Jedenaście

48 4 0
                                    

Lucas

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Lucas

Wystarczył mu jeden rzut oka na Claire, żeby zorientować się, że dziewczyna jest szczęśliwa – i to nawet pomimo tego, że chcąc nie chcąc znalazła się w sytuacji, która niekoniecznie musiała napawać ją entuzjazmem. Przez moment przypatrywał się jej w milczeniu, starając się robić to w jak najmniej ostentacyjny sposób, chociaż nie był pewien w jakim stopniu mu się to udawało. Widział delikatny, nieśmiały uśmiech, który błąkał się na jej twarzy, sprawiając, że wydawała mu się ładniejsza, jakby na co dzień i tak nie wprawiała go w zachwyt. Jasne, wszyscy nieśmiertelni byli niezwykle urodziwy, a już zwłaszcza kobiety, ale geny Licavolich miały to do siebie, że nie dał się nie rozróżnić poszczególnych członków rodu, nawet jeśli ci w naturalny sposób musieli się wiązać z partnerami spoza rodziny.

Miał wrażenie, że ostatnie lata i powrót Layli miały nader korzystny wpływ na Claire, zresztą tak jak i fakt, że w końcu mogła wyrwać się z podziemi... Pomijając oczywiście fakt, że laboratorium Rufusa tak czy inaczej mieściło się na dole, a Lucas i Matt czasami wręcz siłą wyciągali dziewczynę, próbując nakłonić ją do zajęcia się czymś mniej wymagającym pod względem intelektualnym. Na pewno w oczy wrzucało się to, że już nie była aż tak blada, a kiedy przyjrzał się uważnie, zdołał dostrzec pozostałości opalenizny, a więc efekty wspólnie spędzonego lata, tym bardziej, że to okazało się wyjątkowo ciepłe. Co prawda nie dało się porównać go do tego niezwykle upalnego okresu, który poprzedzał powrót Isobel, ale było ciepło, a Claire w naturalny sposób łaknęła słońca, które przez większość życia oglądała tak sporadycznie. Na sobie miała prostą białą sukienkę, w czym bez trudu doszukał się działań albo Layli, albo Allegry. Tak czy inaczej, podobało mu się, nawet jeśli sama Claire nie zawsze wydawała się odnajdować w tak dziewczęcych strojach, przyzwyczajona do długich sweterków. Zauważył zresztą, że zwykle ubierała się tak, żeby zakryć dekolt, co niezmiennie przypominało mu o tym, co spotkało ją z winy Dean'a, chociaż naturalnie nigdy nie zapytał ją to, ja bardzo było źle. Wiedział jedynie, że miała wyraźny opór przed odkrywaniem ciała, zupełnie jakby jakakolwiek niedoskonałość mogła czynić ją nieatrakcyjną. Dla Lucasa było to nie do pojęcia, tym bardziej, że nie raz zdarzało mu się widzieć chociażby poranione plecy Isabeau, pokryte długimi bliznami – a więc czymś, z czym wampirzyca niemalże się obnosiła, zachowując się tak, jakby chwilowa słabość z przeszłości była powodem do dumy. To było dobre, poza tym chyba jedynie szaleniec stwierdziłby, że Isabeau nie była piękna.

No cóż, Claire była inna i tak nawet było lepiej, chociaż nie raz ubolewał nad tym, że miała w sobie tak mało pewności siebie. Z drugiej strony, sam zachowywał się niewiele lepiej, kiedy chodziło o nią, co zresztą dopiero co był łaskaw przypomnieć mu Matthew. Nie chciał myśleć o rozmowie z bratem, ale to okazało się o wiele trudniejsze niż początkowo zakładał, tym bardziej, że w obecności Claire nie był w stanie tak po prostu jej ignorować. Absorbowało go wszystko, łącznie z długimi, falowanymi włosami, bo już jakiś czas temu darowała sobie uporczywe skracanie ich do tego stopnia, żeby sięgały zaledwie do połowy łopatek. Teraz kończyły się kilka centymetrów przed pasem, delikatnie kręcąc się i w końcu układając tak, jak powinny, czego nie można było powiedzieć o krótszych kosmykach. Sama Claire wydawała dzięki temu smuklejsza i bardziej kobieca, choć Lucas sam nie był pewien, czy kiedykolwiek tak naprawdę widział w niej dziecko, nawet jeśli przy traktowaniu Rufusa łatwo było zapomnieć, że dziewczyna już od dawna była dorosła.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now