coraz lepiej

149 31 7
                                    

Byłem już w domu. Po ostatnich wydarzeniach moja psychika się wykończyła, jednak z pomocą Anny i Wiktora oraz psychologa było coraz lepiej. Z tego co wiem Kamil znów trafił za kraty. No cóż, zasłużył sobie.

Pewnego razu, wspólnie jedząc kolację, poczułem odruch wymiotny, no właśnie... Od czasu porwania zupełnie straciłem apetyt. Wszystko co sporzywałem, po chwili zwracałem. Nikt o tym nie wie, gdyż nie chciałem martwić rodziców.

Ale że już przy stole? Zazwyczaj po posiłku szedłem do łazienki, podczas tego wszystkiego starałem sie zachowywać naturalnie tak aby nikt nic nie podejrzewał. Tym razem jednak wymioty pojawiły sie za szybko, na szczęście zdołałem je powstrzymać i dokończyłem makaron.

Po tym zgodnie z moim zwyczajem udalem sie do toalety. Zwymiotowałem, po czym umyłem zęby. Nie myślcie o mnie źle, ja po prostu nie jestem w stanie jeść, nie czuję głodu. Owszem, czasem kreci mi sie w glowie, tracę równowagę itp, ale staram się to ukrywać.

-Czarek? -Anna zapukala do pokoju.

-Ogladasz z nami coś? Wybierzemy jakiś serial, Wiktor przyszykuje przekąski, albo coś zamówimy. Co ty na to?

Spanikowalem lekko

-No ten... -Zaciąłem się szukając wymówki. - Jestem zmęczony, może innym razem - Odparłem po chwili.

-Okej -Odpowiedziała blondynka z lekkim uśmiechem.
-A tak ogólnie to wszystko dobrze?

-Mhm..

-Na pewno?

-Tak, po prostu Jestem zmęczony i chcę isc spać. -Oznajmiłem Krucho, bez emocji

-Dobrze, ale jak coś możesz nam zaufać, jesteśmy z ciebie bardzo dumni ze dajesz rade, wiesz?

Ta, rade...
Jako odpowiedź po prostu pokiwalem głową.
Kobieta ucałowała mnie w czoło i mocno przytuliła. Kiedy zostałem sam w pokoju pomyślałem sobię.

-„A może powinienem im powiedzieć? Niee, to głupie. Dam sobie rade sam"

Nie myśląc długo odpaliłem telefon. Ujrzałem powiadomienie od Nadii. Dziewczyna oczywiście wie już o wszystkim, stara się mnie wspierać jak tylko może. Kochana jest.

*01:34*
Nie mogłem zasnąć, za dużo emocji. Białaczka, porwanie, wymioty itd. za dużo tego! Jeszcze w tym samym czasie!
Przypomniało mi się co w takich sytuacjach sprawiało mi ulge... Wstałem w łóżka idąc po cichu w strone komody, wziąłem do ręki grubą książkę. Nigdy jej nie czytałem, ale w środku miałem schowaną żyletkę...
-Nie mam nic do stracenia -Powiedziałem do siebie. Usiadłem na podlodze przy łóżku. Zacząłem robić kreski... Dużo czerownych kresek...

Najważniejszy (Awi I Czarek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz