Gorszy czas

239 23 2
                                    

Od kilku tygodni mam chyba gorszy czas. Ciężko mi jest cokolwiek zrobić i zauważyłem że z rodzicami nie spędzam już tak dużo czasu. Próbowali ze mam rozmawiać jednak ja ich olałem. Czuję się okropnie.

Kiedy wieczorem Wiktor wszedł do mojego pokoju aby nawiązać kolejną próbę kontaktu, chciałem wszystko zmienić.

-Hej. Możemy pogadać? -Zapytał nie przekraczając drzwi sypialni.
Rzecz biorąc odpowiedział bym że nie chce, jednak czułem potrzebę i miałem wyrzuty sumienia że oni się starają a ja ich olewam.

-Mhm - Odpowiedziałem i spojrzałem na niego smutnym wzrokiem.

-Czarek co się dzieje? Stało się coś?

-Nie wiem... Nie chcę tego ale nie potrafię się tego pozbyć....

-Ale czego?

Wtedy wytłumaczyłem mężczyźnie wszystko to co czuje, nie wstydziłem się mówić o czym kolwiek, poprostu powiedziałem mu wszystko ale to wszystko ze szczegółami.

-Przepraszam... - Dodałem kończąc ostatnie zdanie.

-Nie przepraszaj, to dobrze że nam powiedziałeś. Martwimy się strasznie o ciebie.

Wtedy tylko uniosłem wzrok na niego a mężczyzna się uśmiechnął. Poczułem ulgę i wewnętrzny spokój.

-Nie chcę taki być...

-Nie będziesz, ale trzeba Ci pomóc.

Na to pokiwalem delikatnie głową.

-Chodź pójdziemy na dół co?

-Wole tu zostać. Chce się położyć.

-Okej, ale jak coś to będę w salonie dobrze?

-Okej, dzięki.

Po tej wymianie zdań Wiktor wyszedł z mojego pokoju a ja zostałem sam.
Przykryłem się szczelnie kołdra i zacząłem tak rozmyślać, że nie pamiętam kiedy zasnąłem.

Obudziłem się rano, około dziewiątej.
Od razu po wstaniu udałem się do łazienki a następnie na dół gdzie byli moi rodzice.

-Hej, Jak się czujesz? - Zapytała Anna wstając z krzesła i idąc w moim kierunku. Wiedziała o tym co wczoraj powiedziałem Wiktorowi gdyż chyba mieli jakąś zasadę, że jak coś o mnie wiedzą np coś się stało w szkole itp, to wie o tym dwójka.

-Jest dobrze. -Odpowiedziałem

-Pojedziemy dzisiaj do psycho-terapeuty w porządku?

-Mhm...

Wtedy ogarnąłem się do wyjścia. Śniadania nie udało mi się zjeść, gdyż znów patrząc na jedzenie mam odruch wymiotny. Z jednej strony chciałem tam iść a z drugiej nie.
Po wizycie było już trochę lepiej. Gdy byliśmy już w domu
-Wiesz że zawsze możesz liczyć na nasze wsparcie? -Powiedziała Anna
-Wiem... Dziękuję...
Wtedy kobieta pocałowała mnie w policzek i powiedziała
-Chodź zjesz coś w końcu, nie widziałam Cię z jedzeniem od dwóch dni. Stwierdziłem że spróbuję coś zjeść i mi się udało. Znaczy prawie.
Zjadłem prawie całą kanapkę i kubek kakao.
-Jestesmy z ciebie dumni - Powiedziała kobieta gdy wkładałem talerz do zmywarki.
Na co uśmiechnąłem się z radością.

W nocy próbowałem zasnac jednak bez skutecznie. Miałem jakąś załamke . Nie mogłem normalnie, spokojnie oddychać a łzy leciały jak z wodospadu. Po około godzinie było lepiej, jednak nadal nie umiałem się uspokoić. Kiedy mieszkałem w domu dziecka miałem duży problem z samookaleczeniem się. Nie wiem co wtedy myślałem ale podciąłem sobie nadgarstki... Naszczescie nie jakoś mocno, jednak na tyle aby zostały duże rany. Rano nie wiedziałem jak to ukryć. Założyłem bluzę i zeszłem na dół.
Po kilku chwilach Wiktor wypalił
-Zdejmil ta bluzę i ubierz krótkie spodenki, jest ciepło a ty się przegrzejesz.
-Dobrze mi tak
-Przeciez widzę że jesteś czerwony na twarzy, ściągnij tą bluze.
Wtedy bez słowa poszedłem na górę.

*Anna i Wiktor*
-Co mu się stało? -Powiedział Wiktor patrząc na Anne.
-Nie mam pojęcia. - Odpowiedziała Anna
-Wiesz co? Pójdę do niego pogadać.-Dodała

*Czarek*
Wszedłem szybko do pokoju i podwinąłem rękawy wpatrując się w moje pocięte ręce, wpadłem an pomysł aby owinąć je bandażem. Gdy to robiłem do mojego pokoju ktoś zapukał. Zanim zdążyłem schować wszystkie rzeczy, do pokoju weszła Anna i zobaczyła że robię coś przy biurku.
-Co robisz? -Zapytała zmartwiona.
-Ja...Ja nic serio....
-Przecież widzę. Co ty masz pod bluzą?
W tym momencie kobieta wzięła moje nadgarstki i je podwinęła.
Zobaczyła że były w rozmazanej krwi i całe w ranach.
-Czarek?...... - Zapytała cicho
Nie odpowiedziałem. Poczułem jak łzy zaczynają płynąć mi po policzku a ręce trząść.
-Przepraszam... - Powiedziałem cicho łamiącym się głosem.
Wtedy usiedliśmy na łóżku i gdy trochę się uspokoiłem Anna zapytała:
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Niewiem...
-Wiem że wiesz. Powiedz mi chyba że wolisz komuś innemu. Nie dam Ci się krzywdzić.
Wtedy powiedziałem jej mój stan z poprzedniej nocy, i że przez to że kiedyś byłem uzależniony od tego teraz nie myślałem i pomyślałem że może zadziała.
Nie kryłem się z niczym bo wiedziałem że nie mogę i nawet nie chcę tego ukrywać a ufałem tym ludzią w nieskończonej ilości procentach.
-Dlaczego nie przyszedłeś do nas?
-Nie mogłem wstać, czułem że coś stoi za moimi drzwiami czy coś. Niewiem
-Często tak masz?
-Nie, ostatnio miałem wtedy co byłaś przy mnie, potem nie miałem.

*Anna*
Wtedy zrozumiałam co tak naprawdę przeżywał Czarek. Zrobiło mi sie go straszliwie szkoda. No ale wiedziałam że musimy mu pomóc.

*Czarek*
Nie wiem kiedy ale przegadaliśmy potem jeszcze godzinę. Tego dnia rodzice praktycznie nie chcieli spuszczać mnie z oczu. A wieczorem Anna była przy mnie do póki nie zasnąłem. Przyszła do mojego pokoju zapytać jak się czuje. Byłem im bardzo wdzięczny za to.

-Jak tam? - Zapytała Anna.
-Lepiej - Odpowiedziałem i uśmiechnąłem się delikatnie. Wtedy kobieta miała najprawdopodobniej wyjść z pokoju lecz złapałem ją za nadgarstek pokazując tym gestem że chce aby została jeszcze chwilę ze mną. Blondynka na mój dotyk tylko się uśmiechnęła, potem usiadła obok mnie na łóżku. Po chwili poprawiła mi kołdrę oraz zaczęła głaskać mnie po głowie. Nie pamiętam kiedy odpłynąłem ale przy zasypianiu wymruczałem ale tak aby słyszała
-Dziekuje...
Nie odpowiedziała ale byłem pewien że zareagowała na to.

Hejka!💗 Mam nadzieję że to bedzie miało dużo głosów bo naprawcowalam się więc proszę zagłosuj 🥺☺️✋ i przez kilka dni teraz nie będzie rozdziałów niestety. Przepraszam was.

Najważniejszy (Awi I Czarek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz