Trzydzieści dziewięć

26 4 0
                                    

Elena

Oops! Această imagine nu respectă Ghidul de Conținut. Pentru a continua publicarea, te rugăm să înlături imaginea sau să încarci o altă imagine.

Elena

Stary cmentarz znajdował się na obrzeżach, w dość sporym oddaleniu od domu, który zajmowała z rodzoną. Sama nie była pewna, dlaczego właśnie to było miejsce, o którym pomyślała w pierwszej kolejności, jednak takie rozwiązanie wydało jej się najbardziej sensowne. Czuła się dziwnie, a zebranie myśli wydawało się graniczyć z cudem, przez co tym większym zaskoczeniem było dla niej to, że w ogóle zdołała podjąć jakąkolwiek decyzję. Z drugiej strony, sytuacja wymagała od niej więcej niż kiedykolwiek wcześniej, a czas zdecydowanie nie był sprzymierzeńcem, więc w naturalny sposób każde rozwiązanie zaczynało jawić się jako lepsze od zostawienia Rafaela samego pośrodku lasu.

Swoją drogą, to wydawało jej się niezwykle ironiczne. Nie chodziło już nawet o to, że nie tak dawno omal nie rozszarpała Briana w afekcie za to, że jak gdyby nigdy nic przesiadywał sobie w miejscu, które zdecydowanie nie sprzyjało wycieczkom. Teraz z kolei sama zamierzała ulokować tam demona, co prawda rannego i przynajmniej tymczasowo nieszczególnie niebezpiecznego, ale sytuacja i tak prezentowała się w co najmniej nietypowy sposób.

Przez większość drogi milczeli, co w gruncie rzeczy było jej na rękę. Rafael miał niespotykany wręcz talent do wytrącania jej z równowagi nawet najmniej istotną uwagą, co zresztą wydawał się niemalże z entuzjazmem wykorzystywać przeciwko niej. Z drugiej strony, coraz częściej miała wrażenie, że to ona skutecznie miesza mu w głowie, zachowując się inaczej aniżeli mógłby oczekiwać. W porządku, sama zdawała sobie sprawę z tego, że być może powinna postępować inaczej, a decyzje, które podejmowała, ją samą sprawiały w konsternację, ale zdecydowanie nie zamierzała się nad tym zastanawiać. Zabrnęła zdecydowanie zbyt daleko, by nagle zacząć się wahać, a jeśli miała prędzej czy później zacząć żałować swoich decyzji... Cóż, trudno. W końcu nie po raz pierwszy robiła coś bez zastanowienia, więc już dawno powinna była przywyknąć do takiego stanu rzeczy.

Straciła poczucie czasu, ale jedno wydawało się oczywiste – zanim mogłaby jednak dotrzeć do domu, mama najpewniej już dawno miała wpaść w panikę. Na samą myśl o tym zaczynała czuć się źle, ale i o tym starała się nie myśleć, w zamian modląc się w duchu o to, żeby rodzina nie zaczęła jej szukać. Nie była telepatką, a już na pewno nie była w stanie ukryć swoich śladów; w zasadzie nawet do głowy nie przyszło jej, żeby próbować, choć to mogło w każdej chwili skończyć się prawdziwą katastrofą. Dopiero zaczynała dostrzegać, jak wielu kwestii tak naprawdę nie przemyślała i nawet nie wzięła pod uwagę, co bynajmniej nie poprawiała jej nastroju. Czuła, że stąpa po cienkim lodzie, na dodatek nie będąc w stanie samej sobie jednoznacznie wytłumaczyć, dlaczego w ogóle zdecydowała się podjąć tak wielkie ryzyko. Bo on był tego wart? Takie wyjaśnienie nie miało sensu, przynajmniej dla niej, skoro niejako pomagała komuś, kto prawie przyznał się do tego, że powinien być jej wrogiem.

Nie miała pojęcia, co tak naprawdę powinna myśleć o jego naturze, ale przynajmniej tymczasowo nie była w stanie przyjąć do wiadomości tego, że tak po prostu mógłby być zły albo niebezpieczny. Cholernie dumny i denerwujący na pewno, ale w tych kwestiach wydawał się niczym nie różnić od niej samej, choć i z takiego stanu rzeczy nie była zadowolona. W takich sytuacjach zwykle miała pełną kontrolę nad sytuacją; to ona dyktowała warunki, którym mężczyźni niemal z przyjemnością się poddawali, byleby tylko mieć szansę, żeby móc zatrzymać ją przy sobie. Z nim było inaczej i ten stan rzeczy niezmiennie doprowadzał do szaleństwa, w jakiś pokrętny sposób doprowadzając do tego, że z jeszcze większym uporem i zaangażowaniem brnęła w relację, która po prostu nie mogła być dobra. To ją dezorientowała, a Elena czuła się tak, jakby przez cały ten błądziła we mgle – na oślep stąpała przed siebie, nie zastanawiając się nad tym, czy gdzieś tam nie czeka jakaś przeszkoda na którą przypadkiem wpadnie. Próbowała badać teren, ale i to nie było proste, jej zaś nie pozostało nic innego, jak zdać się ja szczęście i liczyć na to, że wszystko jakoś się ułoży.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum