Sześćdziesiąt dwa

29 3 0
                                    

Rufus

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rufus

Isabeau zachowywała się dziwnie – i to najdelikatniej rzecz ujmując. Miał w zwyczaju dość luźno pochodzić do jej irytującego charakteru i znamienitej większości decyzji, których nie tyle nie potrafił, ale na swój sposób nie chciał zrozumieć, jednak tym razem to było coś więcej. Jakby tego było mało, pomimo ogólnego rozdrażnienia, które zwykle mu towarzyszyło, kiedy próbował się z królową porozumieć, tym razem wyraźnie czuł, że coś jest na rzeczy. Mimo wszystko Beau nie należała to histeryczek, może pomijając skrajne momenty, kiedy coś naprawdę zagrażało Dimitrowi, niemniej nawet wtedy wydawała się kierować dość konkretnymi pobudkami. Nie chciał przyznawać się do tego, że w czymkolwiek się z wampirzycą zgadza, ale Claudia wydawała się być wyjątkiem, chociaż Rufus nie miał pewności, skąd brały się wszelakie wątpliwości, które towarzyszyły mu od chwili pierwszego spotkania z nieśmiertelną.

Coś w niej było – chyba jedynie tak dało się wytłumaczyć sytuację, choć musiał przyznać, że taka konkluzja nieszczególnie go satysfakcjonowała. Jeśli kogoś nie dało się na pierwszy rzut oka przejrzeć, zwykle znaczyło to, że coś było nie tak. Wiedział to z doświadczenia, a skoro tak, był skłony z całym przekonaniem stwierdzić, iż sprawy prędzej czy później miały przybrać nieoczekiwany i najpewniej nieodpowiadający nikomu kierunek.

W istocie przybrały i to już następnego wieczora, jakby mało było, że Layli udało się już raz wyciągnąć go do Niebiańskiej Rezydencji, żeby mogła posiedzieć przy Isabeau zaraz po ataku.

Dziewczyna była podekscytowana, co wydało mu się oczywiste już od pierwszej chwili, ledwo tylko zaczęła naciskać na to, żeby poszedł z nią na kolejne spotkanie z Beau – tym razem gdzieś na obrzeżach lasu, najpewniej w pobliżu klifu i świątyni, bo to w przypadku wampirzycy wydawało się najbardziej prawdopodobnym miejscem. Lay miała to do siebie, że kiedy się na coś uparła, zwykle trudno było jej odmówić, o czym zresztą miał okazję przekonać się niejednokrotnie. Wyraźnie czul jej podenerwowanie oraz to, że samo spotkanie z Isabeau było dla niej ważne, co zwłaszcza w świetle ostatnich rozmów, wydało mu się co najmniej zastanawiające. Tak czy inaczej, ciekawość wzięła górę, ku wyraźnej satysfakcji jego partnerki (słowo „żona" wciąż miało dziwny, nieco oszałamiający wydźwięk...), Nie raz sądził, że ta dziewczyna ma na niego zły wpływ, przynajmniej teoretycznie, gdyby oczywiście założyć, że przebywanie w towarzystwie to zbrodnia. Zwykle w pełni satysfakcjonowała go obecność Layli i Claire, co już samo w sobie było sporym odstępstwem tego, co uważał za normę chociażby wiek wcześniej.

Isabeau nie wydawała się zaskoczona jego widokiem, co być może nie byłoby niczym dziwnym, gdyby nie to, że już na wstępie obdarowała jego i Laylę uśmiechem, który od biedy można było uznać za naprawdę miły. Wymownie uniósł brwi, oczekując przynajmniej jakiejś złośliwej uwagi, nutki sarkazmu albo... czegokolwiek, jednak wampirzyca uparcie milczała, ostatecznie koncentrując spojrzenie niebieskich oczu na siostrze. Ciemne włosy mocno kontrastowały z nienaturalne wręcz bladą skórą oraz jasnymi tęczówkami, aż zaczął się zastanawiać, czy Isabeau za moment nie obwieści im, że właśnie doświadczyła kolejnej wizji i najpewniej wszyscy są zgubieni, niemniej naturalna barwa jej oczy stanowczo zaprzeczała temu, że mogłaby widzieć cokolwiek. Jedyne, co bez wątpienia dawało się zauważyć, stanowiło jej zachowanie, a już zwłaszcza to, że nie po raz pierwszy sprawiała wrażenie kogoś, kto w sprzyjających warunkach byłby w stanie się rozdwoić.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz