osoby na które mogę liczyć

181 22 15
                                    

Po wymyśleniu wszystkich prezentów poszedłem pod prysznic a następnie do łóżka, białaczka nich sie w dupe pocałuje , szczerze? Dotarło juz to do mnie i mimo że wciąż bałem sie, wiedziałem ze mam wokół siebie osoby na które mogę liczyć i które obiecały znaleźć dawce. Nie pamiętam kiedy dopłynąłem, ale obudziłem sie w środku nocy. Myślałem ze to tylko przebudzenie, po obróceniu sie na drugi bok chciałem zasnąć jednak usłyszałem rozmowę rodziców.

-Zgadza się, szpik Kamila na 90% mógł by pasować... -Odezwala sie kobieta

-Ale pięćdziesiąt tysięcy? Może nas oszukać -Odpowiedział mężczyzna

-To jest jedyna szansa, trzeba najpierw sie upewnić ze pasuje... A przede wszystkim Czarek nie może sie dowiedzieć.

Zszokowało mnie. Co?! Jaki szpik Kamila?! O czym mam sie nie dowiedziec?! -Wykrzyczalem w myślach.

Nie myśląc racjonalne, wybiegłem z pokoju. Dorośli gdy mnie ujrzeli momentalnie zbladli.

-O co chodzi?! Jaki Kamil?! O czym mi nie powiedzieliście?! -Wykrzyczalem

-Czaruś... Czemu ty nie śpisz? -Odezwala sie cicho kobieta. Było widać że są przestraszeni po ujrzeniu mnie

-Sraluś! Teraz to najważniejsze?! Chce sie dowiedzieć o co chodzi!

-Nie krzycz -Powiedział Wiktor

Wtedy trochę sie uspokoiłem i spojrzałem na ich twarze. Po chwili wszyscy usiedliśmy na kanapie a rodzice zaczęli mówić

-Czarek to nie tak.... Wytłumaczmy Ci wszystko...

-Slucham

-Sluchaj, twoim dawcą szpiku mógłby najprędzej zostać Kamil... Zaproponował nam pięćdziesiąt tysięcy za jego szpik. Jednak nie wiadomo jeszcze na 100% czy by pasował wiec nie chcieliśmy Ci nic mówić.

-Zapytaliscie sie Kamila o to?! Dobrze wiecie o wszystkim co mi robił! On albo was oszuka albo zrobi cos! Nie da mi żadnego pierdolonego szpiku i dobrze o tym wiecie! Gdzie wy macie rozumy?! Jesteście jacyś pojebani na łeb kurwa! Jeszcze to wszystko za moimi plecami!- Wykrzyczalem z całej siły nie myśląc logicznie

-Czarek! -Krzyknela na mnie Anna

Wtedy troche odzyskałem rozum, jednak dalej byłem wściekły.

-Co! To wasza wina! Jesteście nienormalni! -Znowu krzyknąłem i czułem jak narasta we mnie gniew.

-Uspokoj się w tej chwili i przestań krzyczeć! -Wiktor podniósł na mnie głos.

-Bo co?!

-Bo nie możesz tak krzyczeć a tym bardziej odzywać sie do nas w ten sposób!

Nie pamiętam dokładnie co sie później stało jednak pamiętam że darłem się i wyzywałem ich bez opamiętania.

-Chcemy Ci tylko pomóc czego ty nie rozumiesz! Do cholery to może być twoja jedyna szansa! Ogarnij sie i pomyśl troche, my chcieliśmy Ci to wszystko wytłumaczyć i porozmawiać a ty co?! Chcesz umrzeć dzieciaku?! -Krzykneli rodzice. Nienawidziłem i bałem sie krzyku ze względu na przeszłość, więc przestraszyłem się.

W tym momencie ze złości narodził się straszny smutek, teraz sie skapnalem jak bardzo przegialem.

-J-ja tylko chciałem wam powiedziec, ale nie umiem! -Powiedziałem lekko podniesionym i rozżalonym głosem, gdyż już opadłem z sił.

-Nie umiałeś?! Próbowaliśmy z tobą normalnie odbyć tą rozmowe a ty zacząłeś sie tak zachowywać! -Odpowiedział Wiktor.

-Nie! Ja wam wytłumaczę wszystko! Przepraszam!

Zaraz po tym niekontrolowana fala łez. Widać było ze małżeństwo też sie zorientowało że przesadzili. Wszyscy przesadzili, jednak wiedziałem że ja najbardziej.

Hejj! Co myślicie o tym rozdziale? Dajecie znać co i nim myślicie nie zapominając o głosie 🌟

Najważniejszy (Awi I Czarek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz