Sto dwadzieścia cztery

21 3 0
                                    

Isabeau

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Isabeau

Bezwiednie cofnęła się o krok. Z wrażenia aż zachwiała się na nogach, mając wrażenie, że wszystko wokół niebezpiecznie wiruje, gotowe w każdej chwili rozpaść się na kawałeczki. Otworzyła i zaraz zamknęła usta, niezdolna do wydania z siebie najmniejszego dźwięku, nie wspominając o przyjęciu do świadomości tego, co działo się na jej oczach. Patrzyła i nie wierzyła, a może po prostu nie chciała zaakceptować tego, że zmysły wcale jej nie zwodziły, tym bardziej, że to, co widziała, było...

Zacisnęła obie dłonie w pięści, tak mocno, że aż poczuła ból, chociaż nie miała pewności, czy to efekt wbitych w skórę paznokci, czy może kości zaczęły protestować przed taką siłą uścisku. Oddech jej przyspieszył, nagle dziwnie urywany i płytki, zupełnie jakby w każdej chwili mogła zacząć się dusić. Po całym jej ciele rozeszła sis fala gorąca, uczucie to jednak w niczym nie przypominało krążącej po organizmie mocy albo po prostu gniewu. To było coś innego, czego nie potrafiła w żaden sensowny sposób opisać ani zidentyfikować, to jednak wydawało się w tamtej chwili najmniej istotne. Ważne pozostawało tylko i wyłącznie to, co działo się na jej oczach, a co w żadnym wypadku nie powinno mieć miejsca.

Dimitr trzymał Claudię na kolanach, obejmując ją i pozwalając na to, żeby kobieta wpiła wargi w jego usta. Zamknął oczy, wydając się napawać pieszczotą i nie mieć absolutnie nic przeciwko temu, że wampirzyca siedziała na nim okrakiem. Isabeau nawet nie chciała się zastanawiać nad tym, co to mogło oznaczać i co ta dwójka planowała zrobić w następnej kolejności, najwyraźniej świetnie bawiąc się w swoim towarzystwie. To, co widziała, już i tak wystarczyło, żeby jak na zawołanie zrobiło jej się niedobrze; gdyby przyszła chociaż kilka minut później...

Poruszając się trochę tak, jakby była w transie, zrobiła kolejny krok w tył. Zauważyła, że Claudia drgnęła, nagle prostując się i odrzucając kasztanowe włosy na plecy i to wystarczyło, żeby do Beau dotarło, że nieśmiertelna najpewniej doskonale zdawała sobie sprawę z jej obecności. To okazało się gorsze i bardziej upokarzające niż policzek albo kolejny kawałek drewna w sercu – przekaz był prosty, a satysfakcji wampirzyca tak oczywista i wszechobecna, że aż zawirowało jej w głowie.

W pierwszym odruchu zapragnęła wpaść do środka i to przerwać. Chciała krzyczeć, ciskać się na wszystkie strony, po wszystkim zrównać to przeklęte miejsce z ziemią, tak, żeby raz na zawsze pogrzebało ich oboje. Zabicie wampira takiego jak Claudia nie było aż takie proste, ale spoglądając na kobietę w tamtej chwili, Beau czuła tak silną nienawiść, że była gotowa przysiąc, że to wystarczy, żeby ta suka przy pierwszej okazji doznała samozapłonu. Pragnęła uświadomić Dimitra o swojej obecności, obserwować, jak będzie się przed nią kajać, a po wszystkim roześmiać mu się w twarz, by raz na zawsze zrozumiał, że wybaczenia nie będzie. Kto wie, może nawet go nie chciał, mając u swojego boku tę, która skradła jego serce jako pierwsza, na długo przed jego przyjęciem do Miasta Nocy. Posiadało się, że stara miłość nie rdzewieje, a kiedy w grę wchodziły wampiry, uczucia potrafiły być jaszcze bardziej trwałe i... w wielu przypadkach zgubne.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz