Sto sześćdziesiąt osiem

23 4 0
                                    

Rafael

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rafael

Elena skoczyła na niego z ostrzegawczym, przeciągłym warknięciem. Ruchy miała lekkie i pełne gracji, poza tym musiał przyznać, że wyglądało to tak, jakby starannie zastanawiała się nad każdym kolejnym krokiem i gestem. To była miła odmiana, skoro dotychczas reagowała trochę jak dziecko, skupiając się przede wszystkim na bezsensownej próbie rzucania mu się do gardła. W takich momentach widział w jej postępowaniu całkowity brak logiki i pomyślunku, tym bardziej, że przez większość czasu pozwalała mu się uczyć tylko dlatego, że to na niej wymuszał. W efekcie jakiekolwiek oznaki współpracy były mu na rękę, choć naturalnie nie zamierzał przyznać się jej do tego, że w choć niewielkim stopniu doceniał jej wysiłki.

Westchnął i jakby od niechcenia pochwycił dziewczynę za ramiona. Nie musiał długo zastanawiać się nad tym, jak i kiedy unikać jej ataków, bo przynajmniej pod tym względem była bardzo przewidywalna. Elena miała to do siebie, że niecierpliwiła się ot tak, co zaczynało być widoczne zwłaszcza wtedy, gdy we znaki dawało jej się zmęczenie. Czasami dziwnie było mu obserwować zdyszaną, spoconą i wyraźnie zniecierpliwioną Cullenównę, która na wszystkie możliwe sposoby próbowała nie tyle go zranić, co przynajmniej dosięgnąć. Oczywiście nie brał pod uwagę tego, że mogłoby to być możliwe, o ile sam nie zdecydowałby zlitować się nad nią na tyle, by przynajmniej na ułamek sekundy osiągnęła przewagę – tylko względną i tymczasową, ale jednak.

Przez twarz dziewczyny przemknął cień, a jej śliczna twarz wykrzywiła się nieznacznie, zresztą tak jak i zwykle, kiedy uświadamiała sobie, że wpadła w kłopoty. Było w tym coś, co niezmiennie go bawiło, być może dlatego, że dopiero wściekła i rzucająca się na wszystkie strony Elena pokazywała, co tak naprawdę potrafi. Nie uważał, żeby było aż tak źle, jak przez większość czasu dawał jej do zrozumienia, chociaż sama zainteresowana niekoniecznie musiała o tym wiedzieć. O tym, że coraz częściej dostrzegał w niej potencjał i to, że była na dobrej drodze, by nauczyć się całkiem nieźle walczyć również.

Blondynka syknęła ostrzegawczo, po czym spróbowała wyszarpnąć się z jego uścisku. Skrzywiła się, kiedy jej starania nie przyniosły skutku, po czym raz jeszcze odchyliła ciało do tyłu, by w następnej sekundzie gwałtownie przenieść ciężar w przód. Nie miał pojęcia, co takiego chciała w ten sposób osiągnąć, ale ostatecznie straciła równowagę, nie upadając tylko dlatego, że z impetem wpadła mu w ramiona. Jej gardło znalazło się niebezpiecznie blisko jego ust, a on wyraźnie poczuł jej pulsującą tętnicę i krążącą w przyspieszonym tempie krew.

– Cóż... – mruknął, a dziewczyna zadrżała niekontrolowane w odpowiedzi na oddech, muskający jej skórę na szyi; w tamtej chwili z powodzeniem mógłby rozerwać jej gardło, nic jednak nie wskazywało na to, by ta była tą perspektywą zaniepokojona.

– Nienawidzę cię – oznajmiła słodko, co jedynie go rozbawiło, bo słyszał podobne wyznania niemalże regularnie.

– Nie ty jedyna – stwierdził i chciał dodać coś jeszcze, ale w ostatniej chwili się powstrzymał, kiedy jej jasne loki musnęły jego policzek.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now