Sto osiemdziesiąt dziewięć

20 4 0
                                    

Claire

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

Claire

Poczuła ulgę, kiedy znalazła się poza zatłoczonym salonem. Chociaż miała wątpliwości co do tego, co powiedział jej Brian, z braku lepszych pomysłów zdecydowała się sprawdzić to, co jej zasugerował. Po części musiała zresztą ochłonąć, wciąż nie wierząc w to, że mogłaby pozwolić wyciągnąć się na scenę, to jednak wydawało się niczym w porównaniu z tym, co zaśpiewała. Wciąż miała dreszcze na wspomnienie słów piosenki, która tak nagle przyszły jej do głowy, te jednak zeszły gdzieś na dalszy plan, wyparte przez nadmiar innych bodźców.

Nie miała pojęcia, czego powinna spodziewać po szkolnych znajomych swojego kuzynostwa, ci jednak wydawali się wciąż podekscytowani zarówno problemem ze światłem, jak i występem. Była w niejakim szoku, kiedy jeszcze przed dotarciem do schodów kilka osób pozdrowiło ją, czy to gestem, czy to znów słownie, musiała jednak przyznać, że to okazało się zaskakująco miłe. W efekcie udało jej się uśmiechać, choć ścisk zaczynał sprawiać, że czuła się jak w potrzasku, momentami mając wręcz wrażenie, że nie ma czym oddychać. Sądziła, że to samo minie, kiedy znajdzie się poza zatłoczonym salonem, wrażenie jednak pozostało, kiedy już weszła na przyjemnie opustoszałe piętro.

Claire zawahała się, po czym z wolna rozejrzała dookoła. Korytarz wyglądał równie normalnie, co i każdy inny, a ona pomimo ciemności była w stanie dostrzec zarys kilku par drzwi. Słyszała ogólne zamieszanie, które panowało na dole, dźwięk jednak wydawał się dziwnie przytłumiony i jakby odległy, przez co nie była w stanie się na nim skoncentrować. W zasadzie nawet nie próbowała, nie chcąc zastanawiać się nad sensem urywków rozmów, a tym bardziej tym, co niektóre dzieciaki robiły za zamkniętymi drzwiami albo w tych najbardziej zaciemnionych kątach.

Nerwowo przygryzła dolną wargę, po czym raz jeszcze rozejrzała się dookoła, próbując wychwycić zapach któregokolwiek z kuzynów albo Shannon. Podświadomie czuła, że nie będzie do tego zdolna, zbytnio oszołomiona mieszanką zapachu krwi dziesiątek ludzkich nastolatków, co bynajmniej nie poprawiło jej nastroju. Skrzywiła się, po czym nerwowo przeczesała palcami ciemne włosy, przez dłuższą chwilę będąc w stanie koncentrować się wyłącznie na oddychaniu. Już wcześniej czuła się wytrącona z równowagi tym, co zrobiła, sądziła jednak, że z czasem to uczucie zacznie ustępować. Być może tak było, szybko jednak uprzytomniła sobie, że nadal nie czuje się najlepiej, choć początkowo nie potrafiła sprecyzować na czym polegała ta różnica. Dopiero kiedy po próbie ruszenia się z miejsca i zrobienia kroku naprzód zatoczyła się na ścianę, zrozumiała, że coś było nie tak i to zaskoczyło ją bardziej niż cokolwiek innego.

O bogini..., pomyślała mimochodem, nie kryjąc zaskoczenia. Było jej duszno, jednak w żaden sposób nie potrafiła znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy. Nie przypominała sobie, kiedy ostatnim razem coś podobnego miało miejsce, ale podejrzewała, że na krótko po ataku wilkołaków, kiedy ledwo była w stanie gdziekolwiek się ruszyć, zbyt osłabiona, by zdobyć się na jakikolwiek wysiłek. To było sensowne, bo wtedy miała dość powodów do tego, żeby odczuwać jakiekolwiek chorobowe oznaki, jednak w obecnej sytuacji... Nerwy? Jakim cudem, skoro już nie występowała? Być może mogła uznać to za jakąś spóźnioną reakcję organizmu albo na stres, albo na... nietypowe słowa, które zaśpiewała, jednak i to wydawało jej się pozbawione głębszego sensu. Fakt, że coraz bardziej kręciło jej się w głowie, jedynie pogarszał sytuację, sprawiając, że sama już nie była pewna, co takiego powinna zrobić.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant