Trzydzieści

33 3 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Spięłam się, chociaż za wszelką cenę usiłowałam przekonać samą siebie, że wszystko będzie w porządku. Kątek oka zauważyłam, że Gabriel wywraca oczami, ale mimo tego, że sprawiał wrażenie rozluźnionego, mimo wszystko wyprostował się, uważnie wpatrując w Alice. Trudno było mi jednoznacznie określić targające nim emocje, ale trudno było mówić o jakiejkolwiek formie entuzjazmu, co zresztą wcale mnie nie zdziwiło, chociaż wcale nie obraziłabym się, gdyby choć trochę przejął się tym, jakie komplikacje mogły wiązać się z wizytą Włochów.

Alice nie musiała podnosić głosu, żeby skutecznie zaniepokoić wszystkich w domu. Wampirze zmysły miały swoje plusy, dzięki czemu nie tylko ja wyczułam, że ktoś obcy kręci się w pobliżu domu. Jak na zawołanie w salonie pojawili się moi bliscy, a Emmett i Jasper bez większego żalu porzucili oglądanie meczu. Kiedy spojrzałam na tego pierwszego, zauważyłam, że był w wyjątkowo dobrym nastroju i omal nie wywróciłam oczami, bo chyba nigdy nie miałam zrozumieć jego zapędów do tego, żeby wchodzić w jakiekolwiek konflikty. Chyba jedynie podczas konfliktu z Isobel tak naprawdę widziałam wujka, który przejmował się tym, co działo się wokół nas, jednak lata spokoju skutecznie pozwoliły mu zapomnieć o wcześniejszych komplikacjach.

– Chodźmy się rozejrzeć – zasugerował braciom tata, ledwo tylko pojawił się w salonie. Obejmował Bellę, a po skupionym wyrazie twarzy mamy poznałam, że koncentrowała się na tym, żeby zrobić jak najlepszy użytek ze swojej tarczy, rozglądając ją na nas wszystkich. To sprawiło, że poczułam się spokojniejsza, ale i tak wolałam upewnić się, czy sama odpowiednio chroniłam swój umysły, by nie ryzykować, że coś jednak mogłoby pójść nie tak. – Zostańcie tutaj, w porządku?

Żadne z nas nie zaprotestowało, choć w pokoju i tak dało się wyczuć napięcie. Mimowolnie wstałam, nie będąc w stanie znieść bezruchu i chyba już z przyzwyczajenia woląc mieć większe pole manewru, gdyby jednak doszło do jakiejkolwiek formy walki. Alessia została na swoim miejscu, ograniczając się do obserwacji, zresztą tak jak i Gabriel, który zmaterializował się przy nas, uspokajającym gestem kładąc mi dłoń na ramieniu. Nie byłam w stanie zapomnieć, że przez całą naszą wizytę w Volterze wyraźnie działał wszystkim wokół na nerwy, wzbudzając niepokój w Aro, którego wyraźnie intrygowały zdolności mojego męża. To mogło skończyć się źle, zwłaszcza po wszystkim, co zaszło podczas balu pięciuset, jeśli zaś dodać do tego to, że Layla pewien okres swojego życia spędziła w straży przybocznej, naprawdę zaczynałam martwić się o to, jak chłopak mógłby zareagować na obecność któregokolwiek z prezentujących Volturi wampirów.

Odprowadziłam tatę i wujków wzrokiem, skupiając się przede wszystkim na oddychaniu i próbach uspokojenia się. Moje spojrzenie raz po raz uciekało w stronę schodów, choć usiłowałam przekonać samą siebie, że Jocelyne śpi i jest bezpieczna na górze. Gdybym tylko zauważyła, że mojej córce albo któremukolwiek z bliskich coś zagraża, najpewniej sama posunęłabym się do mordu, gdyby zaszła taka potrzeba. Gabriel sam stwierdził, że jestem dość silna, żeby się obronić – już nie byłam tym wystraszonym dzieckiem, jak jeszcze czternaście lat temu, patrząc na sprawy z mojej perspektywy – ale i tak wolałam dmuchać na zimne, tym bardziej, że miałam dość powodów, żeby obawiać się wampirów, które w przeszłości pragnęły wymordować mnie i moją rodzinę.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now