Czterdzieści cztery

30 3 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

Decyzję podjęła nagle, chociaż sama nie była pewna kiedy i jakim cudem. Wiedziała już przed nadejściem poranka, kiedy zaś przyszedł moment, żeby zaczęła szykować się do szkoły, błyskawicznie zebrała rzeczy i wypadła z domu, udając, że nie dostrzega zaciekawionych spojrzeń bliskich. Napięta atmosfera wciąż była wyczuwalna, chociaż nie tak, jak dzień wcześniej, ale zdawała sobie sprawę z tego, że to dzięki umiejętności aktorskie jej bliskich. Mimo wszystko zawsze potrafiło ukrywać emocje, a po wyjaśnieniach, których udzielili jej dzień wcześniej, mogła spodziewać się tego, że będą starało się udawać, że wcale nie jest aż tak źle.

Na zewnątrz było chłodno, ale nie zwróciła na to uwagi. W duchu czuła ulgę, że Esme nie próbowała jej zatrzymywać albo wysyłać za nią Aldero albo – co byłoby jeszcze gorsze – Damiena, a przynajmniej miała nadzieję, że mama się na to nie zdecyduje. Dla pewności początkowo w istocie ruszyła w stronę miasta, zmieniają decyzje w dosłownie ostatnim momencie. I tak nie byłaby w stanie ot tak usiedzieć na zajęciach w szkole, a tym bardziej przełożyć swoje plany na późniejszy termin. Musiała to zrobi natychmiast, nawet jeśli impulsywne działanie nigdy nieprawidziło do czegoś dobrego.

Wciąż czuła gniew i to właśnie jego uczepiła się całą sobą, wręcz pielęgnując w sobie to uczucie, zupełnie jakby to właśnie ono było źródłem jej siły. W ten sposób łatwiej było jej tłumić strach i tę cząstkę siebie, która wciąż się wahała, próbując podsuwać jej myśli, które na wszystkie sposoby próbowały zanegować to, czego dowiedziała się dzień wcześniej. „Niemożliwe!" – krzyczało wszystko w niej, chociaż przecież wiedziała, a i sam Rafael dawał jej to do zrozumienia od chwili, w której po raz pierwszy się do niego zbliżyła. W tamtej chwili powinna przestać się o niego troszczyć i bez chociażby chwili wahania powiedzieć wszystkim o tym, że doskonale wie, gdzie znajduje się demon i że najpewniej jest o wiele zbyt ciężko ranny, by mógł walczyć, a jednak nie zrobiła tego, w pierwszej kolejności zamierzając z nim porozmawiać – o ile oczywiście mordercze zapędy nadawały się na wstęp do jakiejkolwiek dyskusji.

Jak on mógł? Nie rozumiała tego, tak jak i wielu innych rzeczy, które próbowali objaśnić jej bliscy. Nie chodziło o przeszłość, Isobel i samo istnienie demonów, bo motywy Pierwotnej wydawały się aż nazbyt oczywiste. Problem pojawiał się dopiero w chwili, w której próbowała połączyć wszystko w całość i wytłumaczyć samej sobie, co takiego demony po tych wszystkich latach robiły w Seattle, na dodatek decydując się zaatakować jej dom. Co takiego podkusiło ją, kiedy zdecydowała się uratować któregokolwiek z nich? Nie rozumiała samej sobie, własnych uczuć, a już na pewno tego, dlaczego najsilniejsza ze skrzydlatych istot odważyła się posunąć aż do próby zabicia Esme. Wciąż nie docierał do niej, że Rafa mógłby zaatakować jej mamę – a po wszystkim spokojnie patrzeć jej w oczy i uśmiechać się, i to nawet w najbardziej ironiczny sposób. Powtarzał jej, że jest niebezpieczny, a ona zdecydowanie nie powinna mu pomagać – że nikt tego nie robił, bo on i jemu podobni nie zasłużyli sobie na takie zachowanie – ale chociaż słuchała jego wyjaśnień, najzwyczajniej w świecie puszczała je mimo uszu. Zrobiła z siebie idiotkę i to większą niż wcześniej mogłaby przypuszczać, a on...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now