Cztery

34 4 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

Gorący strumień wody miał w sobie coś kojącego. Lekko odchyliła głowę, pozwalając, by ciepło musnęło jej policzki i stopniowo rozeszło się po całym ciele. Prysznic nie był szczytem jej marzeń, ale nie miała cierpliwości do całego rytuału, jakim było przygotowanie wanny z wypełnionej pianą i wonnymi olejkami wodą. Podejrzewała zresztą, że nie będzie mogła długo cieszyć się samotnością i to nie tylko dlatego, że zdążyła pochwycić zaciekawione spojrzenie Aldero, ledwo tylko wpadła z deszczu do domu – zła, przemoczona i ogarnięta pragnieniem, by zawrócić i poszukać sobie kogoś, kto mógłby posłużyć jej do tego, żeby mogła się wyżyć.

Odgarnęła wilgotne włosy na plecy, próbując rozczesać je palcami, by uniknąć uciążliwych kołtunów. Uwielbiała swoje długie do pasa, lśniące loki, zresztą nie jako jedyna, bo nie raz miała okazję przekonać się, że to właśnie na jej urodę i włosy w pierwszej kolejności zwracali uwagę mężczyźni. Brian chociażby miał nieznośny zwyczaj wplatania jej palców we włosy – z tym, że zamiast robić to delikatnie i z wyczuciem, zachowywał się tak, jakby było mu wszystko jedno, czy przypadkiem złocisty kosmyk nie zostanie mu w dłoni. Niezmiennie doprowadzał ją tym do szału, a teraz mogła myśleć o tym w tym bardziej swobodny sposób, skoro wszelakie powody do tego, żeby próbować znaleźć dla chłopaka usprawiedliwienie, ostatecznie przestały mieć rację bytu.

– Eleno Cullen, ja ciebie proszę! – doszedł ją gdzieś zza drzwi przytłumiony przez szum wody głos Alice.

Wywróciła oczami, ledwo powstrzymując się przed rzuceniem jakiejś kąśliwej uwagi na temat tego, że jako wróżka, mogła wcześniej przewidzieć, że pojawią się małe problemy z użytkowaniem łazienki. Wiedziała, że zarówno ona sama, jak i jej kuzynostwo i pobratymcy, byli dla Alice prawdziwym utrapieniem, bo Chochlica najzwyczajniej w świecie nie była w stanie zauważyć ich w swoich wizjach, ale nie dbała o to. Co mogła poradzić na to, że jej siostra mogła cieszyć się wybrakowaną wersją daru, po stokroć mniej praktyczną od tej, którym dysponowała Isabeau? Z kolei jeśli chodziło o nią... Och, czy w tym domu naprawdę nie dało się wyprosić nawet pięciu minut samotności? Zwłaszcza po rozmowie z Damienem nie miała ochoty na jakiekolwiek kolejne dyskusje, tym bardziej, że Alice potrafiła być na dłuższą metę bardzo męcząca.

Nie odpowiedziała od razu, w pierwszej kolejności z przesadną wręcz dokładnością spłukując włosy. Dopiero po parunastu następnych minutach i kilku kolejnych ponagleniach siostry, doprowadziła się do porządku na tyle, by móc otworzyć drzwi. Zaplotła ramiona na piersiach, bardziej stanowczo okrywając się puszystym, krwistoczerwonym szlafrokiem i odrzuciwszy na plecy wciąż wilgotne włosy, oparła się o framugę i spojrzała na zniecierpliwioną wampirzycę w co najmniej wyzywający sposób.

– Co? – nie tyle powiedziała, co niemal warknęła.

Alice zmrużyła lekko złociste tęczówki, ale już na pierwszy rzut oka widać było, że miała znakomity nastrój. Czarne krótkie włosy wydawały się jeszcze bardziej nastroszone niż zwykle, zresztą z jej twarzy nawet na moment nie znikał olśniewający, sympatyczny uśmiech.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now