venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

duchy yule

2.7K 188 61
By AshOfFawkes

Rozdział 26

Była właśnie ostatnia kolacja przed rozjazdem do domów na przerwę świąteczną. Hesper oczywiście zostawała w Hogwarcie, tak samo jak bliźniacy, którzy chcieli dotrzymać jej towarzystwa. Kolacja byłą raczej przygnębiająca, przynajmniej tyle widzieli zza drzwi Wielkiej Sali. Widzieli też czujne oczy McGonagall, które szukały ich przy swoich stolikach. Realizowali właśnie coś, nad czym pracowali od ponad miesiąca. Po przemowie Dumbledore'a zaklęciem otworzyli drzwi i impetem, tak, by wszystkie oczy w sali zwróciły się w ich kierunku. Niemal wszystkim opadły szczęki. Byli ubrani w całkowicie białe szaty. Hesper miała zaplecione warkocze, bliźniacy włosy ułożone na żel. Na głowach mieli w wianki z ostrokrzewu i jemioły, by je zrobić włamali się do zakazanego lasu.  W wiankach paliły się po trzy świece. To był tradycyjny stój duchów Yule, choć o tych wszystkich zwyczajach można było przeczytać w literaturze mugolskiej, wiec nikt nie mógł ich posądzić o praktykę ciemnych zwyczajów. Miała dobrze wyryte w pamięci słowa Snape'a. Fred i George nieśli wielki, biały worek. Hesper podniosła różdżkę.

- Sonorous! - podgłośniła się - Zauważyliśmy, że ostatnio w tej szkole brakuje humoru!

- Och zdecydowanie! - dodał Fred, nachylając się, by zaklęcie też go łapało.

- Dlatego postanowiliśmy ukrócić ten proceder! -wykrzyknął George.

Cała sala zaczęła miedzy sobą szeptać, zastanawiając się co tym razem wymyśliła ta trójka.

- Szczególnie nauczyciele jacyś bez magii świąt - rzucił Fred.

- I to się bardzo dobrze składa, bo postanowiliśmy dać prezenty naszej drogiej kadrze pedagogicznej! - odpowiedziała mu Hesper.

- Jakoś trzeba się odwdzięczyć nie? - powiedzieli bliźniacy, szczerząc się.

Uczniowie z niecierpliwością obserwowali rozwój wydarzeń.

- Zaczniemy od dyrektora! - powiedziała Hesper, próbując ukryć chytry uśmiech. - Dla pana, panie profesorze mamy zestaw pana ulubionych, mugolskich słodyczy!

Podeszli do niego i Fred wyjął prezent obwiązany jodłową gałązką.

- Proszę spróbować! - namawiała Hesper.

Dyrektor ze swoim dobrotliwym uśmieszkiem podziękował i to właśnie zrobił i już po chwili nie mógł wypowiedzieć słowa, bo zamiast tego bzyczał jak trzmiel. Śmiechom na sali nie było końca.

- Pani profesor McGonagall - oznajmił uroczyście George - Słyszałem o pewniej kotce, która lubi chodzić po zamku, podobno pani ją zna. I nie mówię tu o szanowanej pani Norris. To dla pani.

I Hesper wręczyła jej zestaw do pielęgnacji kotów i kocie jedzenie. Oczywiście większość uczniów załapała żart i euforia sali się powiększyła. McGonagall od razu wyczuła transmutacje, wiec bez problemu ją odwróciła. Przed nią po zabiegu spoczywały jej ulubione ciasteczka, woda goździkowa i tajemniczy napój na rozluźnienie. Hesper wlała tam piwo kremowe po prostu.

- Dziękuje wam - powiedziała, uśmiechając się lekko.

Widownia była raczej zdziwiona takim widokiem.

- Po 10 punktów dla waszych domów, to była na prawdę szczegółowa transmutacja, wykonana bardzo dobrze. - pochwaliła ich.

Spojrzeli się na nią zaskoczeni, ale nie narzekali.  Podeszli do kolejnej osoby.

- Profesorze Filtcwick! - oznajmiła Hesper -  W tym roku postanowiliśmy rozwiązać pana odwieczny problem! Oto zaczarowane szczudła, tak by nie musiał pan stać na książkach.

George podał malutkiemu profesorowi jego prezent, owinięty jodłą tak samo jak wszystkie. Profesor oczywiście od razu wypróbował i nie minęła chwila jak zasuwał nad stołem nauczycielskim w powietrzu. Niektórzy na sali już płakali ze śmiechu, ta trójka miała w sobie coś takiego, że nawet jeśli żart miał w sobie dużą dozę złośliwości, to i tak każdy się z niego śmiał. No może oprócz Hermiony Granger i Rona Weasley'a. Oni wyglądali na niepocieszonych.

- Zaczarowaliście to sami? - zapytał się profesor.

Fred odchrząknął.

- Ach tak, zapomnieliśmy o ważnej rzeczy! - krzyknął - Każdy prezent jest zaczarowany przez nas, wszystko prosto z serca!

Mały profesor wyglądał jakby miał się za chwile popłakać z emocji.

- Och jak wspaniale! Dziękuje wam! - wykrzyknął - Po dziesięć punktów dla Gryfindoru i Slytherinu! Wykonanie na poziomie owutemowym!

Przeszli do kolejnej osoby jaką była Pomona Sprout, nauczycielka zielarstwa.

- Dla pani, pani profesor mamy samowystarczalne kwiaty. Nie trzeba ani podlewać, ani nawozić! Tylko należy posadzić w ziemi.

Były to kwiaty w ośmiu kolorach, czerwono - złote, żółto - czarne, niebiesko - brązowe i zielono - srebrne. Powstały z magicznej krzyżówki kilku mugolskich i czarodziejskich roślin i George'owi cudem udało się go zrobić. Hesper jeszcze dodała zaklęcie, które powoduje, ze kwiaty będą śmierdziały w towarzystwie pewnych osób. Wystarczyło wcisnąć im na płatki włos danej osoby. Nie zamierzała o tym informować Sprout. Na razie na liście widniało kilka osób. Ron Weasley, Hermiona Granger, Albus Dumbledore, Marcus Flint. Postanowili odpuścić Longbotoma, najmniej ich irytował z złotej trójcy.

- Och dziękuję! - powiedziała uradowana Sprout - Po pięć punktów na głowę!

Mugolaki przyglądając się roślinie zaczęły przecierać oczy ze zdumienia, Hesper tylko uśmiechnęła się psotnie.  To wcale nie był jej pomysł, by znalezioną w Zakazanym Lesie konopie indyjską wszczepić do rośliny, wcale. Profesor Sprout tego nie zauważyła.

- Dla profesora Snape'a! - przekrzyczała tłum Potter.

Skutecznie, bo sala ucichła. Każdy chciał się dowiedzieć, co mu chcieli dać. Snape wyglądał tak samo ponuro jak zwykle.

- Mamy zapas czerwonego atramentu!

- Coś pan ostatnio oszczędza na nim - dodał Fred.

Snape ani trochę nie wyglądał jakby chciał ich zamordować na miejscu.

- I do tego pióro, które panu pomoże oceniać wybitne prace uczniów. - kontynuowała Hesper - Uwaga demonstracja!

Wzięła spory kawałek kartki, a pióro same nabazgrało komentarz. George powiększył kartkę tak, by zobaczyła ja cała sala.

Nie zmądrzejecie kretyni od patrzenia się na te durne przedstawienie, radziłbym odrobić wasze wypracowania. Miejcie nadzieje, że to nie ja będę je oceniać.

Całą sala ryknęła śmiechem, nawet Ślizgoni, którzy zawsze się pilnowali by nie podpaść swojemu wychowawcy. To zdanie brzmiało dokładnie jak coś co myślał Severus Snape.

- Gwarantuje, panno Potter, że wykorzystam - powiedział sam zainteresowany, wskazując na swoje prezenty - Szczególnie na panny wątpliwej jakości pracach.

- Nie ma za co, panie profesorze - uśmiechnęła się - Przechodzimy dalej! Dla pani Profesor Hooch, przygotowaliśmy detektor fauli! 

- Koniec z oszukiwaniem - Fred i George się wyszczerzyli, grożąc teatralnie palcami w stronę widowni, w końcu ich detektor omijał.

Hesper stworzyła tą małą obręcz z wykorzystaniem runy prawdy i ukrycia i kilku innych zaklęć. Hooch im podziękowała, choć z podejżliwością wpatrywała się w przedmiot. Fred po cichu wręczył jej instrukcję jak działa detektor.

- Dla profesora Lupina mamy czekoladowe figurki upiorów, z którymi karze nam się zmagać na lekcjach. Niestety nie ma bogina, sam pan rozumie!

Nie było też wilkołaka, Hespe pomyślała że to byłoby odrobinę niezręczne, w końcu już miała pewność, że Lupin był wilkołakiem. Figurki były żywe, robiły dokładnie to co dany upiór, w dość śmieszny sposób. Lupin roześmiał się serdecznie.

- Dziękuje wam, naprawdę mi miło. Może ich użyje jako przykłady na lekcjach...

Przeszli do kolejnej osoby. Dali Hagridowi zaklinacz hipogryfów, dzięki czemu olbrzym, jak reszta sali rozweselił się w mig. Nauczycielce mugoloznawstwa dali mp3, działającą na terenie Hogwartu, choć grała same mało przyzwoite piosenki, które Hesper znała tylko dlatego, ze Dudley miał taką płytę w pokoju, schowaną przed rodzicami. Nauczycielce starożytnych run Hesper dała podobny wykrywacz co Hooch, działał jednak na ściąganie. Omijał oczywiście Hesper. Dostała za to dziesięć punktów dla swojego domu i nauczycielka wyglądała na dumną ze swojej uczennicy. Profesor Vector dała numerologiczne wyliczenie, że następny nauczyciel obrony przed czarną magią będzie martwy. Oczywiście doprecyzowała, ze nie chodzi o profesora Lupina. To było tak absurdalne, że aż śmieszne, co znalazło odzew w sali.

- Piętnaście punktów dla Slytherinu - powiedziała lekko zszokowana profesor Vector - To absurd, ale obliczenia są jak najbardziej prawidłowe.

By rozładować atmosferę, która stałą się zbyt gęsta po oświadczeniu Vector dali Aurorze Sinistrze, nauczycielce astronomii wielka mapę nieba.

- Niestety, pani profesor, wykryliśmy wiele błędów w dotychczasowym mapach, w nazewnictwie. Postanowiliśmy je skorygować! - oznajmił Fred.

I tak gwiazdozbiór Hydry stał się gwiazdozbiorem potwora z kantorka woźnego, Feniksa - Dropsa, Żuraw stał się Nietoperzem, gwiazdozbiór Bliźniąt zyskał rozwinięcie, jakoby był on Freda i Georga Wspaniałych, a gwiazdozbiór Wagi, od teraz miał być znany jako Hesperos. Każdy gwiazdozbiór miał zmienione imię, rozłożyli całą wielką mapę tak, by każdy uczeń mógł pośmiać się z ich kreatywności. Nawet wiecznie poważna Sinistra uśmiechnęła się lekko.

- Niestety - powiedziała Hesper, gdy już złożyli mapę - Nie ma tu profesora Binnsa, dlatego łapacz snów przekażemy mu w innym terminie.

Większość Hogwartu uznała to za idealny prezent dla tego profesora, powszechnie było wiadomo, ze tylko nieliczne jednostki nie zasypiają na jego lekcjach. Hesper na przykład wyćwiczyła umiejętność robienia notatek, wpół śpiąc na jego lekcjach.

- I ostatni! - oznajmił Fred - Dla naszej absolutnie ulubionej nauczycielki, specjalny proszek sprowadzany z Indii, na otwarcie wewnętrznego oka.

Wręczyli jej ładne pudełeczko z indyjskim motywem, w którym faktycznie był proszek. Był to jednak jeden z nielicznych legalnych eliksirów halucynogennych, przerobiony na biszkoptowy proszek. Trellowney wybełkotała podziękowania przyznając im po pięć punktów i wyszła z sali. Mniej więcej połowa uczniów płakała ze śmiechu. Nagrodzono ich gromkimi brawami, nawet niektórzy nauczyciele klaskali. Snape oczywiście nie, on mordował ich wzrokiem, Dumbledore jedynie bzyczał, nie mogąc wydobyć z siebie innego dźwięku.

- Dziękujemy wam, za umilenie tego szczególnego wieczoru, myślę, że możecie już siadać! - oznajmiła McGonagall. 

Tak też zrobili, Hesper usiadła wśród Ślizgonów, wyraźnie odróżniając się swoją białą szatą.

- Czy ty właśnie jakimś głupim spektaklem zarobiłaś pięćdziesiąt pięć punktów dla naszego domu? - zapytał retorycznie Draco.

Hesper tylko się zaśmiała.

- To było mądrzejsze niż myślisz.

W oczach Dumbledore'a pod wielką warstwą stworzona z fałszywej radości tliła się złość. Bo Hesper Potter, razem ze swoimi przyjaciółmi właśnie pokazała, że nie akceptuje nowych tradycji, które wprowadził. Ośmieszyła go i nie mógł z tym nic zrobić. W dodatku tradycje, które wybrała, były znane w mugolskim świecie przez co nie mógł nawet jej strofować za praktykowanie ciemnych zwyczajów. Albus Dumbledore uświadomił sobie dobitnie, ze Hesper Potter nie ma zamiaru być potulną wyznawczynią światła. On nie tolerował sprzeciwów i w następne wakacje Hesper miała się przekonać o tym bardzo boleśnie.

...

W prawdziwe Yule po kolacji świątecznej wręczyła bliźniakom ich prezenty świąteczne. George'owi dała książkę o czarowaniu roślin, robiąc prezent dla Sprout całkiem zainteresował się tematem. Dla Freda miała za to książkę o transmutacji jedzenia, wyjątkach od wyjątków od prawa Gampa. Obie książki przydawały się w żartach, dlatego bliźniacy byli z nich bardzo zadowoleni. Dostali też oczywiście wielki zestaw różności od Zonka. Ona od nich dostała książkę o smokach i o legalnych kręgach rytualnych. Były sprowadzone od Charliego i Billa i Hesper bardzo im za nie podziękowała. Były praktycznie niedostępne w Wielkiej Brytanii. Razem z bliźniakami poszli do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Żaden Ślizgon nie został na święta w szkole, z powodu Blacka, dlatego mogli to zrobić.

- Trochę jak w komnacie tajemnic - skomentował Fred.

- Albo w zatęchłej piwnicy - dodał Geoorge, za co Potter zdzieliła go w potylice.

Pod choinką czekały trzy paczki jedna większa, druga i trzecia o wiele mniejsze. Zaczęła od mniejszej. Była od Draco. Dał jej również książkę traktującą o starej numerologii. Malfoy miał dostęp do wielu takich książek, a jak sam jej kiedyś powiedział, była jedyną osoba jaką znał, która z pasją uczyła się zapomnianych praktyk magicznych. Obok książki, w paczuszce też był mały wisiorek z prostą runą ochrony. Miała ona raczej symboliczne znaczenie, ponieważ by runy działały odpowiednio muszą być ustawione w kręgi. Ona za to wysłała mu zamówioną z Pokątnej, elegancką wagę do składników na eliksiry. W dodatku zaczarowała ją tak, by na jej podstawce automatycznie pojawiała się waga. Zrobiła to na wzór mugolskiej wagi i czasami na prawdę powątpiewała w świat czarodziejów. Przecież jak przez tyle lat ktoś nie wpadł na takie proste rozwiązanie. Kolejna paczka byłą od Blaise'a, który wysłał jej zapas perfum, które jak pisał wykonywała własnoręcznie jego matka.

Pokazałem jej twoje zdjęcie i opisałem mniej więcej charakter. Jak stwierdziła, to 'przyciągający mrok' (to nie moje słowa).

Spróbowała i faktycznie matka Blaise'a miała nosa,  spodobały jej się. Ona dla niego kupiła zestaw 'wszystko o smaku piwa kremowego', ponieważ Zabini uwielbiał ten napój. Została tylko jedna paczka. Bliźniacy wyglądali na bardzo zdziwionych. Zapytała się wprost o co chodzi.

- Nic - powiedzieli jak zwykle, jednak pod naciskiem Hesper powiedzieli - Nasza matka jeszcze dwa miesiące temu zapraszała ciebie na święta do nas, a teraz nie wysłała ci nawet swetra Weasley'ów.

- To ważny element rodzinnej tradycji - prychnął Fred.

- Granger i Longbottomowi wysyła. - dodał George.

- Podobno są brzydkie, tak stwierdziliście... - rzuciła lekko Hesper - Nie widzę problemu.

Bliźniacy westchnęli.

- Ona zawsze bredzi o wartościach rodzinnych, ze każdy którego zaprasza do nas do domu to rodzina i inne tego typu rzeczy - wyjaśnił George - A teraz nagle jej się odmieniło. Najpierw wrzeszczała na nas, ze zadajemy się ze Ślizgonką, potem po rozmowie z Dropsem nagle zrobiła się milusia, a teraz jakby zapomniała.

- Może nie powinniśmy mówić tak o własnej matce... - kontynuował Fred - Ale ona ma poglądy zakute we łbie tak głęboko, że za zwykły kolczyk Billa zrobiła mu kilkudniową awanturę.

- Warto dodać, że był już po dwudziestce 

- I to jeden z wielu przykładów. Jak usłyszała od Rona, że zadajemy się z tobą, to niemal nam łby ukręciła.

Hesper pokiwała głową.

- No teraz to rozumiem o co wam chodzi - powiedziała - Ona tak zawsze rządziła u was w domu? Co na to wasz ojciec?

- Stary to ma łeb w dupie - syknął Fred

- A matka jest despotką i to niezłą - George odpowiedział jej na pierwsze pytanie - Uwielbia decydować za nas. Przecież ona dla każdego przygotowała już cały życiorys!

Hesper pomyślała chwilę.  W jednej chwili zalał ja gniew. Dumbledore, człowiek, który zniszczył jej życie, miał zamiar zrobić to jeszcze bardziej. Chciał, by Hesper została jego wierna zwolenniczką i dlatego namówił matkę bliźniaków, by przyjęła ją do siebie na ferie. To miała być 'resocjalizacja'. Hesper na tyle dużo wiedziała o Dumbledorze, że nic nie przekonałoby jej do stania po jego stronie. Za żadną cenę. Weasley'owie byli jasna rodziną, a z tego co mówili bliźniacy, to tylko oni, Bill i Charlie nie podzielali poglądów rodziców na świat i mieli bardziej otwarte głowy.

- Bardzo przykro mi to mówić, ale jakoś chyba nie polubię tej części waszej rodziny... - powiedziała w końcu, głosem ociekającym sarkazmem.

Bliźniacy się wyszczerzyli i nachylili konspiracyjnie.

- Musimy powiedzieć ci w sekrecie, że my też ich nie lubimy - szepnęli teatralnie.

Hesper się roześmiała.

- A teraz otwierasz ten wielki prezent - rozkazali.

Hesper tylko przewróciła oczami, jednak podeszła do prezentu. Zanim go otworzyła, spojrzała na dedykacje. Nie było tam nic, oprócz jej imienia i nazwiska, choć znamiennym było, że ktoś użył również jej drugiego imienia po matce, Lily.

- Podejrzane, nie podpisał się - powiedziała do bliźniaków.

Zdarła papier i ich oczom ukazała się nowiutka miotła. Była wykonana z czarnego drewna, witki miała równiutko ułożone, również czarne. Były spięte srebrną obręczą, miała również srebrne numery seryjne, starannie wytłoczone na rączce ze skóry, prawdopodobnie smoka.

- O kurwa... - wymsknęło się bliźniakom na raz - To Błyskawica!

- Słucham? - Hesper nie zrozumiała podjarania przyjaciół.

- Kurw... Hesper to najnowsza miotła, jaka powstała! - krzyknął Fred - Jeszcze w wersji designerskiej! Ktoś musiał na to wydać fortunę!

- Tylko kto? - zastanawiał się na głos George.

Hesper zaczęła myśleć. Odrzuciła Dumbledore'a, który przesłał jej na pierwszym roku pelerynę - niewidkę. Wtedy tylko oddał jej własność. Snape'a też odrzuciła, on tez nigdy się nie podpisywał, jednak po pierwsze to nie było jego pismo, a po drugie nie wydał by na nią tyle pieniędzy. I w tym momencie coś kliknęło w jej głowie. Widziała wykaz konta Blacków, byli obrzydliwie bogaci. Ona nie tknęła ani knuta z ich kont, jedyne z jakiego korzystała, to jej osobiste. Jednak widziała wykaz.

- Syriusz Black. - rzekła chłodno.

George się zdziwił.

- Po co miałby ci wysyłać miotłę?

Zasępiła się.

- Nie wiem, ale idziemy z tym do Snape'a. Chyba najlepszym wyjściem będzie po prostu jej zbadanie.

_______________________________________

2506 słów

To jest jedna z tych sytuacji, które były zaplanowane od samego początku, nawet nie wiecie na jakie wyżyny kreatywności musiałam się wspiąć, by wymyślić te wszystkie prezenty.

Continue Reading

You'll Also Like

30.8K 2K 200
Talksy o naszym cudownym detektywie socjopacie. (W większości Johnlock)
75.5K 2.5K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
43.7K 1.9K 16
*rozdziały będą poprawiane w najbliższych dniach* Postać w kapturze, Rina Ostrze Gromu, dziewczyna z wieloma tajemnicami. Na prośbę Gandalfa wyrusza...
14.5K 704 43
Budapeszt, 2022 rok. Niespełna siedemnastoletnia Viktoria Németh na skutek niecodziennych okoliczności przenosi się w czasie do 1889 roku na słynny...