venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
podróże z dementorami
strachy
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

noc zbiega

2.7K 182 66
By AshOfFawkes

Rozdział 23

Jej opinię na temat profesora Lupina podzielała większość osób, łącznie ze Ślizgonami. Oni jednak nie robili tego otwarcie, ponieważ profesor Snape wydawał się nie cierpieć nowego profesora obrony przed czarną magią. Draco Malfoy zdawał się też krzywo patrzeć na wyświechtaną szatę Lupina, jednak nie skomentował tego głośno. Komentował on jednak lekcje Hagrida i to bardzo donośnie. Niestety po wypadku na pierwszej lekcji zajmowali się tylko głuchomonami i Hesper nie widziała w opiece nad tymi zwierzętami żadnego celu. Dowiedziała się tylko od czego bardzo często wyzywał ich Snape. Praktycznie nikt nie lubił tych zajęć. Sama miała mieszane uczucia. Uważała Hagrida za kompetentnego w opiece nad magicznymi stworzeniami, jednak nie na materiał na nauczyciela. Próbowała go z bliźniakami pocieszyć po tamtej nie udanej lekcji, jednak przy pomocy prawdy się to nie udało, a nie zamierzała kłamać olbrzymowi. Skończyło się więc na tym, ze zostawili ten temat. Nie odzywała się do Dracona Malfoy'a od czasu tamtej pamiętnej lekcji. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, to co zrobił było dla niej zwyczajnie głupie i niedojrzałe. Oczywiście Draco uniósł się dumą i nawet na nią nie patrzył, co skwitowała komentarzem o tym, że widać, która płeć szybciej dojrzewa.

Gdy nadszedł czas Nocy Duchów, czy Samhain, jak określali je dawniej czarodzieje, to nadszedł też czas pierwszej wycieczki do Hogsmede. Gdy oddawała swój formularz Snape'owi , wydawało się jej, że nie był do końca przekonany o jego prawdziwości. Usilnie próbowała o tym nie myśleć. W końcu puścił ją do miasteczka, z zastrzeżeniem, ze ma być zawsze z kimś u boku. Na wszelki wypadek Hesper zabrała do miasteczka pelerynę - niewidkę i Cruxa. Razem z innymi Ślizgonami zeszła na dziedziniec. Niespodziewanie dość, dołączył się do niej Blaise, zmieszany Blaise warto dodać, co było raczej niecodziennym widokiem.

- O co chodzi? - zapytała prosto z mostu.

- Nie ważne... - bąknął.

Zmarszczyła brwi. Blaise Zabini tak się nie zachowywał. On był zawsze uśmiechniętym, zadziornym chłopcem, który zawsze miał coś do powiedzenia.

- A ja ci uwierze...  - sarknęła

Westchnął.

- Draco się na mnie obraził - wyrzucił z siebie - Zapytał mnie o opinie w sprawie ataku hipogryfa. Powiedziałem mu, to stwierdził, że trzymam twoją stronę.

Hesper prychnęła pogardliwie.

- No co za debil... On zawsze miał, aż takie wahania nastroju?

Blaise zaśmiał się.

- Bez nich nie byłby Draco Malfoy'em. - powiedział prześmiewczo - Przejdzie mu kiedyś, musi zagoić zranioną dumę.

Tym razem to Hesper wybuchła śmiechem. Po sprawdzeniu ich przez Filcha, Hesper już miała ruszać do bliźniaków, ale kontem oka zobaczyła zmieszanego Blaise'a. Mimo, ze nie była zbyt empatyczną osobą, a wręcz można by było nazwać ją nieczułą, to stwierdziła, że nie zostawi kolegi samego. Całkiem lubiła Blaise'a.

- Chcesz iść z nami? - zapytała, jakby od niechcenia.

Zabini spojrzał się na nią zaskoczony. On jak i większość trzeciorocznych Ślizgonów , nie mieli dobrych kontaktów z Hesper Potter, były sporadyczne i neutralne. Sądzili wspólnie, że Hesper po prostu ich nie lubi. Blaise zaczął się coraz bardziej przekonywać, ze to oni byli do niej uprzedzeni, a nie na odwrót.

- Jakbym mógł... - powiedział z ulgą - Dzięki.

Hesper przewróciła oczami. Podeszli więc razem do bliźniaków, którzy byli raczej zaskoczeni widokiem nowego gościa.

- Dracon strzelił focha - wyjaśniła - Przygarniemy go chyba, co?

Bliźniacy zrobili bardzo poważne miny i zaczęli analizować. Szeptali między sobą, żywo gestykulowali. W końcu popatrzyli na Blaise'a.

- Oznajmiamy, że zawsze przyjmujemy zbłąkane węże - rzekli uroczyście.

Blaise prychnął.

- Gryfoński syndrom bohatera? - zapytał.

- Jako mężni rycerze zawsze przyjmujemy damy w opałach - powiedział Fred.

- Od biedy panicze też mogą być. - dodał George.

Hesper zaśmiała się dźwięcznie.

- To specyficzny coming out, chłopcy. - rzuciła lekko, a za chwile dostała lekko po głowie - EJ! - oburzyła się.

I w takim dobrym humorze ruszyli zwiedzać Hogsmede. Bliźniacy za punkt honoru Wybrali sobie jak najlepiej pokazać im wioskę. Byli w Miodowym Królestwie, gdzie chłopcy nakupili sobie różnych słodkości. Hesper też chciała, jednak gdy miała wziąć jednego cukierka na spróbowanie, jakoś odwidziało jej się to. Na Privet Drive nigdy nie dostawała słodyczy, za to Dudley zajadał się nimi na potęge. Doszła do wniosku, że po prostu jej się źle kojarzą i ich nie lubi, wyjątkiem były czekoladowe żaby. Potem byli w kilku innych sklepach, choć tak na prawdę tylko patrzyli co w nich można dostać i wychodzili. Przeszli obok tajemniczej Wrzeszczącej Chaty, razem z bliźniakami ustalili, ze jeszcze w tym roku tam wejdą. Byli w sklepie z magicznymi przyrządami Derwisza i Bagnesa i oczywiście u Zonka, sklepie z magicznymi żartami. Tam spędzili dobre pół godziny robiąc zakupy. Blaise patrzył się na to z politowaniem.

- Sklep cały wykupicie - skwitował.

Na koniec wycieczki poszli do Pubu Pod Trzema Miotłami, gdzie wypili po kuflu kremowego piwa. Gdy tylko Hesper poczuła delikatną woń alkoholu, zamarła. W jej głowie pojawił się pijany Vernon i pijana Margie. Zacisnęła zęby, próbując nie zwrócić na siebie uwagi reszty grupy. W końcu wypiła napój. Był oczywiście prawie bezalkoholowy, jednak to wystarczyło, by Hesper poczuła się niekomfortowo z tym. Mimo swojego dość przyjemnego smaku, zdecydowanie piwo kremowe nie było jej ulubionym napojem.

Przez ten jeden wypad bliźniacy zrobili najlepsza reklamę swojego domu. Blaise, gdy wracali z Hesper do dormitorium Slytherinu, przyznał, że Gryfinndor jednak nie jest taki zły.

- Ten podział jest idiotyczny - odpowiedziała mu wtedy czarnowłosa - Człowiek z każdego domu może być albo gówniany, albo fajny. Ocenianie ludzi przez pryzmat domów jest po prostu debilne - podkreśliła.

Blaise pokręcił głową.

- W sumie to tak, ale to ma swoje źródło. To oni uważają Ślizgonów za źródło wszelkiego zła, wiec nic dziwnego, że Ślizgoni nie lubią ich. To jest przekazywane pokoleniową.

Hesper prychnęła.

- Sami się w ten sposób nakręcacie na siebie. Taki Draco od początku był źle nastawiony do Gryfindoru, więc i Gryfindor jest źle do niego nastawiony. Naprawdę żadne z nich nie ma własnego umysłu? - zapytała retorycznie.

- Ojciec takiego Draco, czy matka Pansy by ich zabili normalnie, gdyby się dowiedzieli, że zadają się z Gryfonami i pewnie w drugą strone to działa tak samo.

Westchnęła.

- Błędne koło - skwitowała.

Blaise kiwnął głową.

- Moja mama jest bardziej tolerancyjna na takie sprawy, chociaż nie lubi Dumbledore'a. Ale większość Ślizgonów ma bardziej rygorystycznych rodziców.

Potter pokręciła głową. Gdy weszła do świata czarodziejów wiele rzeczy było dla niej niezrozumiałych, jednak nie oceniała, nie znając jeszcze podłoża tych problemów. Teraz już częściowo przynajmniej rozumiała skąd niektóre rzeczy wynikały i uważała, ze ten świat wymagał reform. Czarodzieje jeszcze bardziej niż mugole trzymali się starego porządku, nie zważając, że świat się zmieniał.

- Był kiedyś ktoś kto walczył z tym, Hesper. - powiedział szeptem Blaise, będąc całkowicie poważnym - Jednak jego imię okryte jest hańbą. 

Zmarszczyła brwi. Jedyna osoba, która mogłaby pasować do tego, jedna osoba, która w ostatnich latach walczyła z systemem. Problem polegał jednak na tym, ze tamta osoba zamordowała jej rodziców i co najmniej dwa razy próbowała ją samą zabić. Jej dłoń powędrowała na bliznę na twarzy.

- Uważasz, ze nie słusznie? - zapytała, lekko prowokująco.

- Nie mi to oceniać, Hesper. - opowiedział tylko.

...

Miała wrażenie, że Samhain było dniem, w którym zawsze musiało się coś wydarzyć. Wtedy straciła rodziców, na jej pierwszym roku w szkole był troll i poznała się z bliźniakami, na drugim znaleźli pierwszą ofiarę bazyliszka. Na trzecim los postanowił, że zafunduje jej kolejny dowód na to, że Hogwart wbrew temu co twierdzi Dumbledore, nie jest wcale tak bezpieczny. Do zamku wkradł się Syriusz Black. Dokładnie splądrował dormitorium chłopców z III roku, Gryfonów. Zostali zmuszeni przez to, by spać w Wielkiej Sali. Razem z bliźniakami znaleźli sobie miejsce w kącie, najdalej jak się da od innych ludzi. Musieli przeanalizować sytuacje.

- Dumbledore twierdzi, że szukał tam ciebie - powiedział Fred - Przynajmniej tak powiedział nauczycielom.

Hesper spojrzała się na niego z politowaniem.

- W dormiotorium chłopców z Gryfindoru? - zapytała kpiąc - Ja rozmiem, ze dom mógł pomylić, ale płeć? On nie szukał mnie, tylko czegoś innego.

- Pytanie czego... - mruknął George - Ron, Longbottom, Thomas i Finnigan. Nikt specjalny tam nie mieszka generalnie.

- Ron i Longbottom próbowali powstrzymać Quirella - zauważyła Hesper, ściszając głos - Ale w takim razie Black musiałby już spotkać się z nim, co jest raczej utrudnione w obecnej sytuacji.

George pokręcił głową.

- Wiesz co coraz bardziej zaczynam myśleć, że gobliny mają racje - stwierdził po chwili - W sensie, może to jednak nie był Black? Bo przyjmując, że jest śmierciożercą, to to co robi jest absolutnie bez sensu.

Pokiwała głową.

- Niby tak, ale może Azkaban mu pomieszał w głowie? 

- Jedynym rozwiązaniem jest pogadać z samym Blackiem, ale nie sądzę by chętnie zapraszał na herbatkę.

Hesper sie z nim zgodziła. Nic nie wyjaśnią, bez samego Blacka. Jednak Hesper miała jakieś przeczucie, ze ta sprawa jest bardziej skomplikowana niż im się wydaje.

...

Kilka dni później nadal cała szkoła żyła włamaniem Syriusza Blacka, a uczniowie snuli rozmaite teorie na temat sposobu w jaki to zrobił. Hanna Abott z Hufflepuffu spędziła połowę zielarstwa na opowiadaniu, że zbieg mógł zmienić się w krzak. Hesper doszła do dość oczywistych wniosków, że Black musiał w jakiś sposób stać się niewykrywalnym dla dementorów, i sądziła, że w ten sam sposób uciekł z Azkabanu. Przeszukała pobieżnie bibliotekę, ale nie znalazała ani jednego tropu, więc odłożyła ten temat na później. Dostała też wezwana do gabinetu profesora Snape'a.

- Jak już wiesz, Syriusz Black jest dla ciebie zagrożeniem, jednak w tych okolicznościach jestem zobowiązany cię ponownie ostrzec, panno Potter. - powiedział sucho - Nie wiadomo czego szukał, wątpliwe, że akurat ciebie, jednak nie może to uśpić twojej czujności.

- Rozumiem, profesorze. - pokiwała głową.

- Dlatego był bym rad, gdybyś, razem z panami Weasley ograniczyła swoje skłonności do ratowania Hogwartu. - jego głos zabarwił ciężki sarkazm.

- Spróbujemy - powiedziała, uśmiechając się lekko.

Widać było, ze Snape'a nie satysfakcjonowała ta odpowiedź, ale chyba dla własnego zdrowia psychicznego zrezygnował z dalszej dyskusji.

Nadszedł deszczowy listopad i Slytherin miał grać mecz z Gryfindorem. Mecze tych dwóch drużyn szczególnie przykuwały uwagę uczniów, w końcu te domy się nienawidziły. Flint chodził wkurzony, ładnie mówiąc, ponieważ Draco Malfoy nadal udawał, ze ma kontuzję ramienia, a pani Hooch kazała znaleźć szukającego. Marcus Flint był wysokim, barczystym i niesamowicie brzydkim siódmiorocznym, kapitanem drużyny Ślizgonów. Hesper nie byłą jego zbytnią fanką, mówiąc eufemistycznie.

- Draco, czego nie rozumiesz!? - wydzierał się na cały pokój wspólny - Nie mamy szukającego, rezerwowy skończył szkołę w tamtym roku!

Pansy, która siedziała przy Draco się oburzyła.

- Czy ty nie widzisz, ze ma kontuzję!? - krzyknęła.

Hesper prychnęła i to był jej błąd. Zauważył ja Blaise, który był fanem Quiddicha. I bliźniacy w Hogsmede nieopatrznie powiedzieli mu, naśmiewając się trochę, ze Hesper ma talent szukającej, a w ogóle go nie wykorzystuje.

- Marcus! - ryknął, by przekrzyczeć hałas - Znalazłem ci szukajacą! Skończyła roczny kurs latania w miesiąc.

Miała ochotę go udusić w tamtym momencie. Posłała mu złowieszcze spojrzenie.

- Nie wygląda... - prychnął lekceważąco Marcus - I przede wszystkim jest kobietą.

Może dała się sprowokować, ale Flint nastąpił na cienki lód.

- Daj mi jedną z waszych mioteł i złoty znicz to ci udowodnię  - wycedziła.

I tak wylądowała na boisku do Quiddicha z drużyną swojego domu i niemal wszystkimi trzeciorocznymi, łącznie z Draco. Starała się sprawiać wrażenie, że robiła to tysiąc razy. Oczywiście wiedziałą mniej wiecej co robić, jednak pierwszy raz miała grać w Quiddicha. Dosiadła swojej miotły, Flint wypuścił znicza i już po chwili większości szczeki dotykały podłogi. Hesper miała po prostu jakiś naturalny talent, bawiła się w powietrzu. Skończyła swój mały pokaz.

- Masz coś jeszcze do powiedzenia na temat kobiet? - zapytała z triumfem - Nie? Świetnie.

Blaise niemal się na nią rzucił ze szczęścia.

- Z tobą w drużynie, rozjedziemy Gryfonów! - krzyknął radośnie.

- To co? - zapytała złośliwie - Jednak wpuścisz mnie do drużyny, Flint? 

Chłopak zacisnął zęby ze złości.

- Powiedzmy - warknął - Idę do Snape'a zgłosić zmianę i lepiej złap znicza na meczu.

Gdy odszedł Hesper tylko prychnęła.

- Cham i burak

_______________________________________

1912 słów

Dopadł mnie totalny brak weny, ale gdzieś udało mi się zlepić rozdział. Taki przyziemny trochę, dużo relacji między uczniami.

Continue Reading

You'll Also Like

42K 1.6K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
6.2K 296 17
Legenda o Oni i Smoku.. Ninja dobrze ją znają. Ale co jeśli w Pierwszej Krainie istniało coś jeszcze? Stworzenie dobra i światła, potrafiące leczyć r...
30.8K 2K 200
Talksy o naszym cudownym detektywie socjopacie. (W większości Johnlock)
14.4K 1K 18
Altostratus Crack to chłopak o wielkiej mocy i mrocznej przeszłości. Co się stanie gdy w Hogwarcie(do którego uczęszczania zostaje zmuszony) spotyka...