-Myslisz ze będzie dobrze?... -Zapytałam załamana. Czarek był operowany a my czekaliśmy trzecią godzine bezczynnie na korytarzu.
-Bedzie... -Odparł mężczyzna
Niedługo potem Beata zaprosiła nas na "rozmowe"
-Obrazenia Czarka są naprawdę poważne. Ma na całym ciele poparzenia najprawdopodobniej od żelazka, siniaki i rany po pobiciach, skręcony nadgarstek oraz rany kłute na udach
Gdy dotarło do mnie to wszystko, nie mogłam uwierzyć... Wiktor tak samo.
Czekaliśmy kilka godizn jeszcze na korytarzu, aż nie dowiedzieliśmy się że Czarek się obudził. Jezu... Jaka ulga. Razem z Wiktorem wbiegliśmy do sali, Czarek leżał na łóżku ze smutnym wyrazem twarzy.
-Jak sie czujesz? -Zapytałam łagodnie, wiedziałam że chłopak mógł sie bać po czymś takim, więc starałam sie być delikatna.
Nastolatek patrzył tylko na mnie zaszklonymi oczyma, uśmiechnęłam sie do niego smutno.
-Czarek? -Zapytal Wiktor, gdyż Czarek nie odpowiadał.
Na co on momentalnie przechylił głowę przestraszony w jego stronę.
Podeszłam do niego powoli.
-Czaruś? Już wszytsko jest dobrze wiesz? Niedługo wrócisz do domu. -Staralam sie go uspokoić, usiadłam obok niego zgarniając go w ramiona. Nie prostestowal co mnie bardzo ucieszyło, jednak było widać ze jest jeszcze bardziej przestraszony.
-Mowisz prawdę?... -Wykrztusił z siebie cicho, drżącym głosem.
-Tak.. -Szepnelam, poczułam ze Czarek rozluźnił sie i oddał uścisk. Rozmawialiśmy z nim jeszcze przed jakoś 3h. Również policja jeszcze musiała go przesłuchać. Większość naszej rozmowy opierała się na uspokajaniu chłopaka. Po czasie Czarek uwierzył że jest bezpieczny, i zaczął opowiadać co działo sie gdy przebywał z bratem. Byłam w szoku, i chciało mi sie płakać. Ale jakoś wytrzymałam.