balkon

221 16 10
                                    

Następnej nocy było już dobrze. Następnego wieczora niewiem co dokładnie się stało. Pamiętam że miałem atak paniki a wiedziałem gdzie są moje tabletki na uspokojenie.
Zjadłem całą zawartość słoika i.... Nie pamiętam co się dalej działo. Jedyne co zostało mi w pamięci to że poszedłem na balkon z żyletka w ręce i usiadłem na barierce podwijają rękaw potem wyjąłem żyletkę i.... Można się domyślić....

*Anna*
gdy weszlam do domu chciałam przywitać się z Czarkiem. Weszłam na dół i aż mnie zmroziło. Chłopak siedział na barierce, jedyne co go powstrzymało od skoku była ręką która trzymał się poręczy. Widziałam że trzymał w niej żyletke a z drugiej ręki bardzo mocno krwawi.

Musiałam działać zanim było już za późno.
-Czarek?.... -Zaczelam z przerażeniem w głosie probojąc zbliżyć się do chłopaka.
-Idz sobie... -Powiedział płacząc załamującym się głosem.
Obok niego zobaczyłam słoik po tabletkach.
-Wziales je wszystkie?...-Zapytałam podnosząc opakowanie, na co nastoletek pokiwał głową. Wiedziałam że przez to nie jest sobą dlatego to zrobił.
-Tak! Nie chcę już żyć to będzie mnie męczyć do końca życia i się tego nie pozbędę! -Wykryczał. -Nie wytrzymam tego dłużej chce tylko żeby to się skończyło! -Dodal ruszając się jakby do skoku.
-Czarek... Nie wiesz co robisz. Proszę zejść stąd, muszę opatrzeć Ci te rany bo możesz się wykrwawić...
-Zostaw mnie w spokoju i wyjdź!-Powiedział rozpaczony. Zauważyłam że ręką mi się trzęsie więc zaraz mógł spaść. Bardzo spanikowałam ale musiałam zachować zimną krew. Po chwili żyletka chłopaka wypadła z jego dłoni a Czarek się przechylił bliżej końca poręczy. Wtedy złapałam szybko nastolatka i oplotłam mu ręce wokół jego brzucha aby nie mógł spaść. Szybko zdiełam chłopaka z balkonu który od razu wtulił się we mnie z ogromnym szlochem.

-No już dobrze. Chodź opatrze Ci rany i dam wodę z solą żebyś zwymiotował leki. -Powiedziałam z troską.
Gdy nastoletek trochę się uspokoił podałam mu wode. Naszczescie wszystko zwymiotował. Opatrzylam mu krwawienie, i usiedliśmy razem na łóżku.
-Juz lepiej? -Zapytałam oplatając go.
CZarek nadal miał atak paniki ale było dużo lepiej niż wcześniej. Na odpowiedź nastolatek pokiwał głową. 
-Dlaczego wziąłeś całe tabletki? To przez nie chciałeś sobie coś zrobić.
-N-niewiem bałem s-sie....
-Znowu widziałeś te postacie
-m-mh-hm -Odpowiedzial drżąc.
-No już już. -Powiedziałam cicho i go przytuliłam na co chłopak oddał mocno uscisk i wypłakiwał morze w moją koszulkę.
Po jakiś dziesięciu minutach Czarek się w pełni uspokoił. Chciałam położyć go do łóżka żeby zasnął jednak nastoletek nie był chętny, poszliśmy więc do kuchni napić się wody. Około godziny dwudziestej trzeciej doprowadziłam Czarka do łóżka gdzie zasnął wtulony we mnie. Gdy chłopak w pełni spał wyszłam z pokoju. Nadal nie mogłam uwierzyć w to że gdybym wróciła pół godziny później mogłabym go stracić. Nawet na myśl nie dawało mi to pomyśleć o tym. Tak bardzo go kocham i teraz zdałam sobie z tego jeszcze większą sprawę. Po chwili wrócił Wiktor a ja opowiedziałam mu, w między czasie popłakałam się mówiąc co chciał zrobić sobie nasz syn. Nadal byłam w strasznym szoku. Wiktor zrobił to samo ze mną co ja z Czarkiem czyli przytulił mnie i próbował uspokoić.
-Musimy brać te leki ze sobą i mu ich nie pokazywać. -Oznajmił po chwili.
Zgodziłam się z nim i po chwili stwierdziłam że idę pod prysznic. Jeszcze wcześniej porozmawialiśmy z Wiktorem że Czarek ma większe problemy emocjonalne niż nam się wydaje.

Najważniejszy (Awi I Czarek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz