Dwadzieścia jeden

35 3 0
                                    

Isabeau

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.

Isabeau

Obudziła się nagle, dziwnie podenerwowana i oszołomiona. W sypialni panował przyjemny półmrok, co zawdzięczała ciężkim zasłonom, które dla jej bezpieczeństwa kazał założyć Dimitr, a które skutecznie tłumiły słoneczny blask z zewnątrz. Podświadomie czuła, że na zewnątrz musi być jasno, choć najbardziej niebezpieczna pora dnia – południe – musiało minąć już jakiś czas temu.

Zamrugała pośpiesznie, dopiero po kilku sekundach uprzytomniając sobie, że powodem nagłego przebudzenia, był ból. To było niczym w porównaniu z tym, co miała okazję doświadczyć w przeszłości, ale i tak ją zaskoczyło. Czuła, że piekły ją oczy, uczucie to jednak nie było tak uciążliwe, jak mogłaby się spodziewać – tym bardziej, że zwykle kiedy zdarzały jej się takie rzeczy, ledwo widziała na oczy, a jednak nawet w ciemnościach wszystkie kształty i szczegóły w sypialni były dla niej aż nadto wyraźne.

Ze świstem wypuściła powietrze, po czym ukryła twarz w dłoniach, energicznie pocierając powieki. Spróbowała wysilić pamięć i stwierdzić, co takiego widziała przed przebudzeniem, ale prócz ogólnej dezorientacji, w głowie miała wyłącznie pustkę. Inaczej było w przypadku emocji, czuła bowiem dziwnie przytłumioną i niejasną mieszankę strachu, determinacji i... bólu, choć to wydawało się naturalne, skoro pieczenie pod powiekami coraz bardziej dawało jej się we znaki.

– Isabeau?

Uniosła głowę, słysząc tuż przy uchu zatroskany głos Dimitra. Już ułamek sekundy później otoczyły ją znajome lodowate ramiona, a Beau poddała im się bez chwili wahania, co jeszcze kilkanaście lat wcześniej nie byłoby takie oczywiste. Sama nie była pewna, kiedy tak naprawdę pozwoliła sobie na to, żeby komukolwiek zaufać aż do tego stopnia, przynajmniej częściowo pozwalając swoim murom obronnym opaść, ale bez wątpienia miało to związek z momentem, w którym jednak zdecydowała się na to, żeby zgodzić się na małżeństwo. Teraz to właśnie Dimitr – jego dotyk, zapach i głos – stanowiły jej definicję bezpieczeństwa, a Beau momentami czuła się tak, jak całe wieki wcześniej, zanim jej brat umarł, a ona ostatecznie odcięła się od wszystkiego i wszystkich. Czasami miała wrażenie, że to niebezpieczne, bo w ten sposób tym łatwiej było ją zdanie, ale na dłuższą metę... Och, w końcu ile można było uciekać?

Odchyliła głowę, kiedy chłodne wargi musnęły jej obojczyk. Dimitr przygarnął ją do siebie bardziej stanowczo, wolną ręką raz po raz gładząc ją po plecach albo przeczesując włosy. Uświadomiła sobie, że musiał obserwować ją już od dłuższego czasu, być może leżąc u jej boku i przyglądając się jej, kiedy spała. Często to robił, więc zdążyła przywyknąć do jego obecności i nie zrywać się za każdym razem, kiedy znajdował się blisko, choć zawsze była aż nazbyt czujna, tym bardziej, że w środku dnia, kiedy trudno było jej utrzymać się na nogach, zawsze czuła się najbardziej bezbronna.

– W porządku? – zapytał cicho Dimitr, a po jego tonie poznała, że pytał ją o konkretną rzecz.

Wypuściła powietrze ze świstem, po czym okręciła się w jego ramionach, żeby móc spojrzeć mu w twarz. Mimochodem zauważyła, że nie miał na sobie koszuli, co jedynie utwierdziło ją w przekonaniu, że nigdzie się nie wybierał. Jego dłonie jak na zawołanie wylądowały na jej policzkach, kiedy delikatnie ujął jej twarz w dłonie, robiąc przy tym taki ruch, jakby chciał ją pocałować, ale mu nie pozwoliła.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora