dawca

152 21 5
                                    

Kilka dni później Czarek mógł wyjść ze szpitala, do tego czasu odwiedzaliśmy go codziennie, przynosiliśmy rzeczy itd. Nastolatek przestał sie nas bać, ale przytulając go itp musieliśmy naprawdę uważać.

*Czarek*
Szczerze? Czułem sie okropnie, to były najgorsze dni mojego życia, byłem wyczerpany i przestraszony. Rodziców sie nie bałem. Bardziej ogólnie ludzi, jednak podczas tych dni zacząłem wychodzić na prostą. Widać było ze Anna z Wiktorem naprawdę bardzo się starali.

Po wejściu do domu pobiegłem na górę, zauważyłem że moje drzwi są już na miejscu, przypomniał mi sie ten incydent który mnie rozśmieszył. Jednak czułem sie jakoś tak... Dziwnie? Inaczej? Nie wiedziałem o co chodzi. Nie patrząc już na białaczk... A właśnie... Białaczka...

-Jestes w domu - Nagle za moimi plecami stanęła Anna, która objęła mnie wraz z pocałunkiem w mój czubek głowy.

-Co z...

-Z czym?

-Z białaczka...

-...Chodzmy na dół dobrze? -Westchnęła kobieta

Chwilę później znaleźliśmy się już na dole,

-No to jak?

Nasza rozmowa trwała ponad godzinę, Anna i Wiktor wytłumaczyli mi wszystko, jaki mieli plan i... Znaleźli dawce! Nie wierzę! Wiedziałem! Niedługo mogę już zacząć leczenie.

Rodzice również stwierdzili ze po takim wydarzeniu zwiększa mi ilość terapi. 

*Tydzień później*
Jechaliśmy właśnie do szpitala. Stresowałem się strasznie jak i cieszyłem.
Kiedy zaczęto "usuwać" ze mnie chory szpik, czulem się bardzo osłabiony, jednak miałem przy sobię rodziców, co dawało mi lepsze samopoczucie.

Po czasie zaczęto wdrażać nowy szpik. Nie wiedziałem kto jest dawcą, ale wiedziałem że Anna z Wiktorem wynagrodzili w jakiś sposób mu to.

Hejka! Ten rozdział nie był jakoś bardzo starannie napisany, jednak mam juz napisane kilka do przodu. Wydają mi sie lepsze, więc czekajcie. Pamiętajcie o głosie 🌟

Najważniejszy (Awi I Czarek)Where stories live. Discover now