Osiemnaście

30 5 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

Zatrzymała się tuż przed nim, podenerwowana i tak wytrącona z równowagi, jak jeszcze nigdy dotąd. Nie była pewna, skąd brał się gniew, który tak nagle poczuła, a jednak widok tego chłopaka właśnie tutaj – milczącego, wpatrzonego w nią i tak niepokojąco odległego – wydał jej się równie niewłaściwy, co i... nieprzypadkowy. Przez myśl przeszło jej, że reagowała absolutnie niedorzecznie i że właśnie była na dobrej drodze, żeby zrobić z siebie idiotkę, ale nie dbała o to, skoncentrowana przede wszystkim na nim i na pytaniach, które jak na zawołanie zaczęły cisnące jej się na usta.

Na litość bogini, to nie mógł być przypadek! Jak wcześniej nie widywała go wcale, tak od chwili spotkania w lesie miała wrażenie, że po raz drugi w krótkim czasie spotykają się w dziwnych okolicznościach. Jego obecność w tym domu – na imprezie pełnej roześmianych, ludzkich nastolatków – wydawała się nienaturalna i niewłaściwa, chociaż instynkt podpowiadał jej, że miał do tego równie wielkie prawo, co i ona. Och, był człowiekiem, więc to naturalne, że się bawił, ale mimo wszystko...

Nie, po prostu nie!

Wsparła dłonie na biodrach, usiłując sprawować wrażenie zdecydowanej i groźnej. Jej spojrzenie momentalnie skoncentrowało się na jego twarzy, a serce jak na zawołanie zabiło szybciej, zdradzając narastające z każdą kolejną sekundą podenerwowanie. Konfrontacja wydała jej się najlepszym pomysłem, przynajmniej w pierwszym momencie, a jeszcze długo po tamtym dniu nie potrafiła samej sobie wytłumaczyć, co tak naprawdę pokusiły ją do tego, żeby zareagowała w tak impulsywny sposób. Być może to wciąż towarzyszyła jej irytacja, a już zwłaszcza żal, który pielęgnowała w sobie już od chwili, w której potraktował ją w ten żenujący sposób – całkowicie obojętny na jej osobę, a przy tym tak oschły, że momentalnie poczuła się jak idiotka. Żaden facet nigdy nie wzbudził w niej takich emocji, a w przypadku tego konkretnego, nie potrafiła nawet stwierdzić, jak miał na imię, co samo w sobie wydało jej się niewłaściwe. Nikt nigdy nie działał na nią w taki sposób, wzruszając przy tym emocje, których nie rozumiała i nie potrafiła nazwać, ale to nie zmieniali faktu, że i tak nie potrafiła ich znieść.

Co więcej, była jeszcze ta sytuacja z kawiarenki, kiedy to zwierzała się Liz. Widziała wtedy postać w deszczu, skłonna przysiąc, że ktoś ją obserwował, choć w rzeczywistości wszystko działo się tak szybko, że nie mogła mieć pewności. Tak było w istocie, przynajmniej do momentu, w którym nie zobaczyła go po raz kolejny – i już po prostu wiedziała, że on tam był, nawet jeśli nawet jej samej wydawało się to niedorzeczne.

Cholera, to nie był przypadek! Czuła to całą sobą, chociaż w momencie, w którym na nią spojrzał, wymownie unosząc brwi, nagle zaczęła mieć wątpliwości co do tego, czy jej zachowanie ma jakikolwiek sens.

– Przepraszam? – zapytał spokojnym, przesadnie wręcz uprzejmym tonem. Niebieskie oczy wydawały się ją przenikać, kiedy spojrzał na nią z uprzejmym zainteresowaniem.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now