Sto pięćdziesiąt osiem

18 4 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

– Że co proszę?

Zmierzyła Rafaela wzrokiem, co najmniej skonsternowana jego zachowaniem. To, że mógłby ją przytrzymywać, szarpać albo zachowywać się w dość... nieprzewidywalny sposób, ale zazwyczaj dochodziło do tego, kiedy dała mu jakiś konkretny powód. Zwłaszcza na początku znajomości wyglądał na chętnego rzucić jej się do gardła pod każdym z możliwych pretekstów, czym zwykle skutecznie wprawiał ją w konsternacje. Nie sądziła, żeby ta jedna kwestia uległa zmianie, nawet jeśli w ostatnim czasie Rafa groził ją śmiercią z mniejszą częstotliwością niż na początku. Podejrzewała raczej, że oboje przywykli do swoich zachowań na tyle, żeby powstrzymywać się przed irytowaniem drugiego, o ile akurat nie próbowali się wzajemnie drażnić.

Tym razem nie miała okazji zrobić niczego, co mogłoby go zdenerwować – przynajmniej teoretycznie. W efekcie tym bardziej czuła się oszołomiona tym, że wciąż trzymał ją za ramiona, nie zamierzając rozluźnić uścisku w nawet najmniejszym stopniu. Jego spojrzenie wydawało się przenikać ją na wskroś, tak intensywne, że z wrażenia aż zawirowało jej w głowie. Czuła na sobie jego intensywne spojrzenie, dodatkowo oszałamiające tym, czego doszukała się w jego oczach. Nie miała wątpliwości co do tego, że jej przypuszczenia były słuszne, nawet jeśli wydawały się czymś całkowicie niedorzecznym.

– Zapytałem się o coś – przypomniał jej niecierpliwie Rafael. – Mam być z tobą szczery? Wyglądasz jak panna lekkich obyczajów – zarzucił jej, a Elena prychnęła.

– Dziękuję ci bardzo, mistrzu taktu! – zadrwiła, potrząsając z niedowierzaniem głową. – Skoro już tak ładnie mnie oceniłeś, możesz mnie puścić. Mam zajęcia – oznajmiła, ale demon najwyraźniej nie miał takiego zamiaru.

– Nie rozumiesz, co do ciebie mówię, Eleno? Na wrota piekielne... – Urwał, a jego spojrzenie nie po raz pierwszy przesunęło się po jej szczupłej sylwetce, koncentrując zwłaszcza na płaskim brzuchu i odsłoniętych nogach. – Robisz to specjalnie?

Otworzyła i zaraz zamknęła usta, mają wrażenie, że mówił do niej w jakimś obcym języku. Powiedzieć, że była zdezorientowana, zdecydowanie nie oddałoby pełni tego, czego doświadczała. Nie miała pojęcia, co takiego chodziło Rafaelowi po głowie, ale zdecydowanie nie spoglądał na nią w typowy dla siebie sposób – jakkolwiek powinna rozumieć jego sposób odbierania rzeczywistości. Nie miała pewności jak najlepiej to opisać, ale zachowanie demona nie dawało jej spokoju, zwłaszcza odkąd jego postępowanie względem niej się zmieniło. Wciąż nie zawsze radził sobie z ludzkimi emocjami, uważając je jako coś, czego nie powinien doświadczać, co bynajmniej nie powstrzymywało go przed obsypywania jej ciała pocałunkami, wzajemnym dotykaniem i bliskością, która w innym wypadku zdecydowanie nie miałaby racji bytu.

Teraz stał przy niej, praktycznie trzymając ją w ramionach, chociaż zdecydowanie nie było to tym rodzajem uścisku, którego mogłaby się spodziewać. Gdyby się zapędził, najpewniej bez większego problemu byłby w stanie połamać jej obojczyki, tym bardziej, że w nerwach zwykle nie zastanawiał się nad czymś tak „błahym" jak kontrolowanie siły. Dopiero kiedy wyrwał jej się cichy, ostrzegawczy jęk, zapanował nad sobą na tyle, żeby poluzować uścisk, ale i to nie przyniosło efektu, którego mogłaby oczekiwać. Znowu trwała w uścisku mordercy, który w każdej chwili mógł jednak uznać, że zrobienie jej krzywdy nie będzie takim złym pomysłem, o ile tylko pozostawałaby przy życiu – w końcu tylko i wyłącznie tego tyczyły się rozkazy, które otrzymał.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now