Elena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...
Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.
Elena
Wpatrywała się w niego w milczeniu, bojąc ruszyć się z miejsca. Nie potrafiła nawet opisać tego, jak się czuła, tak chwiejna i pełna wątpliwości, że w pewnym momencie sama zaczęła wątpić w to, jak daleko byłaby w stanie posunąć się pod wpływem impulsu. Wpatrywała się w Rafaela, a serce waliło jej jak oszalałe, przez co ledwo mogła złapać oddech. Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś takiego – tak silnych emocji i wątpliwości, których sensu w żaden sposób nie potrafiła pojąć – a im bardziej usilnie próbowała nad sobą zapanować, tym mniej stabilna się czuła.
Popełniła błąd o teraz wydawało jej się to równie oczywiste, jak i świadomość tego, że nie potrafi już niczego zmienić. Nawet gdyby spróbowała odejść, by naprawić wszystko to, co zepsuła od chwili, w której dzień wcześniej znalazła go w lesie, podświadomie zdając sobie sprawę z tego, że Rafael by jej na to nie pozwolił. Pewnie nawet nie zawahałby się przed zatrzymaniem jej w kapliczce i późniejszym zabiciem, mimo osłabienia wciąż będąc w stanie cieszyć się siłą, której jej brakowało. Sam to powiedział, a po jego spojrzeniu wiedziała, że był równie zdeterminowany, co i ona sama. Znowu czuła, że pod tym względem są do siebie podobni i zarazem zupełnie różni, co w jakiś niezrozumiały dla niej sposób wydawało się potęgować wzajemne przyciąganie, które oboje odczuwali. W tamtej chwili pragnęła w równym stopniu uciekać, co i zostać, a mnogość i kontrast tych doznań jedynie wszystko komplikowały, stopniowo doprowadzając ją do szału.
Nie wiedziała już niczego, ale go w gruncie rzeczy nie miało znaczenia. W końcu dlaczego miałoby mieć, skoro Rafael najpewniej planował ją zabić i to bez cienia żalu albo mrugnięcia okiem. Już wcześniej udowodnił jej, że wdzięczność była dla niego czymś obcym, a ona działała mu na nerwy, więc była skłonna założyć, że do mordu podchodził niemal entuzjastycznie. Już spełniła swoją rolę, kiedy w naiwny sposób pozwoliła owinąć się mu wokół palca, a ostatecznie doprowadziła go do tego miejsca, teraz zaś była ni mniej, ni więcej, ale jego wrogiem. W takim wypadku tym bardziej musiał czuć potrzebę pozbycia się jej, zwłaszcza, że była jedyną osobą, która mogła zagrozić mu w najbliższym czasie.
Wciąż walczyła z samą sobą, oszołomiona sytuacją i przeciągającym się milczeniem. Miała wrażenie, że czas stanął w miejscu, a ona wpatrywała się w niego dosłownie całą wieczność, absolutnie bezbronna i niezdolna do tego, by wykrztusić z siebie chociaż słowo. Rozsądek nakazywał jej, żeby milczała i niepotrzebnie wszystkiego nie komplikowała, próbując wchodzić z demonem w dyskusje i naciskać na jakiekolwiek wyjaśnienia, ale jednocześnie jakaś jej cząstka rwała się do tego, żeby podjąć temat. Miała dziesiątki pytań i zarzutów, które dręczyły ją niemal przez całą noc, a kiedy tutaj szła, wydawały się sensowne i oczywiste, jednak kiedy przyszło co do czego, przekonała się, że w głowie ma znajomą już pustkę, a odezwanie się choć słowem stanowi wyzwanie, którego w żaden sposób nie była w stanie się podjąć. Wiedziała jedynie, że wszystko jest nie tak i że Rafa po raz kolejny próbował z nią igrać, jednak w żaden sposób nie potrafiła zmusić się co tego, by próbować z nim walczyć.