Dwadzieścia cztery

31 3 0
                                    

Elena

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Elena

Serce zabiło jej szybciej ze zdenerwowania. Jej oczy rozszerzyły się nieznacznie, a Elena zamarła w bezruchu, oszołomiona. Pocałunek był delikatny, ale pewny, a Aldero nawet się nie zawahał, zachowując się tak, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie.

Nerwowo zacisnęła dłonie w pięści, po czym przeniosła je na klatkę piersiową chłopaka, napierając nań i próbując zmusić go do tego, żeby odsunął się do tyłu. Początkowo wyczuła opór, jednak prawie natychmiast chłopak wziął się w garść, błyskawicznie prostując się i wygodniej siadając w fotelu.

– Co ty właśnie...? – zaczęła, ale nie była w stanie skończyć. – Aldero?

– Hm... Nie powinienem był – powiedział cicho, jednak nie sprawiał wrażenia zażenowanego. – Wybacz.

Zamrugała kilkukrotnie, sama niepewna czy bardziej zaskoczyło ją jego zachowanie, czy beztroska z jaką w tamtej chwili się zachowywał. Kąciki jego ust powędrowały ku górze, choć odniosła wrażenie, że w jego zachowaniu było coś wymuszonego. W tamtej chwili trudno było jej określić, co tak naprawdę czuł i co powinna myśleć o jego zachowaniu, nie wspominając o tym, że on...

Cholera, nie. Być może była oszołomiona, ale dzięki temu tym bardziej czuła, że pocałunek był równie nie na miejscu, co i sposób w jaki chłopak na nią patrzył.

– Nie powinieneś – przyznała, a do jej głosu jak na zawołanie wdarła się gniewna nuta. Szok związany z atakiem na Briana i tym, co działo się później, zaczynał powoli ustępować, a do niej w pełni dotarły emocje, które towarzyszyły jej przez cały ten czas. – Aldero, do cholery! – wybuchła i bez zastanowienia zdzieliła go z całej siły w ramię, a przynajmniej próbowała, bo chłopak błyskawicznie odsunął się, całym ciałem uderzając w drzwi od strony kierowcy.

– Rany, nie masz poczucia humoru? – obruszył się, wywracając oczami. – Zresztą... Co złego jest w tym, co zrobiłem? W końcu nie jesteśmy tak naprawdę spokrewnieni.

– A co to ma do rzeczy?! – Potrząsnęła z niedowierzaniem głową, wciąż wzburzona. – A nie u to szlag, co z wami dzisiaj jest?! Jak nie Brian, to ty! Jak tak dalej pójdzie, w końcu naprawdę będę miała kogoś na sumieniu... albo już mam... albo... Dobra bogini!

Urwała gwałtownie, żeby złapać oddech, skupiona przede wszystkim na niemalże spazmatycznym chwyta ku powietrza. Miała ochotę coś rozwalić, poza tym wciąż w najmniejszym nawet stopniu nie rozumiała zachowania Aldero. W zasadzie miała wrażenie, że on sam tego nie rozumiał, jak zwykle najpierw robiąc, a później myśląc, choć ten jeden raz wydawał się przechodzić samego siebie. Zdecydowanie nie stawiał jej w takiej sytuacji na co dzień, na dodatek teraz, kiedy już i tak miała na głowie o wiele więcej problemów niż mogłaby sobie życzyć.

Nerwowo przeczesała włosy palcami, chcąc zająć czymś ręce. Aldero przyglądał jej się z zaciekawieniem, a po jego zachowaniu poznała, że zdecydowanie nie zamierzał kajać się z powodu tego pocałunki. W jakimś stopniu ulżyło jej, bo chciała przynajmniej wierzyć w to, że pieszczota nic dla niego nie znaczyła. W zasadzie była tego pewna, tym bardziej, że Al... był Al'em, nawet jeśli na pierwszy rzut oka to zdecydowanie nie miało sensu. Z drugiej strony, wiele z tego, co robił i mówił jej kuzyn, wydawało się pozbawione logiki, więc mogła założyć, że i tym razem było podobnie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now