krzyk Bagmana - Najszybciej zdobyła jajo i to bez szwanku!

Zobaczyła jak z pod trybun machali do niej Syriusz i Remus. Od razu do nich podleciała i wylądowała. Zamknęli ją w szczelnym uścisku.

- Byłaś niesamowita! - krzyknął podekscytowany Syriusz, prowadząc ją do skrzydła szpitalnego.

Tak kręciło się wiele osób. 

- No musze przyznać, ze całkiem zgrabnie ci to wyszło, Potter - zagrzmiał Moody, kuśtykając do niej.

Znikąd pojawił się Snape.

- Potter na kontrole do pielęgniarki.

Poszła razem z Syriuszem i Remusem, jednak kontrola nic nie wykazała, była w jednym kawałku.

- Zaplanowane co do sekundy... - mruknął Remus - Dostaniesz pierwsze miejsce...

- Użyłaś tylu chwytów, że nie mogłoby być inaczej! - Syriusz był chyba bardziej przejęty niż ona.

Opowiedział jej mniej więcej jak wyglądało każda z walk. Wyszli ze skrzydła, a tam czekali na nią bliźniacy, Draco, Blaise i Pansy, którzy wszyscy do kupy zaczęli obsypywać ją gratulacjami i pochwałami.

- Obejrzymy wynik i musimy lecieć Hesper! - powiedział Syriusz - Spotkanie Wizengamontu, no lepszej pory to sobie nie mogli wybrać no co za bezmózgi to ustalają...

Syriusz od kiedy tylko dostał miejsce w Wizengamoncie, narzekał jak bardzo beznadziejnie on działa. Z tego co jej powiedział to dołączył do frakcji tak zwanej neutralnej, a tak na prawdę po prostu szarej. Nie popierali ani ciemnych rodzin, ani Dumbledora, ani Ministerstwa. Było ich najmniej, więc Syriusz był na prawdę cennym nabytkiem. Black mówił, ze tylko jego obecność tam zmusza Ministra do słuchania tej frakcji. 

Wyniki były ciekawe, bo owszem dostała pierwsze miejsce, ale ex aequo z Krumem. Karkarow dał jej śmieszne dwa punkty, a swojemu zawodnikowi dał dziesięć. Dumbledore dał jej osiem, dokładnie tak jak Krumowi, co było również dość śmieszne.

- Osiem, to on ma punktów inteligencji - prychnął Syriusz, rozśmieszając jej przyjaciół.

Pansy i Blaise, którzy jeszcze nie mieli przyjemności spotkać Syriusza zdziwili się odrobinę tą wypowiedzią, jednak pozostawili to bez komentarza. Black i Lupin pożegnali się z nią.

- Wpadniemy jeszcze kilka razy z wizytą, następna szybciej niż się spodziewasz - powiedział na odchodne Lupin.

Została zawołana przez Bagmana, który przekazał im podstawowe informację o drugim zadaniu, także o tym, że jajo jest wskazówką. Wracała razem ze swoją grupką przyjaciół, w której bliźniacy o dziwo odnaleźli się nieźle, śmiejąc się z czegoś. Na ich drodze stanęła jednak osoba, której bardzo nie chciała widzieć, szczególnie tamtego dnia. Rita Skeeter.

- Moje gratulacje, Hesper! - powiedziała z uśmiechem, jakby nigdy nic - Mogłabym usłyszeć od ciebie słówko? Co czułaś jak stanęłaś przed smokiem? Czy zgadzasz się z punktacją?

- Jasne! - wycedziła chłodno Hesper - Żegnam.

Przez całą drogę powrotną śmiali się wszyscy równo z widocznego na jej twarzy zwarcia, które najprawdopodobniej zaszło w jej mózgu.

_______________________________________

1900 słów

Jak myślicie, z kim Hesper pójdzie na bal bożonarodzeniowy?

Continue Reading

You'll Also Like

5.9K 410 17
Alexander Lightwood nie przejął się zbytnio tym, że w pewnym momencie zaczął tracić wzrok i zrzucał wszystko na przemęczenie. Pewnego dnia budzi się...
13K 803 37
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
10.2K 692 33
Wojna z ludźmi nieba dobiega końca, zostawiając po sobie piętno przelewu krwi. Jak w nowej rzeczywistości odnajdzie się klan Metkayina, który tak bar...
10.6K 300 37
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...