Sto dwadzieścia osiem

23 3 0
                                    

Layla

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Layla

Rufus spiął się, wyraźnie poirytowany. Sama nie poczuła się dobrze z tym, że ktokolwiek mógłby im przerwać i to nawet pomimo tego, że Pavarotti zawsze mieli zaskakujący wręcz talent do wytrącania innych z równowagi. Wciąż oddychała szybciej niż zazwyczaj, w milczeniu spoglądając na męża, to znów na stającego kawałek dalej wampira, usiłując przekonać samą siebie, że zabicie Lucasa w afekcie to nie najlepszy pomysł. Już samo to, że pokusili się o kilka odważniejszych ruchów właśnie w przedpokoju i to po tym, co spotkało Beau, takie nie było, ale z drugiej strony...

– A jak ci się wydaje? – obruszył się Rufus, nawet nie próbując kryć irytacji, jednak jego ton wydawał się nie robić na Pavarottim najmniejszego nawet wrażenia.

– Nieważne – stwierdził Lucas obojętnym tonem. – Co jest z Isabeau? – zapytał, a jego spojrzenie powędrowało w stronę Layli, jakby podejrzewał, że ma większe szanse porozumieć się z nią, aniżeli podenerwowanym naukowcem.

Ledwo powstrzymała się przed jęknięcie, tym bardziej, że dopiero co słyszała podobne pytanie z od Gabriela. Co prawda w przypadku chłopaka sprawa była inna, a jej bliźniak w naturalny sposób odchodził od zmysłów, zamartwiając się o młodszą siostrę. Z Lucasem było inaczej, a patrząc na niego, wampirzyca z zaskoczeniem przekonała się, że wydawał się przede wszystkim przygnębiony sytuacją.

– Nie jestem pewna, ale nie wygląda mi to dobrze – przyznała, lekko przekrzywiając głowę, żeby przyjrzeć mu się pod innym kątem. – Dzięki, że nie rzuciłeś mi się do gardła.

Lucas parsknął śmiechem, ale było w tym coś wymuszonego, co zupełnie do niego nie pasowało. Pavarotti mieli to do siebie, że zwykle dopisywał im humor, co – zależnie od sytuacji – albo sprawiało, że wszyscy czuli się przy nich dobrze, albo wręcz doprowadzało do szaleństwa, zwłaszcza kiedy w grę wchodziły naprawdę poważne komplikacje. Widok przygnębionego, nienaturalnie wręcz spokojnego Lucasa wydawał się jej czymś równie nietypowym, co i słabość Beau; miała wrażenie, że świat wokół niej oszalał, a postawa wampira jedynie utwierdziła ją w przekonaniu, że coś jest na rzeczy.

– Hej, nie jestem samobójcą – zauważył przytomnie wampir, potrząsając z niedowierzaniem głową. – To po pierwsze. A tak poważniej rzecz ujmując, to Claudii chyba pomylił się zakres kompetencji. Zresztą nawet gdyby rozkaz padł z ust Dimitra, nie wyobrażam sobie, żebym...

– Dzięki – przerwała mu, widząc, że zaczynał coraz bardziej plątać się w tym, co miał jej do powiedzenia.

Krótko skinął głową.

– Co nie zmienia faktu, że możesz mieć problemy – powiedział i zawahał się na moment. – W jednym Claudia miała rację: to nie ma znaczenia, kim dla Dimitra jesteś.

– Dla mnie nie ma znaczenia, kim jest Dimitr – wtrącił zniecierpliwionym tonem Rufus. – Możesz mu to przekazać, gdyby przyszło mu do głowy, żeby dręczyć moją żonę. I tak zawsze dość luźno podchodziłem do jego rozkazów – dodał, a Lucas wymownie uniósł brwi, nie kryjąc zaskoczenia.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now