Elena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Elena
Miriam nie od razu odpowiedziała na jakikolwiek wybuch gniewu z jej strony. W pierwszym odruchu uniosła brwi, jakby nie dowierzając temu, że ktokolwiek mógłby tak zareagować na jej obecność. To jeszcze bardziej wytrąciło z równowagi Elenę, która warknęła gniewnie, po czym – niewiele myśląc, o ile w tamtej chwili w ogóle można było mówić o chociażby chwili zastanowienia – zamachnęła się, niemal całkowicie pewna tego, że uda jej się z całej siły uderzyć demonicę w twarz.
Nie wyszło.
Nie zauważyła nawet najdelikatniejszego ruchu, a jednam Mira jakimś cudem zdołała się przemieścić. Odskoczyła nagle, trochę tak, jakby nagle się dematerializowała, żeby w ułamek sekundy później pojawić się w zupełnie innym miejscu. Już samo to wystarczyło, żeby wytrącić Elenę z równowagi, jednak prawdziwy szok przeżyła dopiero w chwili, w której nieśmiertelna zacisnęła szczupłe palce na jej nadgarstku – i to z siłą imadła, chyba jedynie cudem nie gruchocąc jej kości. Przez adrenalinę nie od razu poczuła ból, ale w chwili, w której Miriam zdecydowanym ruchem przyciągnęła ją do siebie, szybkim ruchem wykręcając jej rękę na plecy, w pełni dotarło do niej, że jeśli natychmiast czegoś nie zrobić, skutki będą opłakane.
– Miriam! – rzucił poirytowanym tonem Rafael, zwracając się do siostry w taki sposób, jakby ta postępowała w wyjątkowo irytujący, ale absolutnie nieszkodliwy sposób.
Demonica zacisnęła usta, po czym przeniosła wzrok na stojącego kawałek dalej Rafę. Ciemne oczy zwęziły się, zdradzając ledwo hamowany gniew. Nie była w tym tak dobra, jak jej brat, a może to ostatnie dni pozwoliły Elenie nauczyć się zwracać uwagę na pozornie nic nieznaczące szczegóły. Zwłaszcza w obliczu zagrożenia zmysły wyostrzały się, niemal boleśnie reagując na kolejne bodźce, co samo w sobie wystarczało, żeby przyprawić o zawroty głowy.
Przez kilka następnych sekund nie działo się nic, aż zaczęła podejrzewać, że Miriam zdecydowanie nie zamierzała brata posłuchać. Trwały w bezruchu, a jej przeciwniczka wydawała się coś dokładnie analizować – być może to, czy dla zasady jednak nie powinna złamać jej ręki. Było coś przenikliwego w jej spojrzeniu, uwagę zaś koncentrowała na Rafaelu, jakby to w jego postawie i słowach doszukiwała się czegoś innego – na swój sposób nowego, co skutecznie dawało jej do myślenia. Nie uśmiechała się, wciąż rozeźlona, niemniej jej oczy zabłysły, by prawie natychmiast pociemnieć, na powrót stając się zimne i obojętne.
Zaraz po tym najzwyczajniej w świecie poluzowała uścisk, niezbyt delikatnie odpychając Elenę od siebie. Z wrażenia aż poleciała przed siebie, w ostatniej chwili chwytając równowagę. Energicznie zamachała rękami, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, że musiało to wyglądać idiotycznie. Coraz bardziej poirytowana i zażenowana zarazem, spróbowała się wyprostować, po czym na powrót przybrała bojową pozycję, próbując zwalczyć chęć, żeby ponownie rzucić się demonicy do gardła.