Dziewięćdziesiąt pięć

29 4 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

Nie powinna była posuwać się aż tak daleko – wiedziała o tym, a nawet gdyby miała jakiekolwiek wątpliwości, te jak nic zniknęłyby w chwili, w której jej uwagę przykuł wyraz twarzy Rafaela. Już wcześniej był zdenerwowany, a przy tym bez wątpienia poirytowany tym, co zrobiła, ale to nie robiło na niej aż takiego wrażenia. Dopiero w chwili, w której choć częściowo nad sobą zapanowała, a ich spojrzenia się spotkały, w pełni dotarło do niej, że najpewniej postąpiła właśnie bardzo, ale to bardzo głupio.

Z drugiej strony, co innego mogła zdobić? Zacisnęła usta, znowu mając ochotę wybuchnąć trochę histerycznym, ale jak najbardziej prawdziwym śmiechem. Sama nie potrafiła opisać tego, jak się czuła, ale to nie zmieniało faktu, że Rafaelowi i tak jej nastrój nie miał przysłać do gustu. Sama nie miała pojęcia czy powinna się śmiać, czy może płakać, całkiem wytrącona z równowagi tym, co jej powiedział. Chyba przez dłuższą chwilę miała nadzieję na to, że ten ją wyśmieje i oznajmi, że jednak poczucie humoru, ale wszystko wskazywało na to, że ta jedna kwestia nie uległa zmianie – i że Rafa mówił najzupełniej poważnie.

Dobra bogini, więc to dlatego był taki trudny! Musiała przycisnąć dłoń do ust, żeby powstrzymać kolejny nerwowy chichot, choć podejrzewała, że wyraz jej twarzy i tak zdradzał wszystko. Mogła tylko zgadywać, co takiego myślał sobie w tamtej chwili Rafael, ale chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, co powiedział, a tym bardziej jakie wywarło to na niej wrażenie.

– Słodka bogini... – westchnęła i chciała dodać coś jeszcze, ale nie dał jej po temu okazji, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia doskakując do niej i zdecydowanie niedelikatnie chwytając ją za ramiona. – Hej!

– Masz przestać w tej chwili – wyrzucił z siebie tonem, który skutecznie przyprawił ją o dreszcze. – Świetnie bawisz się moim kosztem? – dodał, a jego uścisk wzmógł się, nagle stając się o wiele trudniejszym do zniesienia.

Skrzywiła się, chociaż za wszelką cenę usiłowała się powstrzymać. Wciąż odczuwała rozbawienia, ale uczucie to skutecznie ustąpiło miejsca narastającemu niepokojowi, kiedy demon spojrzał na nią w sposób sugerujący, że najchętniej by ją zamordował. Spojrzała na niego nerwowo, gorączkowo myśląc nad tym, co takiego powinna powiedzieć, żeby jakkolwiek go udobruchać, póki jeszcze nie zdecydował się przetrącić jej karku.

– O rany... Przepraszam – zreflektowała się pospiesznie. Spięła się, aż nazbyt świadoma tego, jak niebezpieczny potrafił być, kiedy wytrącała go z równowagi. To było niebezpieczne, ale jak mogłaby zachować powagę w obecnej sytuacji? – Jakiś ty wrażliwy...

I cnotliwy, dodała w myślach, ale nie była na tyle zdesperowana i lekkomyślna, żeby dodać to na głos. Rafael i tak wydawał się bliski wybuchu gniewu, co w jego przypadku nie miało prawa skończyć się dobrze. Wiedziała, jak niewiele trzeba, żeby wytrącić go z równowagi, a on już o tak był pod wpływem silnych emocji z którymi najwyraźniej sobie nie radził.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now