Prolog

134 8 1
                                    

KSIĘGA V: ZAPOMNIANE
    https://www.wattpad.com/story/137005797 


„When I thought that I fought this war alone
You were there by my side on the frontline
And we fought to believe the impossible

When I thought that I fought this war alone
We were one with our destinies entwined
When I thought that I fought without a cause
You gave me the reason why" 
Poets of the Fall; „War"


Beatrycze

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Beatrycze

Siedem lat wcześniej...

Ostrożnie przysiadła w kącie pokoju. Nie była pewna, dlaczego instynktownie zdecydowała się na to, żeby trzymać się w cieniu, skoro nikt z obecnych i tak nie był w stanie jej zobaczyć, ale nawet nie próbowała się nad tym zastanawiać. Czuła się podekscytowana jak dziecko, chociaż w ostatnich tygodniach zjawiała się w Mieście Nocy tak często, ryzykując coraz bardziej i bardziej, że w pewnym momencie nie była już w stanie wyobrazić sobie tego, że miałaby trzymać się na uboczu. Przez całe wieki biernie obserwowała to, co działo się z tymi, których kochała, odmawiając sobie interwencji, że teraz, kiedy posmakowała wolności, którą zapewniało jej przynajmniej częściowe uczęszczanie w życiu najbliższych, nie była w stanie tak po prostu z tych wizyt zrezygnować.

Beatrycze westchnęła cicho, nie po raz pierwszy mając wrażenie, że mimo wszystko popełniała coraz to poważniejsze błędy. Ariadna już teraz patrzyła na nią w podejrzliwy sposób, choć to równie dobrze mogło mieć związek z tym, że On regularnie okazywał jej swoje zainteresowanie. Wciąż przyprawiał ją o dreszcze, pojawiając się w najmniej oczekiwanych momentach i próbując wciągnąć w rozmowy, których nie rozumiała, a które z jakiegoś powodu wzbudzały w niej coraz większy niepokój. Przychodził i szeptał, niezmiennie kusząc i składając obietnice, które niejedną kobietę zwiodłyby na manowce, ona jednak wyraźnie wyczuwała w jego tonie fałsz. Jego głos, choć kuszący i tak piękny, że jakaś jej cząstka pragnęła słuchać Go i wierzyć we wszystko to, co mówił. Gdyby tylko usłuchała, uległa i zgodziła się na to, czego pragnął – na to, by w pełni mu się oddać, raz na zawsze odcinając się od wspomnienia życia, które dręczyło jej przez cały ten czas...

Nie była w stanie nawet znieść myśli o tym.

Nieznacznie potrząsnęła głową, stanowczo odrzucając od siebie wszelakie wątpliwości. Przez ostatnie dni regularnie i coraz częściej nawiedzała rodzinę swojego syna, tak silna i zdecydowała, jak nigdy wcześniej. Materializacja poza świat, który był jej domem od dnia śmierci, zawsze wymagała mnóstwa energii, jednak wszystko zmieniło się z chwilą, w której na świat przyszła Jocelyne. Beatrycze niezmiennie zachwycała się aurą dziecka i tego, jak zbawienny wpływ mała wydawała się mieć na istoty podobne Trycze – niespokojne dusze, które wciąż istniały, a które czasami potrzebowały bodźca, by móc przebywać w rzeczywistym świecie. Mała Joce była niczym jedno wielkie skupisko energii, choć sama przy tym wydawała się tak rozkoszna i niewinna, że trudno byłoby uwierzyć, że cokolwiek mogłoby być z nią nie tak.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now