Sto osiemdziesiąt cztery

21 4 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

Milczenie doprowadzało ją do szaleństwa, ale nie potrafiła zmusić się do prowadzenia jakiejkolwiek rozmowy. W głowie wciąż miała to, co powiedziała jej Issie, choć raz po raz powtarzała sobie, że to tylko i wyłącznie gadka uroczej dziewczyny, która wierzyła w zabobony. Wróżenie z ręki? Sam pomysł jawił jej się jako coś na swój sposób zabawnego, tym bardziej, że żyjąc z Alice albo znając zdolności Isabeau, kwestia przewidywania przyszłości nie była jej obca. Nie potrafiła wyobrazić sobie tego, że sposób w jaki biegły linie na jej dłoni mógłby mieć znaczenie, ale z drugiej strony... Ta jedna kwestia nie dawała jej spokoju i to pomimo tego, że na wszystkie sposoby próbowała zająć myśli czymś bardziej przystępnym. Fakt, że reszta również wydawała się preferować trwanie w ciszy, jedynie wszystko utrudniał, sprawiając, że słowa Marissy jawiły jej się jako coś ostatecznego i nieodwołalnego.

Bezwiednie potarła dłonie, mając wrażenie, że skóra na nich jest nienaturalnie wręcz wrażliwa na dotyk i wszelakiego rodzaju zewnętrzne bodźce. Miała ochotę coś powiedzieć, ale nie ufała ani sobie, ani swojemu głosowi, tym bardziej, że na myśl natychmiast przyszło jej coś, o czym dotychczas starała się nie myśleć. Łatwo było zapomnieć o tym, w jakich okolicznościach poznała Rafaela i że wciąż wisiał nad nią wyrok wampirzej królowej, która z jakiegoś powodu życzyła sobie jej śmierci. To bez wątpienia ta świadomość sprawiła, że słowa Marissy zrobiły na niej aż takie wrażenie, tym bardziej, że jakaś jej cząstka wciąż obawiała się tego, co mogłoby się wydarzyć, gdyby Rafa otrzymał... nowe rozkazy – i to nie tyle od Isobel, co od swojego ojca. Nie wyobrażała sobie tego, a już na pewno nie miała w sobie dość odwagi, by zaryzykować zapytanie demona o jego plany względem niej. Czuła, że ostatnia noc zmieniła wszystko, zwłaszcza w związku z tym, co działo się pomiędzy nimi, więc próba zwizualizowania sobie Rafaela jako potencjalnego kata...

Poczuła niewysłowioną wręcz ulgę, kiedy Aldero zatrzymał samochód przed domem Jessiki. Natychmiast wysiadła, nie oglądając się na zebrane towarzystwo i szybkim krokiem zmierzając ku wyróżniającemu się na tle ciemności budynkowi. Już z daleka dało się usłyszeć głośną muzykę – przede wszystkim kawałki, które sama doskonale znała z radia. Zwłaszcza przy wyostrzonych, wampirzych zmysłach, przebywanie w takich miejscach zawsze było wyzwaniem, ale tym razem uznała to za wyjątkowo przyjazne zrządzenie losu. Potrzebowała jakiegokolwiek bodźca, który uniemożliwiłby jej rozmyślania, a miejsce wypełnione zapachem ludzkiej krwi, potu oraz głośną muzyką, idealnie sprawdzało się w tej roli. Jasne światła podrażniły jej przywykłe do ciemności oczy, ale prawie natychmiast zdążyła przyzwyczaić tęczówki, wciąż doskonale widząc nawet najdrobniejszy szczegół otaczającej ją ze wszystkich stron rzeczywistości. To było znajome, prawdziwe i na swój sposób przez nią pożądane, dzięki czemu w krótkim czasie zdołała się rozluźnić i przybrać wyćwiczoną już pozę kogoś pewnego siebie, kto doskonale wiedział gdzie i z jakiego powodu się znalazł.

Jessica pojawiła się przy niej zaledwie chwilę po tym, jak zdecydowała się przekroczyć próg domu. Nie po raz pierwszy Elenę uderzył ją wygląd, począwszy od zafarbowanych na jasny, do złudzenia przypominający odcień jej własnych loków kolor włosów, po sukienkę, która była niemalże idealnym odzwierciedleniem tej, którą założyła na imprezę urodzinową. Na twarzy miała czarną, zdobioną maseczkę, sprawiającą, że widać było tylko i wyłącznie jasne oczy dziewczyny, przez co wyglądała raczej tak, jakby wybierała się na bal, aniżeli imprezę z okazji Halloween.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now