Trzydzieści cztery

25 3 0
                                    

Elena

Oops! Această imagine nu respectă Ghidul de Conținut. Pentru a continua publicarea, te rugăm să înlături imaginea sau să încarci o altă imagine.

Elena

Zawahała się, nie po raz pierwszy mając wrażenie, że wszystko idzie nie tak. Wciąż odczuwała gniew, ale ten jak na zawołanie zszedł gdzieś na dalszy plan, kiedy po raz kolejny napotkała spojrzenie pary znajomych oczu. Rafa milczał, ale jakimś cudem nie potrzebowała zachęty, żeby jednak usłuchać i zostać, chociaż w żaden sensowny sposób nie potrafiła samej sobie wytłumaczyć, co takiego w ogóle podkusiło ją do podjęcia takiej decyzji.

Ptak, który przez cały ten czas obserwował ją z gałęzi drzewa, nagle zamachał skrzydłami, podrywając się do lotu. Aż wzdrygnęła się, bo dźwięk zagarnianego powietrza zabrzmiał dziwnie w panującej wokół ciszy. W następnej sekundzie omal nie wywróciła się, kiedy stworzenie nagle znalazło się tuż obok niej, próbując dosięgnąć pazurami jej ramienia. Wyrwał jej się nieco zdławiony okrzyk i to zabrzmiało nawet gorzej niż cokolwiek innego, a przynajmniej jej przez myśl przeszło, że właśnie robi z siebie idiotkę.

– Uspokój się. Przecież cię nie zje – rzucił z przeciągłym westchnieniem Rafa. Mimochodem zauważyła, że spoglądał na nią z namysłem, chyba co najmniej skonsternowany jej zachowaniem. – Naprawdę boisz się bardziej kruka niż mnie? – dodał po chwili i z jakiegoś powodu wydał jej się urażony.

– Kruka... – powtórzyła głucho, na moment zapominając o nienaturalnym zachowaniu ptaka i skupiając się przede wszystkim na jego nazwie.

Więc jednak było tak, jak myślała od samego początku. To nieprawdopodobne, ale najwyraźniej nawet Świętemu Damienowi zdarzało się myli, co być może świadczyło o jego normalności, chociaż sam zainteresowany niekoniecznie musiał być tego świadom. Mimo wszystko poczuła satysfakcję na myśl o tym, że jej kuzyn jednak próbował wprowadzić ją w błąd, chociaż wcale nie była pewna, czy ta informacja cokolwiek zmieniała w obecnej sytuacji.

Zanim zdążyła podjąć jakąkolwiek decyzję albo odpowiedzieć, przeklęte ptaszysko wykorzystało chwilę jej nieuwagi, żeby jak gdyby nigdy nic przysiąść na jej ramieniu. Cała zesztywniała, czując jak drobne pazurki wpijają się w jej skórę, bez trudu przebijając cienką warstwę ubrań, które miała na sobie. Sam kruk znieruchomiał, od czasu do czasu przekrzywiając głowę albo otwierając i zamykając dziób – dość długi swoją drogą, na dodatek kończący się zaledwie kilka centymetrów od jej odsłoniętego gardła.

– Hm... Lubi cię – stwierdził z namysłem Rafa, chyba dość mocno tym faktem zaskoczony. – Dziwne stworzenie.

– Kruk mnie lubi. Po prostu fantastycznie! – żachnęła się, niechętnie przekrzywiając głowę, by przyjrzeć się swojemu niechcianemu towarzyszowi. Chciała machnąć ręką albo go pogonić, ale wydawał się zadowolony z tego, gdzie siedział i bynajmniej nie wyglądał na chętnego do przenosin. – Cudownie...

– I mam rozumieć, że to twoje największe zmartwienie? A zresztą... Nie skrzywdzi cię. Jakby zamierzał, już dawno by to zrobił – powiedział z przekonaniem, a Elena oderwała wzrok od kruka i z rezerwą spojrzała w stronę leżącego na ziemi chłopaka.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum