venus • tomarry ♀️

By AshOfFawkes

319K 25.7K 6.7K

Hesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuj... More

przedstawienie postaci
nowy świat
przyjaźń goblina
wielki powrót
tajemniczy zamek
uchylone drzwi
pokrętna sprawiedliwość
pragnienie serca, a może duszy?
huncwocki żart
chytry kant
bezpieczny dom
przesłuchanie
niekompetentny
wrogowie dziedzica
kwartet z dwoma wężami
dziedziczka slytherina
tropy
aktorstwo
złożona układanka
węże
zła krew
strachy
noc zbiega
bohater
huncwoci
duchy yule
szczęśliwe wspomnienie
brudy przeszłości
pierwsza nadzieja
zmiana przyszłości
proces
buntownicy
problemy rodziny
dylematy
cichy sojusz
król
przybysze
oszustka
smoki
idealny plan
protest kwiatu
miss yule
więzy przyjaźni
złość trytonów
strata i nabytek
zakazane praktyki
podejrzani
przygotowania
bez dobrego wyjścia
¿guess who's back?
rodzinne życie
wyznania venus
zakon feniksa
rozpoczęcie
oblicza lwów
ciała niebieskie
wyjątkowy szlaban
liderka
deja vu
połączenie
język węży
magia yule
w głąb siebie
kocia zemsta
prowokacja
tchórz
szklana kula
rozmowy
suma zdarzeń
gorycz prawdy
trudna decyzja
na deser
rudzi bracia
niewidzialna
minister
sekret
złapani
książę
bliźniacze znaki
otarcie łez
złote lwy
złamane dusze
yule z wężem
tacy sami
cesarz
skarbnica wiedzy
pod kapturem
zdrajca czy wierny?
intrygi
list
kres małego króla
wybrana
medalion
dorosłość
katharsis
wyrok śmierci
nauczyciel
konfrontacja
pierwszy dzwonek
szpiedzy
bratek
mroźny wiatr
tajemnice komnaty
sowia poczta
ciemny triumf
mediacje
chata
rozbudzony smok
w ciemności
krwawy błysk
płomień yule
blizny
bunt
braterstwo
sekretna dolina
do dna
odległa twierdza
biały kamień
honor
nóż
zdany egzamin
za światami
proch feniksa
tykający zegar

podróże z dementorami

2.8K 175 68
By AshOfFawkes

Rozdział 21

Dostała razem z sową obszerny list od bliźniaków opisujący ich egipskie przygody. Ukrywając się przed rodzicami, poszli z Billem i Charliem do jednego z tamtejszych magicznych centrów gdzie można było się nauczyć lokalnych odłamów magii. Napisali, że oczywiście najbardziej interesowała ich część, którą mogliby wykorzystać w żartach, ale zważając na Hesper kupili kilka książek dla niej i nauczyli się kilku przydatnych rzeczy. Bill i Charlie według nich byli bardzo zainteresowani jej osobą i po opowieściach bliźniaków chcieliby ją bardzo poznać. Szczerze mówiąc Hesper również chciałaby ich poznać, bliźniacy nakreślili ich obraz jako bardzo odmiennych od reszty rodziny Weasley'ów. Bill był łamaczem klątw w Gringocie i po książce jaką przysłali jej na urodziny od niego wiedziała, ze to bardzo ciekawe i trudne zajęcie. Charlie za to był smokologiem i ta profesja też była dla niej ciekawa. Oboje byli niestety strofowani przez Molly Weasley. Według bliźniaków, ich matka chciała by każde z jej dzieci było albo aurorem, albo wysoko postawionym pracownikiem Ministerstwa. Jej dwie najstarsze pociechy się przeciw temu zbuntowały, bliźniaki również, zostali jej tylko Percy, Ron i Ginny. Hesper była pewna, że Percy ochoczo stanie się pracownikiem Ministerstwa, był typowym karierowiczem. Ronald chciał zostać aurorem i bliźniacy razem z Hesper często śmiali się, że bohatersko stanąłby do walki z własnym cieniem. Ginny, z której matka Weasley'ów była szczególnie dumna na razie nie myślała raczej o swojej przyszłości, a według jej przyjaciół skupiała się bardziej na tym by wymyśleć jak najlepszą historie ze swojego życia. Krótko mówiąc ta rodzina była podzielona i po tym obszernym liście Hesper wcale się nie dziwiła, że bliźniacy tak jej nie lubili. Dlatego też jej ulubioną historią, była ta, gdzie bliźniacy chcieli zamknąć Percy'ego w piramidzie. Chociaż tabliczka Prefekt Nadęty też robiła robotę. Była też mniej przyjemna część tego listu. Bliźniacy ostrzegali ją przed Syriuszem Blackiem. Byli przy tym bardzo poważni, co oznaczało, że sprawa musi być na prawdę godna takiej emocji. Dołączyli jej artykuł z Proroka Codziennego i kazali nie prowadzić podejrzanych schadzek z nieznajomymi. No może nie byli do końca poważni. Oczywiście rozsądek swoje, a Hesper musiała złamać te zasady.

31 sierpnia opuściła Privet Drive 4, udała się na Pokątną gdzie kupiła wszystkie brakujące książki, zmieniła też szaty, które były już odrobine za krótkie. Z mniej przyjemnych, zrobiła kolejną obdukcje w Gringotcie, przy której Gryfek mruczał pod nosem coś co przypominało jej głupi czarodzieje, głupi stary dziad, ale ręki nie dałaby sobie uciąć. Skonsultowała również z tamtejszym magomedykiem dawki eliksirów, uwzględniając zamienniki od Snape'a. Gotową listę miała mu zamiar przekazać w Hogwarcie. Zajrzała też do Magicznej Menażerii, chcąc się dopytać, czy da się bezpiecznie zmniejszyć rozmiar węża. Crux robił się powoli za duży, i już nie mieścił się w rękawie czy kieszeni. Na szczęście dało się i przy okazji nauczyła się przydatnego zaklęcia. Noc spędziła w Dziurawym Kotle, przeklinając nauczyciela ONMS. Potworna książka potworów, była dosłownie potworna, ugryzła ją w mały palec u stopy tak mocno, że się złamał. Sprzedawca miał dokładnie taki sam pogląd na tę publikację co ona. W pewnym momencie zaczęła się zastanawiać, czy to przypadkiem nie Hagrid jest ich nowym nauczycielem, taka książka by do niego pasowała. 

Następnego dnia zbierając wszystkie swoje rzeczy z pokoju i płacąc za niego barmanowi Tomowi, weszła pierwszy raz do kominka. Wzięła garść proszku i powiedziała donośne Na Kings Cross. Została wciągnięta przez kominek i poczuła się jakby była wciągana przez wielki odkurzacz, potem przewirowana przez wielką pralkę, a na koniec wypluta, jeśli miała porównać to do czegoś mugolskiego. Zdecydowanie sieć Fiu nie została jej ulubioną metodo podróży, poczuła jak każdy siniak zaczyna na nowo boleć i mało co nie zwróciła swojego pierwszego posiłku od kilku dni. Znalazła się już na czarodziejskiej części dworca, więc postanowiła wypatrzeć w tłumie przyjaciół. Nie było to trudne, grupka rudych czupryn wyraźnie wybijała się z otoczenia. Byli niestety ze swoją rodziną, a Hesper po opowieściach bliźniaków nie miała zbyt wielkiej ochoty ich poznawać. Fred i George nie byli osobami, które by wyolbrzymiały fakty. W końcu się przełamała, kierując się tym, że co się odwlecze to nie uciecze. Popchała w tamtym kierunku swój wózek.

- Fred! George! - zawołała zwracając się do niech po kolei.

Mieli tak zaskoczone miny, że Hesper postanowiła zrobić coś, co oni by zrobili. 

- A nie, najmocniej przepraszam, Fred, George! - tym razem pokazała odwrotnie, niepoprawnie.

Uśmiechnęli się od ucha do ucha i naraz przytulili dziewczynę.

- Przyjechałaś pociągiem? - zapytał George (ten prawdziwy)

Hesper się zaśmiała.

- Nie tym razem miałam niewątpliwą przyjemność podróży kominkiem. Pierwszy i mam nadzieje ostatni raz w życiu. - skrzywiła się wyraźnie.

Molly i Arthur, rudzi rodzice Weasley'ów, odwrócili się w ich stronę, za pewne by pożegnać bliźniaków. Wyglądali na raczej zaskoczonych jej widokiem. Bliźniacy często jej mówili, że mocno wyróżniała się z tłumu i zawsze śmieszyły ich reakcje ludzi na nią. Mroczna uroda, czarne, falowane włosy, w połączeniu z jasnymi szałwiowymi oczami. Pergaminowa skóra, z sińcami wokół oczu. Coraz bardziej wyostrzające się rysy twarzy i blizna przebiegająca przez pół twarzy, przecinająca oko była idealnym zwieńczeniem jej urody. Draco jej kiedyś powiedział, ze blizna na oku wygląda jakby w niej było uwięzione zaklęcie, osobiście wolała na ten temat nie myśleć.

- Ty kochaneczku musisz być Hesper! - wykrzyknęła Molly, otrząsając się - Bardzo miło cię poznać!

Chciała ją uścisnąć, jednak Hesper odsunęła się wyciagając rękę. Molly wyglądała na oburzoną, jednak uścisnęła dłoń. Potter nie lubiła kontaktu cielesnego. Bliźniacy byli wyjątkiem, byli jej najlepszymi przyjaciółmi. Ta kobieta byłą dla niej zupełnie obca.

- Mi też miło jest panią poznać - odpowiedziała uprzejmie - Pana też.

Arthur nie popełnił błędu swojej żony i uścinął po prostu dłoń Hesper. Molly wręczyła swoim dzieciom już ostatnie rzeczy i popatrzyła krytycznym wzrokiem na bliźniaków.

- Weźcie choć raz przykład ze swoich braci i uczcie się pilnie! - zrugała ich - Mam dość tych sów od profesor McGonagall!

Hesper nie udało się powstrzymać przewrócenia oczami. Po pierwsze mówienie czegoś takie bliźniakom było jak zachęta do dalszych działań, a po drugie Ronald, który jej zdaniem o wiele więcej narozrabiał, przynajmniej oficjalnie, nie dostał analogicznej reprymendy.

- I mam nadzieje, ze przyjedziesz do nas kiedyś kochanie na święta lub wakacje... Nasz dom stoi zawsze otworem.

Bliźniacy dali jej subtelny znak by się nie zgadzała.

- Bardzo dziękuje za propozycję, ale w wakacje spędzam czas ze swoimi krewnymi, i wie pani, jednak dziesięć miesięcy spędzamy w szkole... - te słowa ledwo przeszły jej przez gardło.

- Rozumiem - uśmiechnęła się, a Hesper ten uśmiech przywodził na myśl trochę Dumbledore'a - Rodzina najważniejsza!

Uściskała wszystkie swoje dzieci na pożegnanie. Z bliźniakami niemal od razu się zawinęli do przedziału, by znaleźć pusty. Znaleźli na szczęście. Hesper odkładając kufer na miejsce odetchnęła z ulgą. Bliźniacy wyglądali na zmieszanych, co było bardzo nie codzienne.

- No co się stało? - zapytała, nie wytrzymując.

Fred wyciągnął różdżkę.

- Silencio

Rzucił zaklęcie wyciszające.

- Nie wiemy co wstąpiło w naszą matkę - zaczął George - Ronuś naopowiadał jej tyle historii o tobie, że raczej uważała, ze jesteś po prostu Ślizgonką.

- Która sprowadza nas na złą drogę, cytat - wtrącił Fred

- Nawet powiedziała, że powinniśmy przestać się z tobą przyjaźnić - kontynuował George - A teraz wyskakuje z czymś takim, to po prosu nie w stylu naszej matki. To tak jakby miała zaprosić takiego Malfoy'a do nas do domu.

- Jesteś w tej samej kategorii ludzi co on, według Rona.

Hesper próbowała znaleźć przyczynę takiego zachowania, ale nic jej się nie sklejało w całość.

- To faktycznie dziwne - powiedziała im - Szczególnie, ze nie przymierzając nie podziękowała mi, ze uratowałam jej córce życie.

- Nam też nie - skrzywił się Fred - Ale Rona pochwaliła próby.

Hesper prychnęła.

- Acha. To miło - sarknęła.

Fred zamyślił się nagle, oczywiście George nie omieszkał tego skomentować, martwiąc się o jego trzy komórki umysłowe.

- W takim razie masz dokładnie tyle samo co ja - warknął - Wymyśliłem coś, co ma jakiś sens.

- Wolisz owacje na stojąco czy ukłon? - zapytali na raz George i Hesper.

Fred prychnął śmiechem.

- Możecie całować po stopach. Ale wracając. Dumbledore'owi nie podoba się twój przydział i to, ze dogadujesz się ze Ślizgonami, nie?

- To mało powiedziane - prychnęła.

Wiedziała, że Dumbledore bardzo chętnie widziałby ją w złoto - czerwonym krawacie. Była niemal pewna, ze maczał poważnie palce w stworzeniu całego mitu Złotej Dziewczynki, odważniej i honorowej, tej, która zakończyła wojnę czarodziejów.

- A nasza rodzina jest super jasna i gryfońska.

Hesper spojrzała się na niego w szoku.

- Czy ty sugerujesz...? - nie dane było jej dokończyć pytania

- Może nie bezpośrednio, ale nasza matka jest wpatrzona w Dumbledore'a jak w obrazek. Może szepnął jej jakieś słówko czy dwa. Była przecież ostatnio na spotkaniu z nim, nie wiadomo po co.

Teoria Freda wydawała się prawdopodobna, zważając na niedawne spotkanie ich matki z dyrektorem. Hesper starała się jak najmniej czasu w swoim życiu jak na razie poświęcać staremu dziadu, nie chcąc się denerwować, jednak bardzo nie lubiła jak ktoś próbował wtrącać się w jej życie. Oczywiście ta wersja wydarzeń choć logiczna, była nie do potwierdzenia w żaden sposób, wiec na razie postanowili nie zawracać sobie tym głowy. Zeszli na jeszcze przyjemniejszy temat, Syriusza Blacka. I korzystając z zaklęcia wyciszającego, postanowiła wyjawić ważne informacje bliźniakom.

- Gdy byłam w Gringocie pierwszy raz poprosiłam o swoją dokumentacje. Były tam oczywiście nazwiska moich rodziców ale też ojciec chrzestny.

- Masz ojca chrzestnego? - wykrzyknęli równocześnie -  I nie zainteresował się tobą?

Wywróciła oczami.

- Cierpliwości. To Syriusz Black.

Wytrzeszczyli oczy i zaniemówili.

- Jestem aktualnie oficjalną wyznaczoną dziedziczką Blacków, gdy osiągnę pełnoletniość będę w pełni zarządzać ich majątkiem i rodem. Ale to nie jest najważniejsze. Black nigdy nie otrzymał procesu sądowego.

Ich szok powiększał się z każdą sekundą.

- Jak to nie otrzymał? - zapytał się George - Przecież nie mógłby trafić do Azkabanu...

- Właśnie o to w tym chodzi. Z tego co mówiły gobliny, to wtedy wiele osób wsadzano bez procesu, takie były czasy. Dla goblinów Black jest niewinny, w myśl prawa nie udowodniono mu winy. Ale z drugiej strony cześć osób miało procesy, dokładnie w tym samym czasie. Goblin zasugerował między wierszami, że bez procesu wsadzali osoby, na które nie mieli wystarczających dowodów, a chcieli uwięzić.

- Sugerujesz, ze Black jest niewinny? - spytał Fred.

Pokręciła stanowczo głową.

- Sugeruje, ze winy mu nie udowodniono. Nie wiem, czy jest winny. Jeśli tak, to osobiście go do tego Azkabanu doprowadzę, przy odpowiedniej sposobności. Jeśli nie, zrobię wszystko by wyjaśnić tą sprawę. 

- Nie za bardzo się angażujesz? - zapytał George.

Westchnęła. Fred i George nie wiedzieli jednej ważnej rzeczy, którą ona znała od goblinów.

- Syriusz Black jest również oskarżany o zdradzenie jemu miejsca zamieszkania moich rodziców.

To zdanie wydawało się wręcz unosić w powietrzu. Nagle zaczęło się robić zimno, a pociąg stanął. Za oknem pojawiły się chmury.

- Według zegarka zostało nam jeszcze półtorej godziny, co jest? - zdziwiła się.

Nagle zgasło światło. Fred, który wychylał się na korytarz, wrócił do przedziału dość nagle co spowodowała, ze wpadł centralnie na Hesper.

- Ej! Ała! - krzyknęła - George, weź poświeć różdżką!

George mimo, że bardzo śmiał się z położenie brata, który głowę miał pomiędzy łydkami Potter, wykonał prośbę. Zauważyli na szybie szron. Zaklęcie wyciszające przestało działać i mogli dokładnie usłyszeć panikę w pociągu. Nagle drzwi ich przedziału otworzyły się za sprawą  szarawej, oślizgłej ręki, która zdecydowanie nie należała do człowieka. Wyglądała jak ręka topielca. Wysoka postać w pelerynie zajrzała do ich przedziału. Jej twarz była całkowicie okryta kapturem. Rozejrzała się po przedziale i gdy tylko zobaczyła Hesper przysunęła się do niej i nachyliła. Przeszedł ich wszystkich dreszcz przeraźliwego zimna, a czarnowłosa poczuła jak zaczyna jej brakować tchu. Usłyszała świszczący oddech i poczuła jak spada. Jakby oplatały ją macki strachu, jakby już nie żyła. Nie czuła swojego ciała, tylko słyszała krzyk. Przeraźliwy krzyk należący do niej samej. Poczuła piekący ból. Upokorzenie. Wstyd. Tonęła w tych uczuciach, nie mogła się wydostać. Widziała jedynie czerń. Psychopatyczny śmiech wuja Vernona odbijał jej się echem w głowie. Przestała czuć swoje ciało.

- Incendio

Usłyszała jak przez mgłę, a jej obraz się rozjaśnił do tego stopnie, że prawie oślepła. Poczuła jak jej biję serce, powoli wracało jej też czucie w kończynach. Rozejrzała się. Leżała na kanapie, a bliźniacy stali z podniesionymi różdżkami. Podeszli do niej i nachylili się.

- Słyszysz nas, Hesper? - zapytali głośno i wyraźnie.

- Tak - powiedziała, jednak jej głos był słaby i ochrypły -  Wody, proszę, wody.

Spełnili jej prośbę i pomogli podnieść się do siadu. Powoli piła napój, a Fred dał jej już złapaną przez niego czekoladową żabę.

- Myślałem, że dementorzy są tylko w Azkabanie - rzekł zdziwiony George - Na prawdę szukają Blacka w pociągu?

Hesper prychnęła na ile jej pozwalał ówczesny jej stan.

- Świetny pomysł, co może pójść nie tak - cedziła z żalem

Pociąg w między czasie na nowo został oświetlony i zaczął jechać.

- Przecież ty nie jesteś spokrewniona nawet z Blackiem - zauważył Fred - A ten dementor zachowywał się jak Ron, który zobaczył jedzenie.

Zaśmiała się. Za to właśnie lubiła bliźniaków. Oczywiście wiedziała czym byli dementorzy, na ich opis natrafiła szukając bazyliszka. Nie sądziła jednak, ze kiedykolwiek takowego spotka.

- To było straszne - powiedziała po dłuższej chwili milczenia - Słyszałam własny krzyk. Czułam najgorsze bóle ze swojego życia i najgorsze emocje jakich doświadczyłam. Nie czułam swojego ciała. Czułam jak umieram.

George popatrzył się na nią z powagą.

- Bo umierałaś, Hesper. On prawie zdął kaptur. Musieliśmy zrobić cokolwiek.

- Podobno ogień jest skuteczny w walce z dementorami.

Hesper nadal odrobinę się trzęsła. To było absolutnie najgorsze przeżycie, jakiego kiedykolwiek doświadczyła. Wszystkie je traumy, jakby zostały na nowo otwarte. Mimo, ze tyle razy w życiu otarła się o śmierć, to teraz zdążyła jej nawet podać rękę. Jeśli tak miała wyglądać śmierć, to stwierdziła, ze jednak słusznie niektórzy ludzie się jej boją

...

Przed ucztą została wyłapana przez Snape z tłumu. Zaprowadził ją do swojego gabinetu i kazał usiąść.

- Jak zapewne wiesz, panno Potter, z Azkabanu uciekł Syriusz Black - zaczął prosto z mostu - Morderca dwunastu mugoli i Petera Pettigrew. Każdy uczeń jest zagrożony, jednak panna szczególnie, z wiadomych przyczyn. Nie wiadomym jest, na ile jest to prawdziwe, jednak chodzą pogłoski, że Black chce się odegrać, za upadek Czarnego Pana.

- Rozumiem - głos nadal miała cichy i ochrypły, a jej ciało w zimnych lochach przechodziły dreszcze - Mam na siebie uważać, nie pakować się w kłopoty...

- Nie bądź bezczelna... - zrugał ją - Ale tak, tak dokładnie masz zrobić. I czy mogłabyś podać mi powód tego, że trzęsiesz się jakbyś dopiero co wyszła z jeziora. Prawdziwy powód - dodał ostatnie zdanie z naciskiem.

Snape'owi było bardzo ciężko kłamać. Wydawał się odróżniać prawdę od kłamstwa o wiele lepiej niż inni. Musiała wiec powiedzieć prawdę.

- Dementor chyba stwierdził, ze jestem Blackiem, bo postanowił wyssać mi duszę. - rzuciła z goryczą, choć jej głos miał w sobie nutę strachu, tego, którego czuła przy ataku.

Snape'a mówiąc wprost, zamurowało na dobrą sekundę, a zaraz potem w jego oczach błysnęła wściekłość.

- Fred i George mnie uratowali, wystrzeliwując płomienie z różdżek.

Snape skrzywił się.

- Będę musiał to zgłosić, to niedopuszczalne, by dementorzy tak sobie atakowali uczniów.

Poinformował ja jeszcze, ze ze względu na dużą liczbę przedmiotów jakie wybrała, będzie miała Numerologie z Ravenclaw i Hufflepuffem, co właściwie jej nie przeszkadzało. Powiedziała mu jeszcze, że wyśle sową nową listę eliksirów, jakie jej zalecił magomedyk i podziękowała za pomoc. Snape nic nie odpowiedział. Tak mu było chyba wygodniej.

- Czarny Pan niedługo powróci, a wtedy panno Potter będziesz w wielkim niebezpieczeństwie. - powiedział tylko, jak wychodzili z pomieszczenia.

Na Ucztę Powitalną weszli spóźnieni, już po ceremoni przydziału. Przy stole nauczycielskim siedział jeden nowy mężczyzna, którego Hesper znała, a przynajmniej miała takie wrażenie.

- Gdzie byłaś? - spytał się Draco, gdy siadała obok niego.

- Spotkanie ze Snapem. Tematyka: Kolejna osoba, która chce cię zabić -  miała wtedy na prawdę paskudny humor.

Blondyn kiwnął głową. Dość logicznym było, że Black chciał zabić Hesper. W tamtym momencie Dumbledore przedstawił im nowego nauczyciela obrony przed czarną magią i jego nazwisko zmroziło krew w żyłach czarnowłosej. Remus Lupin, mężczyzna, którego wiedziała na zdjęciach w albumie rodzinnym, który stał tuż obok jego matki, a na innym zdjęciu obok Syriusza Blacka, we własnej osobie.

_________________________________________

2601 słów

Trochę więcej rodziny Weasley'ów, tak dworzec Kings Cross jest idealnym miejscem, by poznawać rodziców swoich przyjaciół. Btw jestem dumna z tego tytułu.

Continue Reading

You'll Also Like

14.4K 1K 18
Altostratus Crack to chłopak o wielkiej mocy i mrocznej przeszłości. Co się stanie gdy w Hogwarcie(do którego uczęszczania zostaje zmuszony) spotyka...
18.2K 2.2K 8
☠️ Severus Snape nie widzi świata poza swoją białą lilią - Lily Evans, która teraz nie chce już go nawet znać. Oddaje się więc służbie Czarnemu Panu...
9.1K 528 26
Kiedy Harry skończył szesnaście lat odkrył, że jest potomkiem czystej krwi wampira i czarodziejki. Razem z poznanymi przyjaciółmi odsunął się od świa...
141K 4.4K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz