Czterdzieści siedem

22 3 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Czas wydawał się stanąć w miejscu, jednak było jej to obojętne. Siedziała w bezruchu, milcząc i bezskutecznie próbując się uspokoić, choć podświadomie czuła, że to nie ma sensu. W głowie miała mętlik, przez co uporządkowanie tego, czego się dowiedziała, a tym bardziej określenie w co tak naprawdę wierzyła, okazało się niemożliwe.

Rafael nie odzywał się, a w pewnym momencie zwątpiła w to, czy w ogóle zdawał sobie sprawę z jej obecności. Znieruchomiał na swoim miejscu, kiedy zaś spojrzała na niego twarz, przekonała się, że ta nie wyrażała żadnych emocji. Zamknął oczy i wszystko wskazywało na to, że zasnął, choć instynkt podpowiadał jej, że ktoś taki jak on nie pozwoliłby sobie na utratę czujności. Miała wrażenie, że czuwał, a może po prostu czekał na to, by w końcu odeszła. Nie rozumiała ani jego, ani zasad, którymi się kierował, miała zresztą świadomość, że zastanawianie się nad postępowaniem demona w obliczu tego, co się dowiedziała, było co najmniej niedorzeczne.

Matka wampirów wydała na nią wyrok – i to pomimo tego, że Eleny nawet nie było na świecie, kiedy wampirzyca straciła swoje wpływy w Mieście Nocy. Jakby tego było mało, dopiero co ocaliła istotę, która miała zostać jej katem, ale z sobie tylko znanych powodów odwołała w czasie wykonanie rozkazu. Elena nie miała pojęcia, kim był tajemniczy „On" o którym mówił w swoich wyjaśnieniach Rafael, jednak wszystko wskazywało na to, że zawdzięczała życie jakiejś tajemniczej istocie, która cieszyła się wpływami większymi nawet od samej Isobel. Ta sama postać mogła zadecydować zarówno o jej życiu, jak i śmierci, a w obu przypadkach to właśnie Rafa był zobowiązany do zadowolenia tych, którzy wydawali mu rozkazy. Już samo to wystarczało, żeby być bliskim postradania zmysłów, a jednak w jej przypadku to wydawało się stanowić zaledwie wierzchołek góry lodowej, w jakiś pokrętny sposób mając dla niej najmniejsze znaczenie.

Powinna być przerażona, a jednak w znamienitym stopniu czuła się po prostu pusta. Trwała w bezruchu, niezdolna do tego, by ruszyć się z miejsca choć o milimetr. Oddychała, ale i to wydawało dziać się gdzie spoza nią, pozbawione znaczenia w równym stopniu, jak i to, że mogłaby siedzieć w zakurzonym grobowcu z niebezpiecznym demonem, który w każdej chwili mógł pozbawić ją życia. Coś ciągnęło ją do własnej śmierci, chociaż powinna postępować w zgoła inny sposób, na wszystkie sposoby usiłując od niego uciec.

Gdyby teraz wyszła, to byłoby sensowne. Powinna pójść prosto do domu i porozmawiać z rodziną, w ten sposób zarzucając z siebie całe napięcie. Zdążyła przyzwyczaić się do błahych problemów, które w żadnych stopniu nie dały się porównać z tym, czego doświadczyła kiedykolwiek wcześniej. Niezależnie jednak od wszystkiego, zawsze miała tę świadomość, że z problemami nie musi mierzyć się sama, co zresztą niejednokrotnie wykorzystywała. Kiedy się bała, a sytuacja zaczynała ją przerastać, wystarczyło, żeby poszła do rodziców albo kogokolwiek bliskiego i powiedziała o wszystkim. Przez te wszystkie lata nauczyła się, że w ten sposób da się załatwić wszystko – że bliscy nie pozwolą jej skrzywdzić, dzięki czemu nigdy nie dowiedziała się, czym jest prawdziwy strach. Nie wiedziała, co oznacza odpowiedzialność w pełnym znaczeniu tego słowa, a jednak teraz... W chwili, w której znalazła Rafaela, zmieniło się wszystko, a ona ściągnęła na siebie coś, co ostatecznie ją przerosło.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz