huk

150 17 5
                                    

*Anna*
Nie sądziłam ze Czarkowi może powrócić ta straszna choroba. Na szczęście wszytsko się już wyjaśniło i poszliśmy z nim do lekarza. Okazało sie ze mój syn ma ogromne niedobory i musi przyjmować bardzo dużo suplementów.

Siedząc u siebie na łóżku usłyszałam huk w pokoju obok. Momentanie wybiegłam i bez pukania weszłam do pokoju Czarka. Chłopak leżał nieprzytomny na podłodze, przestraszona szybko zobaczylam Czy oddycha. Naszczescie tak, szybko pobiegłam po telefon i zadzwoniłam po karetkę. Kilka minut później pod domem zaparkowała karetka z której wysiadł Wiktor z Martyną i Nowym.

Wytłumaczyłam im wszytsko po kolei. Chociaż byłam zestresowana, domyślałam się ze to z powodu głodówek.

*Czarek*
Obudziłem się w sali szpitalnej, rozejrzałem sie. Wokół mnie znajdowały sie dwa puste łóżka, jakieś szafki i kotara. Probojac wstać zakręciło mi sie w głowie, więc zrezygnowałem z tego pomysłu. Obok mnie była torba która jak sie domyśliłem zostawił mi Wiktor albo Anna. Na półce leżał mój telefon, gdy go wziąłem od razu chciałem zadzownic do kogoś z rodziny ale do sali weszla pielęgniarka

-O, widzę że już sie obudziłeś

-Dzien dobry. Właśnie wstałem -Odparłem cichym zachrypniętym głosem.

-Dobra, zaraz weźmiemy cie na więcej badań tylko zadzwonimy do twoich rodziców.

Faktycznie dwadzieścia minut później do sali zawitała Anna, a tuż za nią Wiktor.

-Teraz to ja sie za ciebie wezmę, soczki, witaminki i jedzonko -Powiedział od razu mężczyzna

-Wiesz czemu teraz tu jesteś? -Dodała Anna

-Przez... No te nie jedzenie?

-Dokladnie

Po chwili zabrano mnie na dalsze badania itd. Następnego dnia mogłem już wyjść do domu

-Nie potrzebnie brałam ci tyle rzeczy, jutro wychodzisz -Odparła Kobieta

-Nie no, jakbym zsikal się co najmniej trzy razy to by wystarczyło. -Dodałem z moim rozpoznawczym uśmieszkiem. Na co blondynka tylko westchnęła ze śmiechem. 

*Następnego dnia*
Dzisiaj wychodzę, yea. Rano jeszcze dali mi kroplówki i takie tam, a o jedynastej dostałem już wypis. 

-Wskakuj do auta -Odparł Wiktor

-O, ja też jade?

-Nie, ty zostajesz i  przypiemy cię lina do bagażnika, zobaczymy ale kilometrów na godzinę umiesz biegać.

Najważniejszy (Awi I Czarek)Where stories live. Discover now