Sto czterdzieści dwa

19 4 0
                                    

Layla

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Layla

Z wrażenia aż zachłystnęła się powietrzem. Palący ból ją oszołomił, wytrącając z równowagi tym bardziej, że nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś podobnego – i to zwłaszcza ze swoimi zdolnościami kontrolowania ognia. Wzdrygnęła się niekontrolowanie, próbując jakkolwiek odciąć od źródła nieprzyjemnych doznań, ale to okazało się niemożliwe. Czuła wilgoć na skórze równie wyraźnie, co i drażniący zapach, który jak na zawołanie pozwolił jej przypomnieć sobie coś, czego doświadczyła wiek wcześniej.

Mieszanka benzyny i srebra – dokładnie taka sama jak ta, której użył Drake, kiedy zbuntował się przeciwko niej i nie chciał, żeby mogła się bronić. Wtedy ten drugi składnik wystarczył, żeby ograniczyć jej zdolności i uczynić całkowicie bezbronną, jednak tym razem domieszki niebezpiecznego dla istot takich jak ona kruszcu wystarczyły, by zadać ból.

Zacisnęła usta, po czym z pewnym wysiłkiem poderwała głowę, by móc spojrzeć przed siebie. Bała się poruszyć, nie chcąc ryzykować, że palenie stanie się jeszcze bardziej nieprzyjemne albo że... wydarzy się coś jeszcze bardziej nieprzyjemnego. Całą uwagę skupiała przede wszystkim na próbie kontrolowania płomieni, ogień bowiem narastał gdzieś w jej wnętrzu, gotowy w każdej chwili wydostać się na zewnątrz. Nie mogła na to pozwolić, aż nazbyt świadoma konsekwencji, które to mogłoby ze sobą nieść, a na które za żadne skarby nie miała zamiaru pozwolić. Spokojnie, spokojnie..., powtarzała w myślach niczym mantrę, jednak oszołomienie, ból i gniew tworzyły zbyt niebezpieczną mieszankę, by mogła ot tak je zignorować. Pragnęła w szale rzucić się przed siebie i rozszarpać gardło pierwszej osobie, którą uznałaby za winną tego całego szaleństwa, ale nie mogła się ruszyć; nie w obecnej sytuacji.

A potem zauważyła Lilianne i to wystarczyło, by wytrącić ją z równowagi. Dziewczyna stała kilka metrów dalej, zanosząc się niepohamowanym płaczem i raz po raz energicznie potrząsając głową. Była blada jak papier, przez co Layla tym wyraźniej zauważyła krew w kąciku jej ust. Jasne włosy miała posklejane od osoki i choć przynajmniej na pierwszy rzut oka wydawała się cała, wampirzycy oczywistym wydało się, że to wyłącznie pozory – w końcu istoty takie jak ona czy Lilly regenerowały ot tak. Dopiero po chwili zauważyła na nadgarstku przerażonej blondynki srebrzącą się bransoletkę, nie pozwalającą zagoić się głębokiej, poczerniałej na jej ręce... A tym bardziej się teleportować czy użyć mocy, co zresztą wyjaśniało, dlaczego wampirzyca była w stanie co najwyżej bezmyślnie tkwić w miejscu.

– Przepraszam... Dobra bogini, przepraszam! – wyszeptała rozgorączkowanym tonem Lilianne, kołysząc się w przód i w tył, i sprawiając wrażenie kogoś, kto jedynie cudem był w stanie utrzymać się na nogach. – Przestańcie! W tej chwili prze...

Mówiła coś jeszcze, ale Layla nie była w stanie skoncentrować się na jej słowach. W zamian spróbowała się podnieść, podświadomie czując, że powinna uciekać, to jednak okazało się niemożliwe – i to nie tylko dlatego, że ból skutecznie utrudniał jej poruszanie. Zdążyła zaledwie wesprzeć się na rękach i chwiejnie stanąć na nogi, kiedy nagłe uderzenie po raz kolejny wytrąciło ją z równowagi, w całkowicie pozbawiony delikatności sposób podrywając do góry. Już w następnej sekundzie z siłą uderzyła plecami o drzewo, ogłuszona ciosem i przeszywającym trzaskiem, który z równym powodzeniem mógł być dźwiękiem pękającego drewna, jak i... kości.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now