venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

cichy sojusz

2.5K 203 61
By AshOfFawkes

Rozdział 35

Tamtego wieczoru umknęła Hesper jedna rzecz, którą uświadomiła sobie dopiero następnego dnia rano, gdy wchodziła do pogrążonej w mroku ciemnych chmur Wielkiej Sali. To o Turnieju Trójmagicznym mówił w jej wizji Voldemort. Oznaczało to, że szpieg w Hogwarcie wcale nie musiał być jego pracownikiem jak i to, że Hesper zostanie prawdopodobnie w jakiś sposób powiązana z tym wydarzeniem. Spojrzała kątem oka na stół nauczycielski i na wywołującą niepokój postać Alastora Moody'ego. Jako jedyny nie jadł, ani nie pił nic co stało na stole. Wziął tylko jeden potężny haust ze swojej piersiówki, co jej współdomownicy skomentowali kpiną z jego paranoi. Szybko wyszła z sali, kierując kroki do Sowiarni. Napisała list do Syriusza i Remusa informujący ich o wiadomościach z dnia poprzedniego. Wyraziła tam swój niepokój, powołując się na swoje wizję, jednak nie wchodząc w szczegóły. Syriusz nakazał jej pisać bardzo często i o wszystkim. Pominęła kwestię oka, nie była gotowa na taką rozmowę, szczególnie przez list. Oddała list Hedwig, by ta zaniosła go adresata. Wychodząc z Sowiarni spotkała bliźniaków. Powiedzieli jej o swoich planach do dostania się do turnieju.

- Jeśli macie tak daleko posunięte tendencje samobójcze, to było mnie poinformować - wycedziła chłodno - Pomogłabym zrealizować.

Prychnęli.

- Nie znasz się na zabawie. - stwierdził Fred - Jakoś wchodziłaś w paszczę bazyliszka...

Hesper posłała mu spojrzenie godne tego zwierzęcia.

- Tamto przynajmniej miało sens. Tutaj stracisz życie, bawiąc się w kotka i myszkę z jakąś hydrą czy czymś takim. Takie rozrywki to mieli starożytni rzymianie, prymitywne z resztą.

George machnął ręką.

- Oj tam, my sobie z hydrą nie poradzimy? - powiedział wyniośle - Spokojna głowa, jeszcze zobaczysz któregoś z nas z pucharem.

- Albo martwego. Kusząca perspektywa.... - ironizowała dalej - To o tym mówił Voldemort. - szepnęła.

Spoważnieli. Nachylili się do niej. Wytłumaczyła, do jakich wniosków doszła.

- Ale jak? - zapytał George - Jak to miałoby doprowadzić do odrodzenia...?

- Nie wiem, George. - powiedziała bezradnie - Czas pokaże, teraz nawet nie jesteśmy w stanie temu zapobiec.

Rozstali się, idąc na różne zajęcia. Ona szła na opiekę nad magicznymi stworzeniami. Hagrid dał im w tym roku sklątki. Hesper mimo swojej całej sympatii jaką gdzieś tam miała do niego, zaczęła na prawdę nie lubić tych lekcji. Hagrid otwarcie faworyzował Złotą Trójce, Draco w złości prowokował Gryfonów, oni jego i tak na prawdę niczego się nie uczyli. Kolejne było zielarstwo, gdzie wyciskali ropę z czyrakobulw. Hesper jako, że miała dość wysoki próg tolerancji na obrzydliwości, to przeżyła tamtą lekcje, jednak kilka bardziej wrażliwych osób zwymiotowało za krzaki. Zrobiła to również Granger, wprost pod kwiatka, którego dali Sprout na święta. On zaczął natychmiast emitować odór.

- Panno Granger! Minus pięć punktów za niszczenie mojej rośliny! - krzyknęła Sprout.

Hesper tylko uśmiechnęła się złośliwie. Potem poszła na numerologię gdzie zdobyła wiele punktów dla swojego domu za stworzenie w wakacje portretu numerologicznego Salazara Slytherina. Tak minął pierwszy dzień i już myślała, że będzie spokojnie, jednak na kolacji Draco znalazł punkt zaczepienia, czym mógłby go pognębić.

- Hej Weasley! - krzyknął do niego - Piszą o twoim ojcu!

Faktycznie w Proroku Codziennym pojawiła się informacja, że Arnold Weasley wdał się w bójkę z kilkoma policjantami.

- No widzisz, nawet poprawnego imienia nie potrafią podać, aż tak się nie liczy.... Chociaż zdjęcie przed tym waszym wychodkiem dali...

Weasley zrobił się cały czerwony i Granger i Longbottom musieli go trzymać, by nie pobił Malfoy'a.

- A matka... - zaczął Draco.

- Odwal się od mojej matki! - wrzasnął - Moja przynajmniej nie ma wyrazu twarzy jakby jej ktoś łajno pod nos podstawił! Ona tak zawsze czy tylko wtedy jak ciebie spotka?

Hesper postarała się trzymać neutralny wyraz twarzy i w odpowiednim momencie złapała Draco, razem z Zabinim, tak, by nie rzucił się na Rona.

- Wtedy akurat spotkała ciebie - powiedziała chłodno do rudego - Więc co się dziwić...

Nie lubiła się wtrącać w konflikt na linii Malfoy - Weasley, jednak cały tamten dzień non stop ta dwójka coś do siebie miała. Weasley próbował się wyrwać swoim przyjaciołom.

- Odezwała się ta, która matki nie ma! - krzyknął - Chociaż w sumie jest Lupin i Black! Do którego mówisz mamo? A może jednak cię nie chcą! - splunął jej pod nogi.

W tamtym momencie wydarzyło się wiele rzeczy na raz. Malfoy wyrwał im się z uścisku i dał Ronowi z pięści w nos. Zaraz za nim rzucili się bliźniacy i obaj zrobili dokładnie to samo co Draco i dali w mordę swojemu bratu. Usłyszeli odgłos kuśtykania. To Moody się do nich zbliżał z wyciągniętą różdżką. Nagle tam gdzie był Draco, pojawiła się biała fretka, która zaczęła krążyć pod wolą nauczyciela. Gryfoni, oprócz Freda i George'a, zaczęli się śmiać. Bliźniacy byli zbyt wściekli.

- Co to to nie chłopcze! Trzech na jednego!? Ja nie toleruje czegoś takiego! - krzyczał Moody.

- Profesorze Moody! - rozległ się krzyk profesor McGonagall.

Hesper korzystając z chwili nieuwagi profesora odmieniła Draco.

- Dziękuję, panno Potter - powiedziała nauczycielka transmutacji - W naszej szkole nie stosujemy takich metod, profesor Dumbledore na pewno pana o tym powiadomił. Można ukarać, dać szlaban, porozmawiać z opiekunem domu, ale nie transmutować!

- Coś o tym wspominał - bąknął Moody - Zatem porozmawiam sobie ze starym Snapem, znajoma twarz...

W oczach Draco były łzy bólu i poniżenia. Mamrotał coś o ojcu. Hesper objęła go, miała nadzieje, ze to go trochę uspokoi.

- Z ojcem? -powtórzył cicho Moody - Kolejny stary znajomy... Przekaż mu, ze mam na niego oko... Idziemy Malfoy!

Szturchnęła Blaise'a by poszedł z Malfoy'em, a sama zwróciła się do McGonagall.

- Oni mnie bronili panie profesor, Weasley obraził moją matkę, Syriusza i Remusa.

Usta McGonagall scisnęły się w wąską kreskę.

- Malfoy obraził moją! - tłumaczył się Ron.

- Po pierwsze nie zdążył - powiedziała chłodno Potter - A po drugie ty obraziłeś potem jego matkę.

- Idziemy - powiedziała McGonagall do Ronalda.

Gdy już wszyscy się rozeszli bliźniacy i Hesper wybuchli śmiechem.

- Jeśli Malfoy byłby animagiem - wydusił George.

- To to by była jego forma - dokończył za niego Fred.

...

Draco przez najbliższe dni nie odzywał się do nikogo, poza tym nic specjalnego nie wydarzyło się w szkole.  Na drugi dzień od specyficznej kary Draco, została wezwana przez Snape'a do jego kwater. Bez Draco trudno było jej odtworzyć drogę, jednak dała radę. Zapukała i po otrzymaniu odpowiedzi weszła. Snape siedział już tam z dwiema fiolkami eliksirów.

- Bez Draco? - zapytał wprost.

- Nie odzywa się do nikogo - odpowiedziała szczerze.

Snape wziął głęboki oddech i skrzywił się.

- Dobrze. Eliksir jest dwuskładnikowy i będziesz musiała go przyjąć w mojej obecności. Jest już cisza nocna, eliksir skończy działać o czwartej nad ranem. Zostaniesz tu na kanapie.

Dziwnie się czuła siadając na wspomnianym meblu i ogólnie ze świadomością tego, że będzie spała w prywatnych kwaterach swojego nauczyciela, jednak była to sytuacja wyjątkowa.

- Jednak najpierw muszę coś wiedzieć - powiedział Snape zimno - Czy to jest najgorsze co ci tam zrobili? Kto dokładnie ci to zrobił?

Wzięła głęboki oddech. Mogła się spodziewać, że w zamian za pomoc będzie oczekiwał informacji.

- Dudley, mój kuzyn. - odpowiedziała siląc się na spokój - Trenuje boks.

W czarnych oczach Snape'a błyszczała złość.

- Nie odpowiedziałaś na pierwsze pytanie...

Hesper przypomniała sobie. Tak jakby to było zaledwie dzień temu, uczucie dłoni ściskających jej głowę, całe obrzydzenie jakie ją wtedy wypełniało. Smak i zapach. Zaczęła się trząść, dokładnie tak samo jak dwa lata wcześniej. Snape zorientował się jaki błąd popełnił. Wiedział tym sposobem kiedy Hesper przeżyła najgorsze chwilę u Dursley'ów. Podszedł do niej i zrobił dokładnie to samo co z Draco zaledwie dzień temu. Przytulił. Hesper uspokoiła oddech, przestała się trząść. Intensywnie myślała o pracy domowej z zaklęć, by tylko wyrzucić z głowy złe obrazy.

- Wybacz - szepnął Snape odsuwając się od niej - Już więcej o to nie zapytam.

Kiwnęła głową. Snape w końcu nie wiedział co ją spotkało. Kazał jej się położyć, przyniósł fiolki.

- To będzie bolało, bardzo bolało - poinformował, Hesper przytaknęła bez mrugnięcia okiem. - Twój wzrok powinien się znacznie poprawić, w obu oczach. Eliksir całkowicie reorganizuje mechanizm widzenia.

Kolejny raz kiwnęła głową. Snape jeszcze chwilę jej się przypatrywał zastanawiając się co musiało się stać w domu Dursley'ów, że wywołało w dziewczynie taką reakcję. Poznał ją przez trzy lata, Hesper nie należała do osób wrażliwych. Nie zachwiała się nawet przy możliwości stracenia wzroku, jednak tajemnicze zdarzenie już dwa razy wywołało w niej atak paniki.

- Byłbym też wdzięczny gdybyś nikogo nie wprowadzała w szczegóły. Eliksir... jego sprawa jest dość skomplikowana.

- Dziękuję - szepnęła Hesper

Eliksir był po prostu nielegalny. Wkroplił odpowiednią ilość dwóch substancji do obu oczu i przywiązał Hesper do kanapy. Zaczęła się miotać, krzyczeć z bólu, a on nie mógł z tym nic zrobić. Rzucił zaklęcie wyciszające i zaczął sprawdzać pracę wakacyjne. Pech chciał, że miał do sprawdzenia akurat rocznik Potter. Jej pracę zostawił na koniec. Nie mógł się przy niej w ogóle skupić. Gdy ją w końcu przeczytał, był jeszcze bardziej zdenerwowany. Publicznie musiał nienawidzić tej dziewczyny, upokarzać ją na każdym kroku. Inaczej Dumbledore domyśliłby się, że Snape go oszukuje. W pracy Potter nie było ani jednego błędu. Ogólnie uważał dziewczynę za dość inteligentną i utalentowaną w dziedzinie eliksirów. Nie był to talent Lily Potter, jak i również godne jej zainteresowanie tym tematem, jednak Hesper Potter myślała bardzo analitycznie i logicznie, co było pomocne w jego przedmiocie. Wystawił jej W, z dopiskiem, że dowie się od kogo ściągała. Uniósł wzrok z nad biurka. Hesper zemdlała z bólu. Rzucił zaklęcie diagnostyczne, wszystko szło poprawnie. W pewnym momencie poczuł odpowiedzialność. Przypomniał sobie, że teraz dziewczyna ma już prawnego opiekuna i powinien go powiadomić. Nie widziała mu się jednak rozmowa z Blackiem. Przeklął siarczyście i podszedł do kominka. Zafiukał do domu Blacków, wywołując Lupina. On zdziwiony wyszedł z kominka. Spojrzał na nieprzytomną Hesper i zakrył dłonią usta.

- Nic jej nie zrobiłem, Lupin - Snape uśmiechnął się cynicznie - Właściwie to jej pomagam...

- W czym? O co tu chodzi, Severusie? - Lupin był coraz bardziej zaniepokojony.

Snape westchnął.

- Ta rozmowa ma pozostać miedzy nami. - syknął zimno - Hesper uległa pewnemu urazowi i poprosiła mnie bym ją wyleczył.

- Dlaczego... - zaczął Lupin.

- Nie poszła z tym do Pomfey? - dokończył czarnowłosy - Nie powiadomiła was?

Remus Lupin nagle sobie coś uświadomił. Hesper była w wakacje i zaraz po nich o wiele chudsza i bardziej zmarnowana. 

- O Merlinie... - szepnął Lupin - Czy Petunia... Czy jej mąż - nie potrafił się wysłowić.

- To nie do mnie pytania - powiedział chłodno Snape - A uszkodzenie oka, którego doznała kilka dni temu to akurat żadne z tych, których wymieniłeś Lupin.

- Ich syn?

Snape mu nie odpowiedział.

- Syriusz miał racje... - szepnął Remus pod nosem - Dumbledore...

Severus udał, ze tego nie słyszał.

- Nie waż się mówić tego wszystkiego Blackowi, nie po to jego tu nie zapraszałem. Od razu zrobiłby jakąś głupotę. - parsknął  - To ona powinna wam powiedzieć co tam się działo, ja mogę się tylko domyślać.

Lupin podziękował Snape'owi.

- Jestem jej opiekunem domu. - odpowiedział machinalnie.

- Dla kogo to robisz? - zapytał Remus wprost 

Snape spiorunował go spojrzeniem. Nie chciał odpowiadać na to pytanie.

- Dla niej, dla Hesper, Lupin - wycedził chłodno.

I tak dokładnie było. Lupin zobowiązał się milczeć i wrócił do swojego domu.

Gdy słońce zaczęło wstawać, Hesper otworzyła oczy. Przez chwilę nie widziała zupełnie nic, jednak po chwili zaczynały pojawiać się wielkie plamy kolorów, które się powoli wyostrzały. Zniknęły plamy, zaczęły pojawiać się kształty. Zamrugała kilka razy i przetarła oczy. Zobaczyła Snape'a w swojej zwyczajnej szacie. Twarz jego była bardziej ostra, widziała każdą zmarszczkę. Zaklęciem odwiązał ją i ona zobaczyła pędzące w jej stronę zaklęcie mimo, że dobrze wiedziała, że normalnie było ono niewidzialne. Wzięła różdżkę.

- Wingardium Leviosa

Szklanka z wodą uniosła się, jakby prowadzona przez widzialny sznurek. Odłożyła ją.

- To raczej dziwny sposób sprawdzania czy działa wzrok - skomentował Snape.

- Dziękuje, profesorze za wszystko. - powiedziała - Ja po prostu, widzę zaklęcia. I te pana i przed chwilą moje.

Uniósł brew.

- Zatem wzrok istotnie się polepszył.

Spojrzała w lustro. Widziała wyraźnie każdą bliznę na swojej twarzy i lekkie piegi. Oko jak było pokryte mgłą tak zostało. Wzruszyła ramionami. Spojrzała z powrotem na Snape'a. 

- Wie pan, że ma pan piegi? - zapytała z uśmiechem.

Snape'owi pozostało tylko spiorunować ją wzrokiem.

___________________________________________

1979 słów


Continue Reading

You'll Also Like

627K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
94.1K 7.6K 51
17-letnia Emma od niedawna mieszka z rodziną w Seattle. Pewnego dnia jej młodsze rodzeństwo znajduje planszę do wywoływania duchów. Dziewczyna, któr...
62.6K 2.5K 31
Czy wilkołak może być z dziewczyną? Emily to nowa uczennica Hogwartu. Ma 14 lat i w pewien sposób jest wyjątkowa, ale to optymistka. Szybko trafia do...
14.5K 704 43
Budapeszt, 2022 rok. Niespełna siedemnastoletnia Viktoria Németh na skutek niecodziennych okoliczności przenosi się w czasie do 1889 roku na słynny...