Trzydzieści pięć

27 3 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

Spieszyła się, w pełni skoncentrowana na biegu i tym, co musiała zrobić. Gabinet ojca był pierwszym miejscem, o którym pomyślała, ale prawie natychmiast odrzuciła od siebie tę myśl. Jeśli to, co sugerował jej Rafael, miało jakikolwiek sens, nie istniała szansa na to, żeby mogła tak po prostu wejść do domu bez zbędnych pytań. Co więcej, jakoś nie wyobrażała sobie, że mogłaby niezauważenie wynieść z gabinetu cokolwiek, nie wspominając o wyostrzonych zmysłach bliskich, które skutecznie uniemożliwiłyby jej niezauważone dostanie się do domu. Musiała wymyślić coś innego, najlepiej takiego, by później nie musiała nikomu się tłumaczyć, ale to wcale nie było aż takie proste, jak mogłaby oczekiwać.

Gratuluję. Jak już się w to wplątałaś, to teraz myśl!, warknęła na siebie w duchu, próbując jakkolwiek wziąć się w garść. Łatwiej było mówić niż działać, tym bardziej, że w samej tylko obecności Rafaela czuła się w taki sposób, że nawet zebranie myśli zaczęło jawić się jej jako coś niemożliwego. Rozpraszał ją niezmiennie, wzbudzając w Elenie tak wiele skrajnych emocji, że ledwo była w stanie nad nimi zapanować. Wiedziała jedynie, że nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś podobnego i że nie była tak po prostu zignorować własnych uczuć, w pełni skoncentrowana na biegu, planowaniu i znalezieniu jakiegokolwiek sensownego rozwiązania.

Teoretycznie mogła spróbować wrócić do domu i poprosić o pomoc. Znała tatę na tyle dobrze, żeby wiedzieć, iż najpewniej nie byłby w stanie odmówić nikomu, aczkolwiek reakcja Rafy i tak dała jej do myślenia. Miała złe przeczucia i to samo w sobie powinno wystarczyć, żeby się zawahała, ale... przecież mu obiecała. Nigdy nie należała do osób niezawodnych i szczególnie słownych, ale tym razem sytuacja była inna, chociaż nie była pewna, czy to ma jakikolwiek sens. W gruncie rzeczy już nawet nie próbowała się nad tym zastanawiać, poddając się podszeptom intuicji i robiąc wszystko to, co w tamtej chwili wydawało jej się choć po części logiczne.

Skoro dom i medyczny asortyment taty odpadał, musiała sobie poradzić inaczej. Co prawda mogła spróbować zajrzeć do szpitala i stamtąd wziąć to, co mogłoby okazać się jej potrzebne, ale to wciąż byłoby zbyt wielkie ryzyko. Gdyby ktoś ją tam zauważył, chociażby przypadkowo, jak nic powiedziałby Carlisle'owi, a to zdecydowanie nie wchodziło w grę. Potrzebowała miejsca albo osoby, która pomogłaby jej bez zadawania zbędnych pytań, tym samym nie komplikując sprawy, a to znaczyło, że...

No jasne!

Poruszanie się z zawrotną prędkością nie sprawiało jej najmniejszych trudności, tym bardziej, że nie musiała obawiać się, że ktokolwiek ją zauważy. Instynktownie wymijała kolejne drzewa, w pełni zdając się na własne ciało, dzięki czemu nie musiała ryzykować zderzenia z którymkolwiek z drzew albo przeszkód. Choć poruszała się błyskawicznie, miała wrażenie, że i tak jest zbyt wolna, ale starała się o tym nie myśleć. Przez cały ten czas towarzyszyło jej dziwne uczucie tego, że coś niezmiennie ją pogania – jakiś cichy głosik w jej głowie, który raz po raz przypominał jej o tym, że w rzeczywistości ma mało czasu. Przez myśl przeszło jej, że popełniła błąd, zostawiając Rafaela samego w środku lasu, tym bardziej, że skoro sama była w stanie do niego dotrzeć, ktoś inny również mógłby być w stanie tego dokonać, ale prawie natychmiast odrzuciła od siebie tę możliwość. Musiał umieć się bronić; widziała to po jego zachowaniu, bo choć nie powiedział jej, ile tak naprawdę miał lat, podświadomie czuła, że nie należał do osób, które ot tak zamierzały pozwolić się zabić.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now