Strach

212 21 2
                                    

Po kilku sesjach terapeutycznych i wsparcia jest już trochę lepiej. Nawet dużo lepiej. Dzisiaj do szkoły nie poszedłem za względu na pobieranie krwi. Nie przyznałem im się ale boje się tego strasznie. Jak widzę igłę to od razu robi mi się nie dobrze a raz nawet zemdlałem. O ósmej rano pojechałem z Anną do prywatnego szpitala. Gdyż tam rodzice stwierdzili że będzie lepiej i przede wszystkim dużo szybciej. No nie patrząc są lekarzami więc lepiej wiedzą. Gdy wchodziliśmy już po schodach zakręciło mi się w głowie ponieważ poczułem ten charakterystyczny zapach szpitala i pomyślałem o tym pobieraniu.

-Wszystko okej Czarek? -Zapytała Anna gdy zobaczyła że zakołysałem się i złapałem mocno poręczy.

-Tak, tak. Wszystko dobrze.
Chwilę później byliśmy już pod gabinetem pobrań.
Zacząłem się bardziej tresować i zagrzałem wargi oraz patrzyłem w swoje buty. Kiedy weszliśmy do gabinetu znów zakręciło mi się w głowie ale usiadłem. Gdy zobaczyłem igłę prawie się popłakałem, Anna zauważyła to i wpatrywała się we mnie zmartwionym wzrokiem. Gdy byłem w trakcie pobrania noga zaczęła mi się trząść ale jakoś to ukryłem.

Po wyjściu z gabinetu kobieta zapytała
-Czemu nie powiedziałeś że tak strasznie się boisz igieł?
-...*westchnąłem* Niewiem, myslem że mi przeszło...
-mhm... Ale powinieneś i tak uprzedzić.
-Wiem przepraszam. Myślałem że dam radę.
-Dales radę spokojnie. Chodzi o to że byśmy spróbowali chociaż coś zrobić na to.
*Pokiwalem głową*
-Jestes głodny? -Zapytała zmieniając temat.
-Tak
-Pojedziemy do piekarni jeszcze wtedy okej?
-Okej - Odpowiedziałem i uśmiechnąłem się.

Po wejściu do domu zjadłem wreszcie śniadanie. Wziąłem je do pokoju gdyż chciałem szybko nadrobić zaległości z dzisiejszego dnia żeby potem nie siedzieć po nocach.
Po odrobieniu lekcji poszedłem na swoją pufe z telefonem.

Po chwili do mojego pokoju zapukał Wiktor.
-A ty znowu w telefonie - Powiedział w żarcie podsmiechując się.
-Dopiero zaczęłam, odrabiałem lekcje możesz zobaczyć.
-Wiem, wiem. Drażnie się.
*Zaśmiałem się*
-Miales tak kiedyś że bałeś się czegoś tak bardzo że aż zemdlałeś? - Nagle niespodziewanie zapytałem.
-Mmm... Nie, a czemu pytasz?
-Niewiem, poprostu.
-A ty? - Zapytał
-No, kiedyś na pobieraniu krwi.
-Teraz też się bałeś prawda?
-Noo... Ale przeżyłem.
-No to najważniejsze - Zaśmiał się mężczyzna
-Chodź na obiad.- Dodał po chwili
-Nie jestem głodny. Możecie zjeść bezemnie?
-No dobra. Ale potem przypilnuje cię zabys zjadł pamiętaj.
-Tak tak.

Hejaaa! Narazie taki slaby rozdział póki nie wymyślę czegoś. Pamiętajcie aby zagłosować 🌟

Najważniejszy (Awi I Czarek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz