Sześćdziesiąt pięć

26 3 0
                                    

Rafael

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rafael

Miriam oddychała szybko i płytko, wyraźnie podenerwowana. Jej palce zacisnęły się wokół jego nadgarstka, kiedy jednoznacznie dała mu do zrozumienia, że nie miałaby nic przeciwko temu, by zdecydował się ją puścić. Ciemne oczy wpatrywały się w niego z uwagą, lśniące i zdeterminowane, a przy tym wyraźnie rozszerzone. Nie okazywała emocji, ale wyczuł, że była zdenerwowana, zresztą jak zwykle, kiedy robiła coś, co absolutnie nie miało zyskać jego aprobaty.

Kiedy ich spojrzenia się spotkały, w pełni dotarło do niego, co oznaczała jej obecność. W efekcie bezwiednie mocniej zacisnął dłoń na jej gardle, chociaż nawet gdyby skręcił jej kark, pozostałaby cała i zdrowa. Potrzeba było czegoś o wiele więcej do tego, żeby poważnie zaszkodzić któremukolwiek z jego pobratymców, a fakt, że sam był w nie najlepszej formie, stanowił dość ironiczne zrządzenie losu. Skrzydła były wrażliwe, a zwłaszcza miejsca w których łączyły się z ciałem. Nie miał pojęcia jak cholerne szczęście trzeba było mieć, żeby podczas walki zranić się właśnie w taki sposób, ale to w tamtej chwili wydawało się najmniej istotne.

– Co tu robisz? – warknął gniewnie, spoglądając na Miriam niemalże z furią w oczach.

Była jedną z ostatnich osób, które chciał widzieć na oczy, nie wspominając o tym, jak poważne konsekwencje mogły wiązać się z jej pojawieniem. Niech ją szlag! Czego nie zrozumiała, kiedy kazał jej trzymać się z daleka, gdziekolwiek była. Tak było bezpieczniej i to nie tylko dla niego, ale przede wszystkim samej Miriam, którą wciąż miał ochotę rozszarpać na kawałeczki za to, co wydarzyło się przed tygodniem. Ona i Hunter namieszali, komplikując sprawy w sposób, który z perspektywy Rafaela był niedopuszczalny. Zepsuli wszystko, a jakby tego było mało, znacznie utrudnili mu zadanie, nawet jeśli świadoma Elena mogła okazać się o wiele bardziej... praktyczna.

Odrzucił od siebie myśl o dziewczynie, w zamian w pośpiechu odsuwając się o kilka kroków w obawie, że pokusa okaże się zbyt silna, a on naprawdę zrobi coś Miriam. Usłyszał, że odetchnęła, gwałtownie nabierając powietrza do płuc i wydając z siebie jakiś bliżej nieokreślony dźwięk – ni to jęknięcie, ni sfrustrowany okrzyk. Wciąż aż trząsł się od nadmiaru emocji, a brak odpowiedzi na pytanie, które gniewnym tonem zadał dziewczynie, bynajmniej nie poprawiało mu nastroju, jednak milczenie na dłuższą metę wydawało się bardziej przystępne od konieczności słuchania jej nieudolnych tłumaczeń. W gruncie rzeczy chyba nawet nie potrafiłby tego znieść; Miriam musiała o tym wiedzieć, mając już dość doświadczenia w postępowaniu z nim, by konieczność rozmowy okazała się jak najmniej bolesna dla obu stron.

Odszedł na kilka kroków, bez chwili wahania zwracając do niej plecami i wbijając wzrok w ciemność. W jego ruchach dał się wyczuć gwałtowność i groźbę, on sam zaś czuł się poirytowany nawet bardziej niż wtedy, gdy stracił cierpliwość do Eleny. Czuł na sobie przenikliwe spojrzenie Miry, bardziej czujne nawet niż to, którym mogłaby obrzucić go w świetle dnia. Taki stan rzeczy mógłby być nawet interesujący, gdyby akurat miał cierpliwość do przebywania z siostrą.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now