Sto pięć

19 3 0
                                    

Elena

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Elena

Poderwała się bez zastanowienia, tak gwałtownie, że aż wywróciła krzesło. Wzdrygnęła się, kiedy z hukiem upadło na drewnianą podłogę, jednak ostatecznie nie przejęła się ani zamieszaniem, którego narobiła, ani pełnym dezaprobaty spojrzeniem Johna. Trzęsła się niekontrolowanie, zła i zażenowana zarazem, sama niepewna jakim cudem wciąż nie zaczęła krzyczeć. Na usta cisnęła jej się cała wiązanka przekleństwo, a jednak nie była w stanie wykrztusić z siebie nawet słowa, mimo wątpliwości nie potrafiąc zmusić się do tego, żeby powiedzieć cokolwiek, co zabrzmiałoby choć odrobinę sensownie.

– Elliott! – „huknęła" i tym razem chłopak w końcu zdecydował się spojrzeć w jej stronę, wyraźnie zaintrygowany, jednak nawet to nie powstrzymało go od tego, żeby dokończył:

– Eleno, czy ty... zechcesz może zostać moją dziewczyną?

Zastyga w bezruchu, przez dłuższą chwilę zdolna wyłącznie na niego patrzeć i zastanawiać się nad tym, w jakim języku próbował do niej mówić. Dopiero po dłuższej chwili w pełni przyjęła do świadomości sens jego słów, ale nawet wtedy nie była zdolna do tego, żeby zareagować. W milczeniu obserwowała twarz wpatrzonego w nią chłopaka, bezskutecznie czekając na to, aż ten w końcu wybuchnie śmiechem i oznajmi sobie, że właśnie sobie żartował. O wiele lepiej dla niego byłoby, gdyby zdecydował się na podobną reakcję, tym bardziej, że im dłużej przypatrywała się temu, jak poniżał się przed nią, tym bliska wybuchu gniewu była. Czy w ogóle pomyślał o niej, kiedy zdecydował się na podobny krok? Och, oczywiście, chociaż zdecydowanie nie w sposób, którego mogłaby oczekiwać! Gdyby chodziło tylko o jednorazowe upokorzenie, być może byłaby w stanie to znieść, ale Elliott miał to do siebie, że był na dobrej drodze do tego, żeby wytrącić ją z równowagi w regularnych odstępach czasu. Co więcej, tego wieczora...

No cóż, przeszedł samego siebie i musiał zdawać sobie z tego sprawę.

Wyprostowała się niczym struna, machinalnie zaciskając dłonie w pięści. Uśmiech na twarzy Elliotta z wolna przygasł, kiedy dotarło do niego, że jego wybranka nie wydaje się zachwycona ani jego pytaniem, ani tym bardziej sposobem w który zdecydował się zachować. Serce zabiło jej szybciej ze zdenerwowania, chociaż to wydawało się niczym w porównaniu z pulsem klęczącego przed nią chłopaka. Mogła tylko zgadywać jak wyglądała i co wyrażała jej twarz, ale jeśli była w stanie oddać choć część emocji, które towarzyszyły jej w tamtej chwili, to na miejscu chłopaka już dawno zdecydowałaby się o tym, żeby się wycofać. Widziała, że ludzie w naturalny sposób wyczuwali wyjątkowość nieśmiertelnych, zwłaszcza kiedy ci tracili nad sobą kontrolę, a w tamtej chwili czuła się co najmniej zdenerwowana. Miała wrażenie, że temperatura w pokoju momentalnie spadła o kilka znaczących stopni, a sądząc o tym, jak Elliott wzdrygnął się i uciekł wzrokiem gdzieś w bok, kiedy spiorunowała go spojrzeniem, jedynie utwierdził ją w przekonaniu, że nieszczęśnik jak najbardziej był w stanie wyczuć to, co działo się w jej wnętrzu.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ