Sto siedemdziesiąt cztery

22 4 0
                                    

Jocelyne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jocelyne

Przystanęła w progu, wpatrując się w przestrzeń. Kolejne zaskoczenie na dłuższą chwilę zdołało wytrącić ją z równowagi, chociaż nie sądziła, że to w ogóle możliwe. Nie miała pojęcia, czego tak naprawdę się spodziewała, ale zdecydowanie nie tak ładnej, przestronnej sypialni, która z miejsca sprawiła, że poczuła się niemalże bezpiecznie.

– Podoba ci się? – zapytała Julie, a Jocelyne omal nie wyszła z siebie, tym bardziej, że zdążyła zapomnieć o tym, że ktokolwiek w ogóle jej towarzyszył.

Wypuściła powietrze ze świstem, próbując lepiej nad sobą zapanować. W porządku, musiała w końcu się rozluźnić i przestać wzdrygać za każdym razem, kiedy ktoś do niej podchodził, bo to mogło skończyć się naprawdę kiepsko, gdyby za którymś razem w nerwach pokusiła się o ciśnięcie kimś przez korytarz. To tylko ludzie, pomyślała, po raz kolejny besztając się w myślach. Na dłuższą metę to pomagało, a Joce miała nadzieję, że jeśli powtórzy to sobie to jeszcze kilka razy, ostatecznie zdoła odzyskać wewnętrzną równowagę.

Raz jeszcze rozejrzała się dookoła, zanim w końcu zdecydowała się odpowiedzieć. Co mogłaby powiedzieć o dużym, przytulnym pokoju z którego pewnie byłaby zadowolona, gdyby znajdował się w jej domu? Ściany w większości zostały pomalowane na niebiesko, pomijając kilka zgrabnie dopasowanych wstawek z białej, zdobionej kwiatowym motywem tapety. Meble z jasnego drewna, bez chociażby śladu kurzu, aż prosiły się o to, żeby coś na nich ustawić. Zauważyła proste biurko, kilka półek na książki oraz dużą szafę na ubrania, której pewnie nie miała być w stanie zapełnić nawet do połowy tym, co ze sobą zabierała. Mimowolnie pomyślała o tym, że być może popełniła błąd, rezygnując z zapakowania chociaż kilku książek, poniekąd w obawie przed tym, że większość rzeczy po prostu zostanie jej zabrana. Co prawda Castiel zapewniał, że nic podobnego nie będzie miało miejsca, ale jak zwykle musiała wiedzieć lepiej.

Tym, co przypadło jej do gustu najbardziej, był widok pojedynczego łóżka. Świetnie, więc miała być w pokoju sama! Nie mogła zaprzeczyć, że bardzo jej taki stan rzeczy odpowiadał – i to pomimo tego, że bardzo drażnił ją widok różowej, nie panującej do otoczenia pościeli.

– Jest duży – powiedziała w końcu, ostatecznie koncentrując się na Julie. – Ale podoba mi się, chociaż...

– Co takiego? – zachęciła kobieta.

Joce wywróciła oczami.

– Nie lubię różu – przyznała, a w odpowiedzi doczekała się szczerego, serdecznego śmiechu.

– Och, sądzę, że da się na to coś poradzić i to jeszcze przed kolacją – zapewniła.

– To nie jest takie ważne – zapewniła pospiesznie, dochodząc do wniosku, że narzekanie na drobiazgi nie ma sensu. Nie po to tutaj była, żeby rozwodzić się nad kolorem poszewki. – Nie chciałabym być problematyczna. To tylko miesiąc, więc...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz